*Rozdział 14*

1.6K 76 6
                                    

Razem z Derekiem i Scottem stałam na dachu wypożyczalni filmowej, oglądając wydarzenia dziejące się pod nami. Mimo że minęło już kilka dni od naszej kłótni, ja nadal byłam zła, a on mnie nie przeprosił.

-Zaczynasz już rozumieć?

-Rozumiem, że zabija ludzi, ale nie wiem czemu. To nie standardowe zachowanie, prawda? Nie zabijamy wszystkich, których napotkamy w nocy - zaniepokojenie McCalla mnie rozśmieszyło. Nie jesteśmy potworami z bajek.

-Nie. Jesteśmy drapieżnikami. Nie musimy być mordercami - powiedziałam z powagą i spojrzałam się na Dereka. Sprzedał mi to powiedzenie, gdy po raz pierwszy i ostatni zabiłam człowieka. Zamknęłam na chwile oczy. Nie myśl o tym. Odpuść.

-To, dlaczego on to robi, jest rzeczą, którą musimy się dowiedzieć.

///

-Mam swoje życie, wiesz o tym? - Scottie był zbulwersowany.

-Nie masz.

-Właśnie, że tak - Czy my jesteśmy w przedszkolu? Tak się czuję.

-Nie obchodzi mnie, że mam być jego pupilkiem czy...

-Członkiem stada.

-Wszystko jedno! Mam szkołę. Jutro muszę iść na spotkanie z rodzicami, bo mam zagrożenie z chemii.

-Nie musisz mu tego tłumaczyć. On też idzie na to spotkanie. Ja też jestem wilkołakiem i nie mam żadnych zagrożeń. Nie zrzucaj swojego lenistwa i głupoty na swoje modyfikacje, idioto - znalazłam idealny punkt, z którego mogłam się naśmiewać i miałam zamiar to wykorzystać.

-Wolisz zajmować się szkołą czy przeżyć? Do pełni niecały tydzień. Jeśli z nim nie zabijesz, to on zabije ciebie. To rytuał przejścia do stada.

-Wiesz, co jeszcze jest rytuałem przejścia. Ukończenie szkoły średniej! I nie trzeba nikogo zabijać! Dlaczego sami go nie znajdziecie? Jest was dwójka! - widziałam, jak oczy mojego kuzyna wywijają się do tyłu. Zaśmiałam się głośno.

-Po pierwsze, żeby ukończyć liceum, nie można być idiotą. Po drugie, to musisz być ty. Masz coś, czego nie potrafisz jeszcze zrozumieć. Jeśli pozwolisz nam nauczyć się kontroli to będziesz w stanie go znaleźć - zaczęłam mu tłumaczyć.

-Więc jeśli pomogę, to go powstrzymacie?

-Tak, ale z twoją pomocą.

-Jak mam pomóc jeśli nie mam pojęcia co robić?

-Bo cię nauczę - Der zaczynał się denerwować.

-Nie marnujmy na niego czasu... - mój opiekun spojrzał się na mnie i dał znać, żebym się zamknęła - Jak wolisz. Ja idę do samochodu - ruszyłam w stronę Camaro.

///

Szkoła minęła spokojnie. Nie widziałam jednak McCalla ani razu na korytarzu. Po zajęciach, jak zwykle, wróciłam do rezydencji. Derek podciągał się na futrynie od drzwi, gdy przeszłam przez próg.

-O, staruszek postanowił poćwiczyć - widziałam, że uśmiechnął się pod nosem

-Taka jesteś mądra, to przebierz się w coś luźniejszego i powalczmy. Tak dla sportu - ta propozycja bardzo mi się spodobała. Ruszyłam do swojego starego pokoju, żeby się przebrać.

Po rozgrzewce przyszedł czas na sparing. Najpierw ja zadałam kilka ciosów, potem Der i tak do upadłego.

-Stresujesz się swoją pierwszą wywiadówką w życiu? Zazwyczaj Laura cię w tym wyręczała - na myśl przyszło mi kilka wspomnień.

𝚅 𝙴 𝙽 𝙰 𝚃 𝙸 𝙲 | 𝚝𝚎𝚎𝚗 𝚠𝚘𝚕𝚏 | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz