10

660 53 18
                                    


Pov Ilithyia

- Karz odwieść mojego synka do Jasona. On się nim zajmie i nie będzie ci robił żadnych problemów. A ze mną zrobisz co tylko zechcesz - jeśli powiedziałabym prawdę to i tak Harry nie miałby pewność, że to jego dziecko. Trzeba by było zrobić testy i to znowu by trwało. A do tego czasu Styles by chodził wściekły i mógłby zrobić krzywdę Toby'emu.

- I ty naprawdę myślisz, że odeślę tego bachora przez, którego całe moje życie się spierdoliło, na pewno nie - robię dwa kroki do tyłu. - Brandona! - po cholere on woła tego idiote.

A ten od razu się zjawia. Jak zawsze jest posłusznym psem na usługach Harry'ego. A jak już ma mi dopiec to czuję największą satysfakcję.

- Zabieraj dzieciaka - rozkazuje mu, a ten się do mnie zbliża. Ja jednak mocniej przyciskam do siebie synka. Nie oddam mu go. Nie pozwolę by on mi go zabrał.

- Toby nic nie zawinił, odeszłam od ciebie zanim dowiedziałam się o ciąży.

- Oddaj mu dziecko, ale on ci je zabierze nie ważąc na to czy mu czegoś nie zrobi. Wybór należy do ciebie, bo mi jest wszystko jedno - z bólem serca i bardzo niechętnie oddaje synka Brandonowi. Widzę jednak, że on jest w miarę delikatny. Jest to do niego zupełnie nie podobne.

- Masz jakiś jego rzeczy? - pyta.

- Tak, w samochodzie jest torba, którą miałam w wózku. Jedź też do apteki i kup mleko dla niego. Wystarczy, że powiesz, że mały ma pięć tygodni i dadzą ci odpowiednie - kiwam głową, a on idzie. Nie potrafię nie uronić kilku łez. Jestem cholernie wrażliwa jeśli chodzi o mojego synka.

- Już się tak nie marz - zaczyna Harry. - Dobrze cię znam i wiem, że ty nie masz czegoś takiego jak uczucia. Dziwka i bezwzględna morderczyni to właśnie jesteś ty. Sam się dziwię czemu nie pozbyłaś się brzucha, a może po prostu twój braciszek ci na to nie pozwolił? - mówi prowokująco.

- Co z Ethan'em? - zadaje to pytanie chociaż wiem, że to go jeszcze bardziej rozdrażni. Nie mam jednak innego wyboru.

- Już się tak o niego nie martw. Żyje i będzie żył, bo ja nie potrafię zamordować własnego brata - skoro brunetowi nic nie jest to może przynajmniej jemu uda się uratować Toby'ego.

- No i dobrze to jest sprawa tylko między nami - jeśli tylko miałabym pewność, że moje dziecko jest bezpieczne to nie przeszkadzałoby mi jeśli Harry by mnie zastrzelił. Wreszcie cała ta farsa by się zakończyła.

- Odwaga cię nie opuszcza skarbie - zbliża się do mnie i popycha moje ciało tak, że uderzam plecami i ścianę. Krzywię twarz z bólu. - Tylko, że w takiej sytuacji to zwyczajna głupota - wyciąga niż i przejeżdża ostrzem po moim policzku. Nie rani mnie jednak.

- Myślałam, że prefarujsz pistolet - udaje, że się nie boję.

- Do tej pory tak było, ale w tym przypadku chcę zobaczyć jak krwawisz skarbie - przykład nóż do mojej szyi i wbija w nią ostrze.

To będzie chyba najkrótsze moje opowiadanie, ale skoro to druga część to chyba nie szkodzi. Liczę na waszą opinię.

Nowy Początek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz