27

550 48 1
                                    


Pov Harry

Ilithyia śpi w moich ramionach, a ja nadal nie mogę sobie darować, że pozwoliłem na to wszystko. Gdybym miał więcej rozumu i wyobraźni to nigdzie bym jej nie wysyłał. Ona nie powinna już nigdy wracać do tej roboty. Jest dla mnie zbyt ważna bym pozwolił żeby następnym razem ktoś ją trafił w głowę albo serce. Nigdy bym czegoś takiego nie przeżył. Jakoś zaakceptuje tego małego. W końcu to syn mojego brata, więc nie jest mi zupełnie obcy, a Ilithyia ma na jego punkcie bzika, więc i tak nie pozbędę się go z naszego życia.

- Obiecałeś mi, że zobaczę mojego synka - mówi do mnie Ili słabym głosem. Chociaż udaje twardą to wiem, że jest bardzo słaba.

- Dobrze, ale położę go między nami, bo jesteś zbyt zmęczona by go potrzymać.

- Zgoda, chcę go przynajmniej zobaczyć - wstaje i idę do pokoju Brandona. Miałem znaleźć małemu opiekunkę, ale do tej pory nie miałem do tego głowy, a on też się nie skarży, że ma dość Toby'ego, więc na razie nie będę niczego zmieniać.

Do pomieszczenia wchodzę bez pukania, bo to mój dom. Brandon siedzi z komputerem na kolanach. A mały leży na łóżku. Nadal nie rozumiem czemu nie zostawia go w jego pokoju i nie korzysta z elektronicznej niani.

- Wezmę małego, bo Ilithyia za nim tęskni.

- To może ja go zaniosę, mam większe doświadczenie - zachowuje się zupełnie tak jakbym miał rzucać tym dzieckiem. Przecież to logiczne, że będę delikatny. Nie mam zamiaru przysparzać Ili jeszcze więcej zmartwień. Teraz będę robić wszystko żeby miała spokój.

- Poradzę sobie - komunikuje, a następnie biorę go na ręce. I od razu zaczyna się wrócić. Wcześniej to leżał spokojnie, a tylko go dotknąłem to już się kręci. Nie zwracam jednak uwagi na jego humory, bo to pewnie ma po swoje mamusi. Ilithyia też jak zacznie się dąsać to jest nie do wytrzymania.

Wychodzę i krocze do swoje sypialni.

Żeby jeszcze to była dziewczynka to może bym inaczej tak jak zniósł. A tak to, to jak tylko widzę małego to od razu przed oczami mam mojego brata. Owszem Ethan mimo tych naszych spięć nadal coś dla mnie znaczy, lecz cholernie mnie boli, że ma on dziecko z moją ukochaną.

Jak wchodzę do pokoju to Ilithyia się podnosi i uśmiecha. Kurwa od razu widać, że jego widok dodał mu sił.

Kładę chłopca na łóżku obok brunetki, a następnie kładę się po drugiej strony dziecka.

Jakie to mogłoby być piękne gdyby to było moje dziecko. Bylibyśmy prawdziwą rodziną. Lecz nic nie stoi na przeszkodzie by tak się stało.

Za rok, a może nawet mniej zrobię dziecko Ilithyia i ona już nie będzie tak wpatrzona w tego małego. Większość uwagi zacznie poświęcać mojemu dziecku.

- Wiesz, że nie pozwolę ci go nigdzie wywieść?

- Oczywiście skarbie, twój synek zostanie z nami - głaszcze go po główce, a ją całuję w policzek.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Nowy Początek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz