9

640 53 7
                                    


Pov Ilithyia

- Niall błagam cię zawieź mojego synka do Jasona. Obiecuję, że nie powiem Harry'emu, że mały był ze mną. A Theo się jakoś przekupi. Zaoferuje mu sporo kasy, a on będzie siedział cicho. A jak Harry odzyska mnie to nie będzie już chciał małego. Całą swoją złość przeleje na mnie.

- Ili to nie możliwe, już go poinformowałem, że wiozę mu ciebie i twoje dziecko. Poza tym rozkaz był jasny, Harry kazał przywieść także twojego syna - teraz do dopiero czuję ucisk w sercu i brzuchu. Swój załzawiony wzrok kieruję na Toby'ego. Muszę go ochronić. Nie mogę pozwolić by stała mu się jakąkolwiek krzywda.

- Już jestem - do samochodu wraca Theo. Podaje mi kubek z kawą bardzo bogatą kanapkę. Jest taka duża, że nie dam rady jest całej zjeść. - Czemu płaczesz? - pyta, siadając obok mnie.

- Przynajmniej ty obiecaj, że zrobisz coś by uratować mojego synka - wiem, że on nie ma za dużo do powiedzenia, ale trzeba spróbować wszystkiego. Nie mogę nie wykorzystać tej okazji.

- Bardzo chętnie bym to zrobił, ale szef nie będzie w tej kwestii pytał mnie o zdanie. Nie sądzę też byśmy mieli ze sobą później kontakt.

Jak dojeżdżamy do domu Harry'ego to boję się jeszcze bardziej co nie uważałam za możliwe. Sama jednak niosę Toby'ego i mocno przyciskam go do siebie. On chyba wyczuwa mój podły nastrój, bo jest niespokojny. Robię jednak wszystko by głośno nie płakał. Nie chcę jeszcze bardziej irytować Harry'ego.

Zauważam go siedzącego w salonie. Głowę ma spuszczoną i spogląda na podłogę. Teraz już wiem czemu kazali mi tu samej przyjść.

- Dokładnie sobie zaplanowałem co z tobą zrobię jak tylko znowu wpadniesz w moje ręce - zaczyna. Najwidoczniej zauważył, że już przyszłam. - Wiele by z ciebie nie zostało. Później dowiedziałem się, że byłaś w ciąży i urodziłaś dziecko. Automatycznie pomyślałem, że ono jest moje i wiesz, że nawet się ucieszyłem - podnosi wzrok. Wstaje też i się do mnie zbliża. - Postanowiłem to rozegrać dość delikatnie dlatego wysłałem do ciebie Ethana. A ten później wręcz z uśmiechem na ustach zakomunikował mi, że oni jest go. Powiedział też, że razem z tobą wychowa waszego syna.

Chociaż mówi spokojnie to wiem, że w głębi jest wściekły. Oby jednak swoją złość wylądował na mojej osobie.

- Zmieniłaś się. Jednak nie twierdzę, że na gorsze, przyznaję, że jesteś teraz bardziej pociągająca. Może zaraz cię tak zerżnę, że nie dasz rady wstać - jeszcze bardziej się do mnie zbliża.

- Pięć tygodni temu rodziłam, trzeba poczekać przynajmniej tydzień.

- Pięć tygodni - powtarza za mną. - A skąd pewność, że to dziecko mojego brata? Równie dobrze może być moje.

Cholera i co ja mam teraz zrobić? Dalej grać i wykorzystać papieru twierdząc, że Ethan jest ojcem czy powiedzieć prawdę, że nie mam pojęcia kto mi zrobił Toby'ego?

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział

Nowy Początek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz