To miał być tylko wypad na tydzień panieński mojej siostry. Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że w tym czasie spotkam miłość mojego życia, mojego najlepszego przyjaciela, ojca moich cudownych dzieci i towarzysza do końca moich dni. Jedna chwila w klubie zaważyła na całym moim życiu. Zanim jednak doszłam do tego etapu życia, w którym aktualnie się znajduję musiałam przejść naprawdę długą drogę. Było w niej dużo szczęśliwych chwil, ale również i smutnych. O części tych chwil chcę wam opowiedzieć. Fragment opowiadania: - Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. - Odezwałam się nawet nie patrząc się na nich. - Niestety korki o tej porze uniemożliwiają życie w mieście. Spojrzałam się w stronę mojego ojca i mężczyzny, który z nim był. Odwrócił się w moją stronę w szoku. Mnie myślałam, że zwali z nóg na jego widok. - O kurwa... - Powiedziałam pod nosem. Przede mną stał przystojny mężczyzna o kruczoczarnych włosach, brązowych oczach i z lekkim zarostem na twarzy. Dokładnie tak samo wyglądał, jak te sześć lat temu. Choć muszę przyznać, że teraz wydaje mi się jeszcze bardziej przystojny niż wtedy. (...) - Na szczęście już jesteś Layla. - Nasze mierzenie się wzrokiem przerwał mój ojciec. - Przejdźmy już do rzeczy, bo straciliśmy ponad godzinę czekając na ciebie. - Nie zrobiłam tego specjalnie. - Odpowiedziałam ojcu patrząc się ponownie na Enzo. - Mówiłam ci, że Rita nie powiadomiła mnie, że jest chora i musiałam zawieźć Tony'ego do was, do domu. Niech wie kurwa mać jak wygląda moje życie. Niech wie, że nasz syn jest dla mnie priorytetem, a nie jego pierdolony hotel! - Layla? - Nie zwracając uwagi na mojego ojca oraz na wzmiankę o Tony'm zapytał się ze złością. - Tak, Layla Johnson. - Wyciągnęłam w jego stronę moją dłoń. - Miło mi pana poznać, panie Ferreri. (...) - Żebyś wiedziała, jak miło mi jest. - Uścisnął moją dłoń.