Pov HarryPatrzę na mojego brata jak na wariata. Czy on naprawdę myśli, że da radę mnie pokonać? Przecież to jasne, że wygram ja. I oczywiście nie będę się kwapił żeby go zamordować. Nie jestem tak wielkim potworem jak on sobie wyobraża. A może on po prostu obrał taką strategie, pomyślał sobie, że troszkę go uszkodzę i wtedy z wyrzutów sumienia oddam mu Ilithyię. Albo po prostu, że ona uzna iż to ja pierwszy go zaatakowałem i nie będzie chciała mieć ze mną nic wspólnego.
- Idź już stąd i więcej nie przychodź - staram się zachować spokój. On jednak w ogóle się nie rusza.
- Harry ja mam już dość tej sytuacji i myślę, że ty także.
- Tak, ale zrozum wreszcie, że ja nie chcę twojej śmierci. Jesteś moim bratem i chociaż tego nie chce to wiele dla mnie znaczysz - nie wytrzymuje i mu to mówię. - Obiecaj, że nie będziesz robił nic przeciwko mojemu związkowi z Ilithyią, a ja przysięgam nie utrudniać wam kontaktu. Będziesz mógł spędzać ze swoim synem tyle czasu ile tylko zechcesz.
Na twarzy Ethana nie dostrzegam żadnych emocji. Jak on może być taki opanowany.
- A co z Ilithyią? Myślisz, że ona będzie z tobą szczęśliwa? Kocha mnie i musisz się z tym pogodzić. Wiem, że jesteś przyzwyczajony do tego, że zawsze dostajesz to co chcesz, ale tym razem odpuść. Pozwól by osoba, którą kochasz żyła tak jak chce. Ja też obiecuję, że będziemy cię odwiedzać. Nie zerwiemy kontaktu, a Ili jak będzie chciała to nie będę się sprzeciwiał by dalej dla ciebie pracowała chociaż pewnie nie raz będę umierał ze strachu o nią. A poza tym to teraz należy jej się przynajmniej roczny urlop macierzyński.
Tak wiem, że to co on mówi ma jakiś logiczny seks, ale ja nie chce tego do siebie dopuszczać. Kurwa, ja ją kocham.
- Nie masz pojęcia jak teraz żałuję, że kazałem jej udawać, że jest tobą zainteresowana - wstaje i podchodzę do szafki z alkoholem. Muszę się napić. Nalewam sobie z pierwszej lepszej butelki.
- Nie prosiłem cię o nic takiego. Sam chciałem ją zdobyć i wierzę, że by mi się to udało - wracam na swoje poprzednie miejsce. Podaje też szklankę bratu.
- Nie sądzę cholernie ją irytowałeś.
Upija kilka łyków. Byłem pewnie, że odstawi.
- A nie słyszałeś, że tak właśnie zaczynają się największe romanse. Powinieneś pooglądać kilka filmów lub poczytać książek, jeśli chcesz to mogę ci jakieś polecić - uśmiecham się na jego słowa. Tam mi brakowało naszych rozmów.
- Jesteś moim jedynym bratem nie powinniśmy się nienawidzić
- Ja cię nie nienawidzę.
Ja pierdole, chyba zaraz popełnię największy błąd w całym moim życiu.
- Chodź na górę, pozwolimy Ilithyii podjąć decyzję dotyczącą jej życia.
I jak myślicie Ilithyia postąpi przewidywalnie czy może zaskoczy?