^Rozdział 5^

1K 53 4
                                    

Następnego dnia w szkole pojawił się Isaac. Nie miałam pojęcia, co planował Derek, ale nie mogło to być nic dobrego. Tuż przed angielskim, podeszłam do siedzącego w ławce chłopaka.

-Co ty tu robisz? - spojrzałam mu prosto w oczy. Uśmiechał się szyderczo. Nie był już tym samym chłopakiem, którego spotkałam na cmentarzu tamtej nocy. Zawładnęła nim żądza siły i mocy. Spróbował tego niebezpiecznego narkotyku i nie potrafił przestać. Nie chciał. Zanim mi odpowiedział, zadzwonił dzwonek na lekcję. Usiadłam przed McCallem.

Na przerwie postanowiłam, że będę śledzić nastolatka. Przez korytarz przechodziło wiele ludzi, nawet mi ciężko by było w takich warunkach odkryć, że ktoś mnie śledzi. Mój dawny przyjaciel doprowadził mnie na tajne spotkanie z Reyes.

-Derek chce to zrobić w trakcie zajęć z chemii? - stanęłam naprzeciwko Jacksona, który wyjmował rzeczy z szafki. Przyłożyłam palec do ust i nakazałam mu siedzieć cicho.

-Tak. Jeśli to Lydia, to zabiję tę sukę - popatrzyłam na Whittemorea. Wydawało mi się, że też ich podsłuchuje.

-Słyszałeś to? - pokiwał głową.

-Dobrze. Masz teraz lekcje ze Scottem i Stilesem. Przekaż im tę informację - odeszłam w stronę moich zajęć.

Na długiej przerwie przyszłam na umówione spotkanie w kantorku trenerskim.

-Derek czeka na Lydię - zaczął McCall.

-Chce ją zabić?

-Jeśli uważa, że jest Kanimą, to tak. Zwłaszcza po tym, co zaszło na basenie - odpowiedziałam.

-To nie ona. To nie może być ona - Sti bronił dziewczyny.

-To bez znaczenia, bo Derek sądzi, że to ona - wtrąciła Allison.

-Wiesz może, jaki ma plan? - wzrok wszystkich zgromadzonych przeniósł się na mnie.

-Nie mam pojęcia. W mieszkaniu unikam go, jak najbardziej mogę, bo mam wrażenie, że jeśli tylko by chciał to moje ciało wylądowałoby obok ciała Lydii - zatrzymałam się na chwilę. -Nie namówimy go na zmianę zdania, więc musimy ją chronić.

-Nie sądzę, żeby coś jej zrobił w szkole.

-A co poza szkołą? - All bardzo bała się o swoją przyjaciółkę.

-Postaram się pogadać z Derekiem - zapropomował Scottie.

-Ja mam od teraz prawie wszystkie lekcje z Lydią. Będę ją miała na oku - skrzyżowałam ręce na piersi.

-Cokolwiek się stanie, dajcie mi się tym zająć, okej? - lider naszej grupy miał zmartwioną minę.

-Pamiętaj, Scott. Nie jesteś w tym sam. Masz wokół siebie grono przyjaciół i jestem pewna, że wszyscy tu zgromadzeni pójdą za tobą w ogień. Popełniłam dużo błędów i wiele razu traciłam twoje zaufanie, ale jestem tu teraz i chce pomóc.

Razem ze Stilinskim wyprowadzaliśmy Lydię ze szkoły. Po jakimś czasie dołączył do nas Jackson razem z młodą Argent.

-Jeśli mamy uczyć się razem, to dlaczego nie w bibliotece? - szliśmy przez korytarz, oglądając się za siebie. Na dziewczynę był wydany wyrok śmierci i musieliśmy dopilnować, żeby nic jej się nie stało.

-Dołączy do nas ktoś jeszcze - rzuciłam.

-Dlaczego nie przyjdzie do biblioteki? - zaczęła działać mi na nerwy. Jak można być tak upartym?! Przystanęłam na chwilę, żeby ubezpieczać tyły. Nigdzie nie było widać, ani Erici, ani Isaaca. To był dobry znak.

𝚅 𝙴 𝙽 𝙰 𝚃 𝙸 𝙲 | 𝚝𝚎𝚎𝚗 𝚠𝚘𝚕𝚏 | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz