Sprzątałam po kolacji, gdy rozległo się walenie do drzwi mieszkania. Było późno i nie spodziewaliśmy się gości. Poza tym Derek wyszedł do sklepu po produkty na jutrzejsze śniadanie. Martwiłam się, że znaleźli nas łowcy. Złapałam za świeżo umyty nóż i ruszyła w stronę drzwi. Otwarłam je szybko. Zamiast myśliwych, na progu stał przemoczony Isaac. Jego oczy były rozbiegane, a oddech przyspieszony. Chciał mi coś wytłumaczyć, ale nie mogłam go zrozumieć.
-Hej, hej! Uspokój się, bo cię nie zrozumiem - wszedł do przedpokoju, a ja zamknęłam za nim wejście.
-Gdzie jest Derek? Muszę go znaleźć! - wskazałam mu ręką, że ma usiąść na kanapie.
-Co się stało? - zaczęłam się denerwować. Czy jego ojciec coś mu zrobił?
-Chodzi o ojca. On chyba nie żyje - zaczęłam panikować.
-Zabiłeś go?
-Rzecz w tym, że to nie byłem ja...
Gdy wrócił Derek zapadła decyzja, że Isaac z nami zamieszka na jakiś czas. Tym bardziej że jutro była pełnia. Następnego dnia znów odprowadziłam Isaaca na trening.
///
-Denerwujesz się przed pierwszą pełnią? - usiadłam na ławce koło jego szafki w szatni. Skorzystałam z zamieszania, by pogadać z chłopakiem.
-Trochę? Nie wiem, co myśleć wszystko jest dla mnie nowe.
-Dasz sobie radę. Jesteś silny psychicznie - obdarzyłam go pokrzepiającym uśmiechem
-Hale! Nie pomyliłaś przypadkiem szatni? - zauważył mnie Finstock.
-Chyba tak trenerze - wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Po drodze zauważyłam, że McCall i Stilinski mi się przyglądają. Przed drzwiami odwróciłam się na pięcie i rzuciłam na odchodne:
-Życzę wam chłopcy owocnego treningu -to zdanie spotkało się z okrzykami całej grupy.
///
Postanowiłam obejrzeć całą grę. Nigdy nie skupiałam się na umiejętnościach Isaaca, chciałam zobaczyć czy jest dobry. Poza tym z racji pełni potrzebował nadzoru. Gra szła dobrze. Wszystko szło normalnie. Oprócz tego, że Scott się na wszystkich rzucał. I to dosłownie. Trening już prawie się skończył, gdy na boisko wszedł szeryf Stilinski.
Na następnej lekcji kazano mi przyjść, złożyć zeznania w gabinecie dyrektora. Kiedy weszłam do pokoju, na jednym z krzeseł siedział już Jackson. Jako sąsiad podejrzanego, mógł potencjalnie coś wiedzieć.
-Jesteście już oboje, więc możemy zacząć. Jackson, odpowiedz mi na kilka pytań - szeryf Stilinski oparł się o biurko.
-Czy w domu Laheyów działo się coś niepokojącego?
-Oprócz tego, że stary Isaaca ostro go lał to nie
-Powiedziałeś o tym komuś? Nauczycielowi? Rodzicom?
-Nie, to nie mój problem - oczywiście. Rozpuszczony gnojek pozwalał na znęcanie się nad Isaaciem. Krew mi się zagotowała.
-Najsmutniejsze jest to, że obrywają ci, którzy najmniej na to zasługują.
-No tak... Że co? - zaśmiałam się głośno i niepohamowanie.
-Skończyłem już z tobą. Wróć na lekcję.
W końcu przyszła kolej na mnie. Nie wiedziałam do końca, co tu robię.
-Znów się spotykamy - zażartowałam. Policjant stojący przede mną uśmiechnął się wesoło.
CZYTASZ
𝚅 𝙴 𝙽 𝙰 𝚃 𝙸 𝙲 | 𝚝𝚎𝚎𝚗 𝚠𝚘𝚕𝚏 | ✔
FanficVenatic Noun | Meaning: Of, pertaining to or involved in hunting Część pierwsza trylogii "Beacon Hills"