12

667 53 9
                                    


Pov Ilithyia

Nie spałam całej nocy, a od szóstej rano kręcę się po salonie. Nie mogę się doczekać kiedy wreszcie zobaczę Toby'ego. Jestem pewna, że on tęsknił za mną tak samo jak ja za nim. Teraz to już nie mam pojęcia czy wolałabym Harry'ego czy Ethana za ojca dla mojego dziecka.

Obecnie zależy mi jedynie na bezpieczeństwie mojego synka.

Spoglądam na zegar, jest już po dziesiątej. Może odrobinę przesadzam, ale już dawno powinniśmy jechać na te badanie. Harry owszem zawsze długo spał, ale jak coś ważnego miało się wydarzyć to potrafił szybko się zwleźć z łóżka.

- Ili potrzebujesz czegoś? - pyta się mnie Niall wchodząc do pomieszczenia.

- Nie, czekam na Harry'ego. I oczywiście na Brandona l, zobaczę wreszcie mojego synka. I już nie pozwolę go sobie zabrać.

- Tylko, że oni dopiero co wrócili z tych badań i Brandon gdzieś zabrał małego, więc raczej szybko oni tu nie przyjdą - no teraz to już złość we mnie coraz bardziej wzbiera. Jak on może tak dysponować moim dzieckiem? Nie ma do niego żadnego prawa!

Odwracam się i maszeruje prosto do gabinetu Harry'ego. Coś czuję, że on tam jest. Wchodzę bez pukania. Nie mam czasu do stracenia.

- Możesz mi łaskawie powiedzieć gdzie znajduje się mój synek! - podnoszę głos, bo tego nie da się spokojnie powiedzieć. - On jest malutki, potrzebuje matki!

- Może i tak - mówi jakby od niechcenia. - Lecz skoro to ty jesteś jego matką to będzie mu już lepiej z Brandonem. Nie wierzę, że, że potrafisz się nim dobrze zajmować. Ty od zawsze potrafiłaś dbać jedynie o siebie. Nikt inny cię nie interesuje.

Uśmiecham się na jego słowa, skoro on chce grać w tę grę to zobaczymy kto wygra.

- Za kogo ty się uważasz? Nie jestem zobowiązana by ciebie uszczęśliwiać. A skoro jestem taka podła to co jaką cholere mnie tu trzymasz? Ja z chęcią bym wróciła do mojego brata. I pewnie niedługo tak się stanie, bo Jason nie odpuści. Mam nadzieję, że ty oberwiesz jak przyjdzie co do czego - odwracam się i idę do wyjścia, i tak już nic nie wskóram.

- Z takim zachowaniem to już nigdy nie zobaczysz Toby'ego. A jak się okaże, że nie jest mój to sam nim rzucę o podłogę!

Muszę jak najszybciej się skontaktować z moim bratem. Nie ma innego wyboru. Zostanie tu jest zbyt niebiezpieczne.

Nagle słyszę dziwny dźwięk, a później dwa wystrzały. Czyżby Jason tak szybko zareagował. Mam nadzieję, że to on.

- Wracaj do swojego pokoju i pod żadnym pozorem z niego nie wychodź - rozkazuje mi. Teraz jednak nie będę go słuchała.

- Zapomnij.

- Pamiętaj, że nadal to ja mam twojego syna. W każdej chwili mogę wydać Brandonowi polecenie względem twojego dziecka. A wiesz, że jestem do tego zdolny.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział. Zapraszam też na Ryzykowaną grę..

Nowy Początek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz