26

534 50 8
                                    


Pov Ilithyia

- Gdzie ten idiota się podziewa do jasnej cholery! - wrzeszczy Harry. Ja leżę na kanapie i czekam na tego lekarza. Chociaż nie czuję się zbyt dobrze to staram się nie dać tego po sobie poznać.

- Nie krzycz, bo jeszcze Toby cię usłyszy i się przestraszy - tłumaczę mu. Z chęcią bym przytuliła synka, ale na razie jestem w zbyt opłakanym stanie. Jest mały i pewnie nic by nie zrozumiał, ale nerwowa sytuacja na pewno by mu się udzieliła.

- Ma dobrą opiekę, nie musisz się o niego martwić - siada na brzegu kanapy i kładzie sobie moje nogi na kolanach. - Spróbuj się rozluźnić kochanie, on ci zszyje tę ranę da lek przeciwbólowy i pójdziesz spać. Później poczujesz się dużo lepiej - głos Harry'ego jest taki miły. Dawno nie zachowywał się w stosunku do mnie tak delikatnie. Zapomniałam jakie to jest miłe.

- A pozwolisz by Toby był blisko mnie. On naprawdę jest dla mnie bardzo ważny.

Słyszę trzask drzwiami, a po chwili moim oczom ukazuje się Bill. Jest to zaufany lekarz, który nie raz opatrywał nasze rany. Chociaż u mnie kula wyszła na wylot to wolę by to sprawdził. Nie chcę by w dało się zakażenie.

- No nareszcie. Dałoby się tu ze dwa razy umrzeć! - Harry krzyczy na niego, ale moje nogi czule głaszcze. - No weź się wreszcie do roboty, bo ona cierpi.

Bill nie zwraca już uwagi na irytację Harry'ego tylko do mnie podchodzi i ogląda moje ramię. Cicho szyczę gdy dotyka obolałego miejsca. Następnie z torby wyciąga strzykawkę.

- To znieczulenie - tłumaczy mi. - Będziesz przytomna, ale praktycznie nic nie będziesz czuła. Rana nie wygląda na poważną, więc w godzinę powinienem się uwinąć. Harry kuca obok mnie, ale tak by Bill miał najlepszy do mnie dostęp. Styles chwyta moją zdrową rękę dla dodania mi otuchy.

Po wbiciu mi igły powoli zaczynam odczuwać ulgę. Staram się jednak nie patrzeć na to co on robi z moim ramieniem. Lecz gdy zaczyna szyć to odczuwam dyskomfort. Nie mam pojęcia ile to jeszcze trwa, bo staram się o tym nie myśleć.

- Już skończyłem - otwieram oczy na jego słowa. Mam nadzieję, że teraz wreszcie pozwolą mi pospać, bo jestem ogromnie zmęczona.

- To ja idę na górę się położyć - z trudem podnoszę się do pozycji siedzącej, będę miała pewne problemy samodzielnym wejściem na górę, ale to nic. Jakoś sobie poradzę.

- Niech ktoś ją lepiej zaniesie, bo może się przewrócić albo spaść ze schodów. Ja już pójdę, wiesz ile mi przelać na konto - Harry kiwa głową, a następnie bierze mnie na ręce. Zdrową rękę owijam wokół jego karku.

- Jak tylko wypoczniesz to przyniosę ci Toby'ego. Wtedy oboje się nim zajmiemy. Zobaczysz, że jak się postaram to się nadaje na ojca - mówi z uśmiechem na ustach. Wiem, że stara się mnie pocieszyć.

Wnosi mnie do swojej sypialni, a następnie kładzie na łóżku. Podkłada poduszkę pod głowę i ściąga spodnie. Bluzkę zostawia, bo nie chcę urazić mojej rany. A następnie kładzie się obok mnie i przykrywa nas kocem.

- Strasznie się przestraszyłem jak zobaczyłem cię we krwi. Może czasem tego nie okazuje, ale ja naprawdę bardzo cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie - coś bym mu jeszcze odpowiedziała, ale nie mam na to siły.

Przymykam oczy i czuję pocałunek na moim czole.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Nowy Początek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz