*Rozdział 6*

2.1K 107 1
                                    

Reszta tygodnia mijała mi dość spokojnie. Nie widywałam się dużo z córką łowców, ani z Lydią. Lekcje szły mi nawet dobrze.

W końcu nastał piątek. Cały dzień w szkole obserwowałam McCalla. Nie zdarzyło się nic nieprzyjemnego. Jedyną ciekawą rzeczą, jaką się dowiedziałam, było to, że idzie on razem z Allison na imprezę.

-Jeśli Scott idzie na imprezę, ty też idziesz, nie ma dyskusji. Musimy mieć kogoś w środku kto będzie go pilnował - właśnie kłóciłam się z moim opiekunem prawnym o to, że nie chce iść na domówkę. U nas nic już nie jest normalne.

-Błagam cię, równie dobrze możemy obserwować go z zewnątrz. Poza tym nie jestem pewna swojej kontroli.

-Dasz radę, a teraz idź, się przebierz.

///

Weszłam do domu i powitała mnie cała zgraja narąbanych nastolatków. Ach, jak przyjemnie. Zauważyłam, że wyjście na taras jest otwarte. Moim zadaniem było teraz jak najszybciej zlokalizować Scotta. Najpierw weszłam do kuchni. Spotkałam tam Stilesa, który obserwował kogoś na tarasie.

-Znów się widzimy - chłopak spojrzał się w bok

-Cześć Andrea! Dobrze pamiętam imię?

-Tak, tak. Kogo tak obserwujesz? - zapytałam. Ciekawość wzięła górę.

-Scotta, chcę, żeby dobrze się bawił - kłamał, był zdenerwowany i to bardzo.

-O jaki dobry z ciebie dobry przyjaciel - w tym momencie McCall wybiegł na korytarz.

-Wszystko w porządku, Scott? - zapytał się mu Stiles. Ten tylko wybiegł na dwór bez odpowiedzi, a za nim Allison. Oho, pełnia zaczyna działać.

Bez słowa wyszłam za Allison.

-Hej. Wszystko w porządku? - zapytałam brunetki obok.

-Tak, tylko Scott dziwnie się zachowuje. Zostawił mnie tu samą. Nie mam jak wrócić do domu - Dajesz An, teraz jest czas, żebyś zabłysła.

-Zadzwoniłam po kuzyna, bo boli mnie głowa, może chciałabyś wrócić z nami. Jesteśmy przyjaciółmi Scotta. Okazało się, że w przeszłości nasze rodziny się znały - Brawo! Kłamstwo pierwszej klasy!

-Jeśli byś mogła? - w tym momencie podszedł do nas Derek

-Tu jesteś Andy. Jak się czujesz? - zapytał z troską w głosie.

-To nic wielkiego. Migrena. Mam prośbę. Czy damy radę po drodze odwieźć Allison?

-Oczywiście. Witaj, jestem Derek. Opiekun tej złośnicy - Złośnicy? Zabiję go, jak wrócimy do mieszkania.

Po tym jak odwieźliśmy łowczynie i zabraliśmy jej marynarkę, dowiedziałam się, jaki jest dalszy plan działania.

///

-Gdzie ona jest? - zapytał Scott w swojej wilczej postaci. Jego uszy były teraz spiczaste, po bokach urósł mu zarost, a jego zęby zamieniły się w kły.

-Jest bezpieczna. Daleko od ciebie - starałam się go uspokoić.

Derek złapał go w barkach i przeturlał po ziemi. Usłyszałam delikatne kroki. Łowcy

-Co jej zrobiłeś!

-Cisza - mój kuzyn też już wiedział co idzie

-Za późno, - zakomunikowałam - już tu są. Biegiem.

Zanim Scott poderwał się z ziemi, było już za późno. Oślepiła go strzała błyskowa, następna przybiła go do drzewa.

-Co robimy? - spytałam się mężczyzny obok mnie, nie wiedząc co dalej.

-Trzeba mu pomóc. Sam nie da sobie rady

Łowców było trzech. Zaatakowałam jednego z nich, Derek dwóch pozostałych. Wyrwałam strzałę z przedramienia Scotta i pobiegliśmy przed siebie.

Młody chłopak upadł na kolana. Był przerażony i zmęczony.

-Kto to był?

-Łowcy. Polują na nas od wieków - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

-Nas? Raczej was! Wy mi to zrobiliście! - chciałam mu odpowiedzieć, że to nie my, ale Derek mnie uprzedził.

-Aż tak ci z tym źle? Dzięki temu lepiej widzisz, słyszysz, poruszasz się szybciej niż jakikolwiek człowiek. Masz coś, za co większość ludzi by zabiła. Ugryzienie to dar - Naprawdę? Czy on właśnie tłumaczy przerażonemu chłopakowi, że ma dar? To się dobrze nie skończy.

-Nie chcę tego.

-Zechcesz - dołączyłam do rozmowy - i będziesz nas potrzebował, żeby dowiedzieć się, jak to kontrolować.

-Więc my i ty, Scott. Jesteśmy od teraz jak rodzina - na słowa Dereka chciało mi się śmiać.

Odeszliśmy, zostawiając go w lesie.

///

Przez cały poniedziałek Scott mnie unikał, tak samo jak Stiles. Pod koniec dnia szkolnego zauważyłam jak rozmawia z Allison.

-... To mój tata. Lepiej już pójdę - spojrzałam na samochód, który zatrzymał się kawałek za nimi. Wyszedł z niego ten sam człowiek, który postrzelił w pełnie McCalla. Argent. Zanim Allison weszła do samochodu, musiała mnie zauważyć, bo pokiwała w moim kierunku. Scott odwrócił się, ciekawy komu kiwa brunetka. Gdy mnie zobaczył, jak najszybciej mógł, wbiegł do szkoły.

𝚅 𝙴 𝙽 𝙰 𝚃 𝙸 𝙲 | 𝚝𝚎𝚎𝚗 𝚠𝚘𝚕𝚏 | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz