*Rozdział 16*

1.4K 73 5
                                    

Czułam się pusta jak wypchana lalka, którą potargał pies. Nie mogłam się ruszyć, nie mogłam oddychać, nie mogłam myśleć. Ogarnęła mnie ciemność, od której tak bardzo chciałam uciec. Dwójka chłopaków nic nie robiła sobie z tego, że ktoś umarł na ich oczach. Nie mogłam ich jednak winić. Strach i adrenalina odcięła od nich tę myśl.

-... Nie mam klucza!

-Zrób coś! Cokolwiek! - starałam się obudzić z transu, ale nie miałam na kim się oprzeć. Ostatni raz, gdy napadła mnie tak wielka bezsilność, miałam obok siebie moich członków watahy. Teraz zostałam sama.

-Gdzie on jest? - Dalej, Andrea! Ogarnij się! Nosisz nazwisko Hale. Nie możesz okazać się pośmiewiskiem dla rodziny. Zamknęłam oczy i wzięłam trzy długie i głębokie wdechy.

-An. Jak się czujesz? - ktoś pogłaskał mnie po plecach. Otwarłam oczy i spojrzałam na nich rówieśników. Nadal byłam roztrzęsiona, ale przynajmniej już trochę bardziej pozbierana.

-Wasza barykada długo nie wytrzyma - spojrzałam na drzwi - musimy znaleźć inne wyjście.

///

Pobiegliśmy do najbliższej klasy. Już łapałam za biurko, by zablokować wejście, ale zatrzymał mnie Stiles

-Zaczekaj. Te drzwi i tak go nie powstrzymają - miało to sens.

-Deaton, twój szef, to Alfa. Wilkołak psychopata!

-To niemożliwe - musiałam się wtrącić, bo ta przepychanka trwałaby wieki.

-Okej księżniczki, już przestańcie. Musimy pomyśleć co dalej - próbowałam uspokoić swój drżący głos.

-To nie on! - moja próba przemówienia im do rozsądku się nie udała.

-Tak, to jest on. Zabił Dereka. Krew wytrysnęła mu z ust. On nie żyje, a my jesteśmy następni - chyba dopiero po chwili dotarło do niego, co powiedział. Moje oczy znowu się zaszkliły, ale musiałam się jakoś trzymać.

-Nikt nie umrze. A teraz przestańcie się drzeć, bo poskręcam wam karki - To brzmiało jak ostra groźba. Oboje od razu się zamknęli i spojrzeli na mnie.

-Musimy pobiec do twojego Jeepa, Sti. To nasz jedyny środek transportu - podeszłam do okien i próbowałam otworzyć jedno z nich.

-Nie otworzą się. Przez wzgląd na klimatyzację.

-Rozbijmy je - zaproponował Scott.

-Za dużo hałasu.

-Chyba nie ma innej opcji - jeszcze raz rozejrzałam się -Rozbijamy okno i biegniemy. Bardzo szybko.

-Coś jest nie tak z Jeepem. Maska jest wygięta

-To niemożliwe. Przed sekundą wszystko było w porządku. Co u licha? - w tym momencie przez okno wpadł akumulator samochodu Stilinskiego. Myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi.

-Musimy uciekać - ruszyłam w stronę drzwi. Chłopcy ruszyli za mną. Na korytarzu nie widziałam nawet własnego czubka nosa. Dodawało to jeszcze większej grozy tej sytuacji.

-Musimy wybrać drogę bez okien - zauważył Sti -A przynajmniej taką gdzie jest ich najmniej. Zastanowiłam się przez moment. 

-Szatnia - biegiem ruszyliśmy w tamtą stronę.

///

-Dzwoń do ojca. Powiemy mu, że był wyciek, albo pożar. Kiedy na parkingu zaroi się od glin. Potwór sobie pójdzie - nie podobała mi się ta inicjatywa.

-Gorzej, jeśli pobawi się w terminatora. Pozabija wtedy wszystkich.

-Łącznie z moim tatą - dodał Stiles.

-W takim razie weźmy Camaro - zaproponowałam.

-To może wypalić. Wyjdziemy z na zewnątrz, znajdujemy kluczyki i zabieramy samochód.

-Razem z nim. Martwy czy nie. Nie mogę go tutaj zostawić - poparzyłam się w oczy krótkowłosego. Nastała minuta ciszy. Wyczuliłam słuch i spojrzałam na McCalla.

-Słyszałeś to? - zapytałam, a on pomachał mi głową w odpowiedzi.

-Chować się! - rzuciłam hasłem i zaczęłam rozglądać się za kryjówką. Zanim się ruszyłam, ktoś wciągnął mnie do szafki. Spojrzałam przez ramię. Stał za mną Sti. Nabawił mnie niezłego stracha.

Szafka była długa, ale wąska. Nie miałam pojęcia, jak zdołała pomieścić dwójkę osób. Brak miejsca zmusił mnie do wtulenia się w chłopaka stojącego za mną. Byłoby nawet przyjemnie, gdyby nie gonił nas morderca.

Drzwi do szatni otworzyły się. Wstrzymałam na chwilę oddech. Boże, nie każ mi tutaj umierać. Zamknęłam oczy i usłyszałam krzyk woźnego. Wypadłam z szafki i zaczęłam go uciszać.

-Ja wam dam cicho, chcecie mnie przyprawić o zawał? Wynoście się stąd! Cała trójka - bez potrzeby unosił głos. Działało to tylko na jego i naszą nie korzyść. Wyrzucił nas za drzwi. Jeśli Alfa był w szkole, to teraz już na pewno wiedział, gdzie jesteśmy.

-Wynocha... - coś wciągnęło go z powrotem do szatni. Zaczęliśmy uciekać, jak najdalej się da.

///

Po krótkim biegu dotarliśmy do tylnych drzwi. Okazało się, że były zablokowane od zewnątrz. To znaczy, że potrafi się kontrolować i ma plan. Skupiaj się na szczegółach An. To może uratować ci życie. Ruszyliśmy dalej.

-Boże, co on robi? Czego chce? - zapytał zrezygnowany Sti.

-Mnie.

-Ze stadem jest silniejszy - wytłumaczyłam to chłopakom.

-Świetnie! Psycho-Wilkołak lubi gry zespołowe.

-Chłopaki... - patrzyłam w lewo. Na dachu drugiego skrzydła szkoły stał Alfa i perfidnie patrzył mi się w oczy. Kiedy go zauważyli, zaczęliśmy uciekać w przeciwną stronę. Wilk przebił się przez okna i teraz biegł za nami po jednym korytarzu. Biegłam tak szybko, jak tylko umiałam.

///

Dotarliśmy do kotłowni. Udało się nam go na chwilę zgubić.

-Musimy coś zrobić - odezwał się Stilinski

-Na przykład?

-Nie wiem. Zabić go, zranić?

-Denerwowanie już wściekłego Alfy mordercy nie jest najlepszym pomysłem - syknęłam. Sti sięgnął do kieszeni kurtki, w której miał kluczę i rzucił je do środka jakiegoś schowka. Alfa od razu zareagował na dźwięk i tam wbiegł. Zamknęłam drzwi i trzymałam je mocno.

-Biurko, Scott! - chłopcy zasłonili drzwi. Zamknęliśmy go.

Stiles wszedł na swoją barykadę.

-Co ty do cholery robisz? Zwijajmy się stąd! - krzyknęłam na tego idiotę.

-Rzucę tylko okiem - miałam złe przeczucia.

-Zgadza się. Mamy cię.

-Zamknij się!

-Nie boję się go! - Alfa rzucił się na drzwi.

-To znak, że powinieneś. A teraz uciekajmy, póki mamy kupione trochę czasu - złapałam ich obojgu za ciuchy.

-Nie boję się ciebie! Ty jesteś tam, my tu - słyszałam jak pomruk wilkołaka robi się coraz wścieklejszy. Nagle usłyszeliśmy głośne bum. Przebił sufit.

-Dlatego powinniśmy uciekać, a nie jeszcze bardziej go wkurwiać.

-Słyszycie to? - rozbrzmiał dzwonek telefonu.

-Ktoś jeszcze jest w szkole.

-To dzwonek Allison.

𝚅 𝙴 𝙽 𝙰 𝚃 𝙸 𝙲 | 𝚝𝚎𝚎𝚗 𝚠𝚘𝚕𝚏 | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz