8

655 57 6
                                    


Pov Ilithyia

- Już się tak nie bocz na mnie - mówi do mnie Niall podczas podróży. Ja siedzę na przednim siedzeniu, a Toby jest w foteliku na tyle. Wyraźnie mówiłam, że chcę być z moim chłopcem, ale nawet na to mi nie pozwolili. Non stop spoglądam, więc do tyłu, bo nie potrafię przestać się martwić o mojego synka. Chociaż w miarę ufam Theo to i tak wolałabym by był przy mnie.

- Mów czego chcesz, a to dostaniesz. Mój brat także może ci wiele zaoferować. Obaj bardzo na tym skorzystacie.

- Znamy się tak długo, że powinnaś wiedzieć, że jesteśmy nieprzekupni - odzywa się z tyłu Theo. - Szef się trochę po wścieka, ale później na pewno mu przejdzie. Jest przekonany, że to jego dziecko.

- To się myli - mówię pewnie. Mam przy sobie papiery potwierdzające ojcostwo Ethana, więc jeśli tylko on się nie wygadał to nie będzie problemu z przekonaniem wszystkich, że Toby jest synem bruneta. - Zrobiliśmy testy i jednoznacznie wyszło, że to Ethan jest biologicznym ojcem. Harry nie ma nic wspólnego z małym.

- Jeszcze sporo drogi przed nami, zaraz zajadę na stację benzynową. Chcesz jakiegoś energetyka i pączka?

- Słabą kawę z mlekiem i jakąś kanapkę, nie mam przy sobie mleka Toby'ego, więc będę musiała sama go nakarmić. Dobrze by też było gdybyście gdzieś sobie poszli.

- Zapomnij - odzywa się Niall. - Obaj dobrze znamy twoje możliwości i przynajmniej jeden z musi cię pilnować. Nie przejmuj się jednak, odwrócę wzrok żebyś się nie krępowała - przewracam oczami na jego słowa. On naprawdę sądzi, że dałabym radę uciec z pięcio tygodniowym dzieckiem? Teraz dbam przede wszystkim o mojego synka.

- Okej to ja pójdę po to jedzenie - mówi Theo, a jak już stoimy na stacji to wychodzi. Przesiadam się na tyle siedzenie i wyciągam Toby'ego z nosidełka. Na początku bardzo płakał, więc ze zmęczenia usnął.

Ci kretyni nie chcieli się zatrzymać. Usłyszałam, że małe dzieci z natury dużo płaczą.

Nie zwraca zbytnio uwagi na fakt, że Niall tu jest tylko wiciagam pierś i podaje mojemu synkowi. On od razu się rozbudza.

- To Ethan mnie wam wystawił? - pytam się go. Ciężko mi w to uwierzyć, ale tylko on wiedział, że będę w tej kawiarni.

- Jasne, że nie. Byłaś po prostu pod stałą obserwacją, a Ethan się nie pojawił, bo Harry go uwięził. Kretyn się wygadał, że ma z tobą kontakt - normalnie kamień spada mi z serca. Dobrze jest wiedzieć, że Ethan w żaden sposób mnie nie zdradził.

- Jak tylko Jason się dowie, że Harry kazał mnie porwać to wszyscy będziecie mieć problemy.

- Na początku to ty będziesz mieć wielkie kłopoty - też mi coś. Najwyżej sobie trochę na mnie pokrzyczy albo uderzy. Jestem w stanie to znieść.

- Wytrzymam.

- Ty tak, ale dziecko niekoniecznie. Dopóki Harry był przekonany, że jest ojcem to nic mu nie groziło, ale teraz to właśnie mały zostanie obwiony za to, że odeszłaś. I dobrze wiesz, że wściekły Harry jest gotów na wszystko.

O kurwa, czemu o tym nie pomyślałam?

- Ale to moje dziecko! Nie wybaczę mu jeśli coś złego go spotka - mówię rozpaczliwym tonem. Nie chcę nawet sobie wyobrażać tego co mogłoby się stać z Tobym.

- Z tego co zauważyłem to jemu zależy obecnie na tym by jak najbardziej cię zranić.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Nowy Początek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz