^Rozdział 13^

896 50 2
                                    

Przyklęknęłam przy sparaliżowanym Dereku. Musieliśmy działać szybko, jeśli chcielibyśmy przeżyć tę noc. Jackson pilnował wyjścia i cały czas nas obserwował, więc nie miałam możliwości zadzwonienia po pomoc, czy ucieczki. Pochyliłam się nad moim opiekunem.

-Musimy pozbyć się toksyny z twojego ciała. Pracujesz już nad tym? - zobaczyłam, że kiwnął lekko głową.

-Świetnie. Pozwól, że trochę ci pomogę - wyjęłam pazury i wbiłam mu je w biceps, starając się nie robić tego na widoku. Mężczyzna jęknął lekko, ale zagryzł zęby i przestał po chwili. Usłyszałam strzał i krzyk Melissy. Scott został postrzelony.

Do biura weszli z powrotem ranny Scottie i Matt morderca. Przysunęłam się bliżej leżącego Dereka, aby ten drugi nie zauważył, co robimy.

-Dowodów już nie ma. Czemu sobie nie pójdziesz? - zapytał McCall.

-Myślisz, że tylko o to mi chodziło? Ja chcę księgę. Chce Bestiariusz i odpowiedzi - nastolatek z pistoletem zaczął chodzić po pokoju w kółko.

-Odpowiedzi na co? - zapytałam, nie rozumiejąc, o co mu chodzi.

-To! - podniósł kawałek swojej koszulki i pokazał nam kawałek swoich pleców. Pokryte były łuskami jak ciało Kanimy i zdawały się być własnym organizmem. Zamurowało mnie.

Kiedy znowu wyszli, w pokoju nastała cisza. Słychać było tylko przyspieszone bicie naszych serc i oddechy. Stiles postanowił ją przerwać.

-Wiecie, co się dzieje z Mattem?

-Księga mu nie pomoże. Nie można ot tak łamać reguł - odpowiedział mu Derek.

-Wszechświat utrzymuje równowagę. Zawsze - dopowiedziałam spoglądając, co chwilę na Jacksona.

-Łamiąc zasady Kanimy, staje się Kanimą?

-Równowaga - uśmiechnęłam się do mojego przyjaciela lekko. Starając się go pocieszyć.

-Uwierzy, jeśli mu to powiemy? - zapytał.

-Nie sądze - Derek zachowywał kamienną twarz.

-Gdy dostanie tę głupią książkę, to nas pozabija, prawda?

-Dokładnie.

-Możecie przestać patrzeć na czarne scenariusze? Jeszcze żyjemy i powinniśmy się z tego cieszyć - odwarknęłam im zdenerwowana.

Nagle na całym posterunku zgasło światło. Korzystając z okazji połamałam Derekowi wszystkie palce, starając się pobudzić proces leczenia jeszcze bardziej. Zapaliły się awaryjki o rozległ się alarm. Potem padły strzały z broni automatycznej. Zdałam sobie sprawę, że znaleźli nas łowcy. Zaczęłam panikować.

-Derek teraz jest idealny moment, żeby zacząć się ruszać! - w nosie poczułam nieprzyjemny dym. Wróciły do mnie wspomnienia z pożaru, mój oddech przyspieszył, a myśli zaczęły pędzić z prędkością światła. Za przedramię złapał mnie mój opiekun i zaświecił swoimi czerwonymi oczami. Wiedziałam, że jestem już bezpieczna. W dodatku do pokoju wpadł Scottie, któremu udało się doprowadzić Kanimę do nieprzytomności.

-Bierz go. My damy sobie radę - nakazał chłopakowi mój kuzyn.

Pomogłam mu wstać i ruszyliśmy w głąb budynku. Staraliśmy się nie wydawać żadnego dźwięku. Po jakimś czasie doszliśmy do cel. Stał tam Matt nad ciałem szeryfa. Krew we mnie zawrzała. Zaryczałam i zaświeciłam oczami. Nie obchodziło mnie, czy matka Scotta mnie zobaczy. Teraz chciałam tylko powstrzymać chłopaka, który skrzywdził wiele ludzi, których kocham.

-Nie mówił ci nikt nigdy, żeby nie drażnić wilka, bo źle to się skończy - nastolatek wyglądał na przerażonego. Już miałam ruszać w jego stronę, ale na drodze stanął mi Jackson. Rzuciliśmy się na jaszczura. Uderzaliśmy w Kanimę całą siłą, lecz potwór nie dawał za wygraną. Przerzucił mnie na drugą stronę pokoju, w wyniku czemu połamałam sobie kilka żeber. Zanim wstałam, uciekł. Mój opiekun pomógł mi wstać i nakazał śledzić jaszczura. Pobiegłam za Jacksonem.

Potwór doprowadził mi do mostu usytuowanego nad szeroką, ale płytką rzeką. Schowałam się w krzakach i obserwowałam sytuację. W pewnym momencie na mostku pojawił się Matt. Podeszłam trochę bliżej. Za chłopakiem rozbłysły lampy samochodu. Wysiadł z niego Gerard Argent. Złapał nastolatka za ubrania i wciągnął do wody. Chciałam zareagować, pomóc chłopakowi, lecz wiązało się z tym za duże niebezpieczeństwo. W tym samochodzie siedzieli ludzie uzbrojeni po zęby. Nie mogłam ryzykować własnym życiem dla mordercy. Kiedy chłopak przestał się już szarpać, zrozumiałam, że nie żyje. Potem zdarzyło się jednak coś niewyobrażalnego. Argent wystawił swoją rękę do Kanimy i stał się jej panem. W dodatku, gdy samochody już odjechały, poczułam znajomy zapach. Wydawało mi się, że czuję swojego ojca. Szybko jednak wybiłam sobie tę myśl z głowy i zadzwoniłam do Dereka.

-Hej... Mamy ogromny problem...

𝚅 𝙴 𝙽 𝙰 𝚃 𝙸 𝙲 | 𝚝𝚎𝚎𝚗 𝚠𝚘𝚕𝚏 | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz