Pov IlithyiaJuż drugi raz czytam liścik od Ethana. Nie mam pojęcia jakim cudem on dał radę namówić Brandona by przekazał mi tę wiadomość.
Ili skarbie wiem, że musisz robić wszystko co każe ci Harry, bo boisz się o naszego synka. I nie obchodzi mnie kto jest biologicznym ojcem Toby'ego. On na zawsze pozostanie mój. Nie rób niczego głupiego sam postaram się cię uwolnić. Obiecuję, że, załatwię to jak najszybciej się tylko da. Kocham cię, ucałuj ode mnie naszego synka.
Z bólem serca drę ten list, a następnie idę do łazienki i wrzucam go do ubikacji i spuszczam wodę. Wracam do Toby'ego, który leży na łóżku i porusza nóżkami.
- To wszystko dla ciebie kochanie - mówię do małego. - Gdyby nie ty inaczej bym to rozegrała. Nie przejmuj się jednak jeśli to co planuje twój tatuś się uda to będziesz miał normalne życie.
***
- Proszę pozwól bym on chociaż dziś z nami został, a jak nie chcesz z nim spać to mogę iść do moje dawnego pokoju. To tylko jedna noc.
- Nie Ilithyio, powinnaś się cieszyć, że i tak pozwoliłem wam spędzić tyle czasu. Odnieś go do Brandona.
Kiwam jedynie głową i niezbyt zadowolona idę do pokoju Brandona. Jedyny puls z tego to, że mogę mu przekazać odpowiedź dla Ethana. Nie mogę się z nim skontaktować, bo nie mam komórki, a nawet gdybym ją odzyskała to i tak to jest zbyt niebiezpieczne.
Podchodzę do drzwi pukam i chwilę czekam na pozwolenie. Po jego otrzymaniu wchodzę.
- Zajmiesz się nim jeszcze dziś w nocy. Harry nie chce by on z nami spał, a ja nie zdążyłam kupić jeszcze elektronicznej niani. Jutro to załatwię.
- Okej i tak już zdążyłem się do niego przyzwyczaić - podchodzi do mnie, a ja nachylam się nad nim i szepcze mu do ucha.
- Powiedź mu, że to jego dziecko, ale musiałam wykonywać polecenia Harry'ego, bo inaczej Toby byłby zagrożony. Na razie nie jest w niebezpieczeństwie, ale niech się lepiej pośpieszy - wolałam nie ryzykować z mówieniem tego na głos. Ostrożności nigdy nie za wiele.
- Dobrze, ale mam nadzieję, że będziesz umiała się za to wszystko odwdzięczyć.
- Bądź tego pewnien - mówię, a następnie wychodzę.
Jak wracam do sypialni Harry'ego to on już leży na łóżku w samych bokserekach. On chyba nie myśli, że będę z nim zaraz uprawiać seks. Jeszcze mnie brzuch boli po tym ostatnim razie.
- Wiesz, że w tym wydaniu podobasz mi się jeszcze bardziej niż wcześniej - mówi po tym jak ściągam z siebie spodnie i koszulkę.
Nie wiem o co mu chodzi, muszę się jeszcze postarać by odzyskać dawną sylwetkę.
- Mam nadzieję, że niedługo będę wyglądać tak jak dawniej.
- Tak jest dobrze, a twoje cycki są teraz wspaniałe. Zbliż się do mnie, bo chcę cię odkładnie obejrzeć - a co ja jest obiekt muzealny? Niechętnie się do niego zbliżam. Odkąd wiem, że chciał zamordować moje dziecko to mam do niego zupełnie inne nastawienie.
Mnie mógł traktować jak chciał, ale mojego synka tknąć nie ma prawa.
Jak myślicie stanie się jeszcze coś co zbliży Ilithyię i Harry'ego?