Pov IlithyiaJadę do domu Harry'ego słysząc gaworzenie mojego synka. Jason nie raz powtarzał mi bym nie zwracała uwagi na ich dwóch i po prostu wyjechała razem ze swoim synkiem. Ja jednak nie mam zamiaru znowu uciekać.
Decyzja którą podjęłam także okazała się bardzo trudna. Wybrałam Ethana, ale skłamałabym twierdząc, że ani przez chwilę nie przyszło mi do głowy by wskazać własnie Harry'ego. Lecz teraz nie liczą się tylko moje pragnienia, ale najważniejsze jest teraz dobro mojego synka. A to Ethan lepiej o niego zadba, co do tego to nie mam nawet najmniejszych wątpliwości. A z resztą brunet też wzbudza we mnie wielkie uczucia.
Nie informowałam nikogo wcześniej o moim przybyciu. Tak jak zawsze wolę robić wszystko z zaskoczenia.
Opuszczam samochód, a następnie podchodzę do drzwi obok i wyciągam Toby'ego z fotelika. A następnie wraz z nim kroczę do domu. Oczywiście nikt nie robi mi problemu i wchodzę bez żadnej zapowiedzi. Nie muszę ich daleko szukać, bo na Ethana jak i Harry'ego nachodzę w salonie. Po prostu sobie razem siedzą.
Oby moja decyzja na nowo ich nich nie skłóciła.
- O moje słoneczko! - woła Ethan i podchodzi do mnie. Niepewnie podaje mi Toby'ego i nachylam się też nad nim i wącham. I wszystko od razu staje się jasne. On jest pijany. Harry upił swojego młodszego brata.
- Tylko na niego uważaj.
- A zawsze uważam, a szczególnie na moje małe dziecko.
Przewracam oczami i podchodzę do Harry'ego. Ma on niezbyt szczęśliwy wyraz twarzy, zupełnie tak jakby się domyślał jaka jest moja decyzja. Ja jednak nie zamierzam już jej zmieniać. A jeśli jej pożałuję to trudno, na tym polega życie.
Siadam obok niego.
- Wolisz Ethana - mówi nawet na mnie nie spoglądając. Ja także wpatruje się w przed sobie.
- Tak naprawdę będzie lepiej. Ja mam dziecko i wiem, że ty nie jesteś jeszcze gotów na takie życie, poza tym Toby nie jest twój. Nie pokochasz go tak jak Ethan. Na pewno sobie szybko kogoś innego znajdziesz.
- Oczywiście - mówi, wstaje i wychodzi.
Pov Harry
Podejrzewałem, że właśnie taka okaże się decyzja Ilithyii, ale nie ukrywam, że wewnątrz siebie miałem nadzieję, że to właśnie mnie wybierze, ale niestety się pomyliłem. Zdaję sobie sprawę z tego, że mógłbym ją zatrzymać przy sobie, lecz ja nie chcę znowu tego robić. Trzeba pozwolić jej odejść.Wchodzę do swojego gabinetu i zamykam drzwi trzaśnięciem. A następnie podchodzę do fotela i na nim siadam. Nie ma co popadać w rozpacz, trzeba zająć się pracą by nie mieć tyle czasu na myśli.
Po jakimś czasie, nawet nie wiem jakim, bo nie patrzyłem na zegarek do pomieszczenia wchodzi Niall.
- Wreszcie udało mi się dowiedzieć kto wynajął tych dwóch, którzy zaatakowali mnie i Ilithyię - dobrze. Mimo wszystko muszę o nią zadbać.
- No i kto to był? - po naglam go, bo się nie odzywa. - Jakiś mój dawny wróg czy może ktoś nowy, kto postanowił wejść ze mną w zatarg.
Chcę jak najszybciej się tego dowiedzieć by raz na zawsze pozbyć się tej osoby.
- Dobrze to znasz. Zleceniodawcą był Louis Tomlinson.
To nie jest jeszcze koniec tego opowiadania i jeszcze wszystko może się zdarzyć. Liczę na waszą opinię.