Pov Ilithyia- Chyba przeżuce Toby'ego na butelkę - mówię podczas śniadania. Już nie chodzi o to, że muszę go karmić po kilka razy na dzień i noc tylko o ten ból piersi. Mały nie oszczędza moich cycków.
- Nie za wcześnie? On jest taki malutki.
- Teraz produkują bardzo dobre mleka zastępcze. Będzie mu jeszcze bardziej smakować.
- Dobrze, ale ja je kupię. Ty tak jak się wcześniej umówiliśmy nie opuszczasz domu - od czterech dni nigdzie nie wyszłam i coś mi mówi, że jeszcze trochę to potrwa. Chociaż Toby zajmuje większość mojego czasu to brakuje mi chociaż krótkich wyjść. - I nawet nie myśl, że w tej kwestii odpuszczę. Skoro Horan cię widział to już na pewno Styles o wszystkim wie. I już coś kombinuje.
- Czasem myślę, że zachowuje się jak małe dziecko. Ciągle przed kimś uciekam - już nawet się sama pogubiłam w tych swoich ucieczkach. Mało to ich nie było.
- A to jest jedynie twoja wina. Było myśleć z kim się wiązałaś ja ostrzegałem zjedz jednak to śniadanie, bo póki co to musisz karmić naszego maluszka. A on powinien się już za jakieś pół godziny obudzić - chwytam za kanapkę z szynką, serem i pomidorem. Mam też bardzo słabą kawę z dużą ilością mleka.
Nagle do moich uszu dociera dość głośny i bardzo niepokojący dźwięk. Jason się zrywa z krzesła i opuszcza kuchnie, ja za to biegnę do sypialni, bo słyszę płacz Toby'ego. Biorę mojego synka w ramiona i go utulam.
Wciągam też pierś i podaje małemu, a on dość szybko się uspokaja. Mój brat przychodzi dopiero po kilkunastu minutach.
- Co to było? - pytam, bo widzę jego niewesołą minę.
- Mamy spore problemy, sądzę, że to wszystko przez Stylesa - Kurwa, czyli on już o wszystkim wie. Niedobrze.
- Dasz sobie z tym radę - trochę mi głupio, bo to ja sprowadziłam na Jasona te kłopoty. Beze mnie miał by swoje spokoje życie. Mogłam spieprzyć do Australii i nie robić żadnych problemów. Korzystałabym ze swojego konta pełnego kasy i powoli bym się tam zaaklimatyzowała.
- Oczywiście, a ty nie zawracaj sobie tym głowy.
***
- Masz dopiero miesiąc skarbie, a jesteś już bardzo zaborczy - mówię do Toby'ego. Dziś jest bardzo marudny i ciągle domaga się mojej uwagi. Leży teraz na mnie przytulony do mojej klatki piersiowej.Słyszę dzwonek do drzwi. Pewnie znowu Jason zapomniał wziąć kluczy. Jak on w takim młodym wieku może już mieć zaniki pamięci.
Razem z synkiem na rękach ide do drzwi i je otwieram. Po drugiej stronie nie stoi jednak mój brat?
Jakim cudem on się tu znalazł?
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.