24

595 47 3
                                    


Pov Ethan

Już ponad trzy tygodnie nie widziałem Ilithyii ani mojego syna. Cholernie mnie irytuje to, że nie robimy nic konkretnego by zaradzić jej niewoli. Harry w każdej chwili może zrobić krzywdę zarówno jej jak i mojemu synowi. Jason ciągle mi powtarza, że muszę być cierpliwy.

Jak długo jeszcze mogę być cierpliwy?

Przez mojego brata nie byłem obecny podczas ciąży Ilithyii, a także narodzin Toby'ego. A teraz jeszcze moje dziecko nie będzie miało pojęcia kim dla niego jestem.

- Młody usiądź wreszcie - mówi do mnie Jason. Ja nie potrafię tak jak on zachować spokoju. Podziwiam te jego opanowanie.

- Z każdym kolejnym dniem tęsknię za nimi coraz bardziej. I ta niepewność zaczyna mnie zabijać - chociaż sądziłem, że przeżyłem w życiu już wszystko co najgorsze to teraz wiem, że się myliłem. Kocham Ilithyię i Toby'ego dużo bardziej od siebie.

- Moja siostra jakimś cudem cię pokochała, a ona nie jest zbyt skora do okazywania uczuć. Musisz być silny dla niej, a niestety teraz niezbyt rozważne działanie może jej tylko zaszkodzić. A tego przecież oboje nie chcemy.

- Oczywiście. Nie będę się już interesował się losem Harry'ego tak samo jak on moim. Liczy się Ilithyia i Toby.

- Nareszcie zaczynasz myśleć logicznie - mówi Jason z uśmiecham na ustach. - Jak trzeba będzie zabić Harry'ego to, to zrobimy. Żadne sentymenty nie są nam potrzebne. Wykorzystamy wreszcie moje dojście do twojego brata.

Pov Ilithyia
- Wszystko jest tak jak powinno - mówi rusek kalecząc nasz język angielski. Lubię z nimi robić interesy, bo dla nich nie ma rzeczy niemożliwych. Są w stanie załatwić wszystko.

Tych dwóch jednak nigdy wcześniej nie widziałam, twierdzą, że przysłał ich Grigorij Stanski.

- Wolałabym jednak najpierw coś przetestować - nie podobają mi się jego nerwowe ruchy. Niall spogląda na mnie. Chyba on także zaczął coś podejrzewać.

- Oczywiście, mamy przygotowany towar - podaje mi paczkę z koką. Musiałabym być głupia by się na to zgodzić.

Podchodzę do towaru wyciągam pierwszą lepszą paczkę. Następnie kluczykami rozpruwam folię. W wzroku szatyna dostrzegam przerażenie. Coś mi mówi, że się nie pomyliłam.

- Spróbuj tego - wyciagam w jego stronę pakunek z narkotykami.

- To możliwe, żaden z nas nie ćpa - głupie tłumaczenie. Jeśli się czymś zajmujesz to musisz się na tym znać by nie dać sobie wcisnąć gówna tak jak ten tutaj właśnie próbuje zrobić. Ja jednak nie jestem taką idiotką za jaką mnie uważa.

- Skoro kobieta cię prosi to rób to - wtrącam się Niall. Brzmi bardzo stanowczo. - Nie musisz się niczym martwić, bo sam mówiłeś, że to czysta kokaina. Najlepszy towar jaki tylko jest.

Mężczyzna spogląda na swojego towarzysza.

Grigorij zawsze wysłał do nas zdecydowanych i pewnych siebie ludzi. Coś tu nie gra. Ich jest dwoje i nas także.

Siły są wyrównane.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Nowy Początek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz