- Czego ode mnie chcesz? - zapytała odrazu niebieskooka.
- Tego co zwykle kochanie. - uśmiechnęła się fałszywie i nawet nie spojrzała na Five.
- Jest nas dwóch, jesteśmy lepsi od ciebie. Czy ty naprawde sądzisz, że uda ci się? - prychnęła Zero.
- Mam propozycję. Zabije tylko ciebie, a im w przyszłości dam spokój. Zgoda? - chwyciła teczke w obie ręce.
- Skakałaś? Rada ci tego zabroniła, przecież mogłaś utknąć! - zdenerwowała się.
- Ja wszystko mogę, to umowa stoi? - zapytała.
- Po moim trupie - zaśmiała się i strzeliła prosto w głowe kierowniczki.
- Czekaj, co ty wiesz o podróżach w czasie? - zmarszczył brwi chłopak.
- Handler to jedno, komisja to drugie. A teraz chodź zanim się obudzi czy ktoś się po nią zjawi. - pogoniła bruneta.
- Przecież ją zabiłaś - ponownie zmarszyczył brwi.
- Gdyby to było takie łatwe - spojrzała w gwiazdy, po czym usiadła obok ciała byłej matki.
- Ale masz nasrane w przeszłości - spojrzał na nią tajemniczym spojrzeniem.
- Często najmądrzejszą odpowiedzią jest milczenie. - zamknęła oczy i wstała powoli. - Chodźmy, kiedyś jeszcze wyjdziemy razem. Przyjacielu.. - zaśmiała się pod nosem wypowiadając ostatnie zdanie.
- Twoje wypowiedzi są zawsze mądre. Cenie to w tobie - pokiwał głową z uznaniem i tym razem to on chwycił jej ręke i teleportował ich do pokoju Zero.
- Wrogowie na zawsze ? - zapytała uśmiechając się.
- I jeszcze dłużej - odwzajemnił uśmiech, ale kiedy się na tym przyłapał odrazu go zdjął, a następnie teleportował się do siebie.
Następny poranek w akademii, zaczął się wszystkim bardzo dobrze, ponieważ ich ojca nie było w domu. Tak samo jak i Pogo, ponieważ wyjechali przygotowywać dom letniskowy, w którym będą odbywały się specjalne treningi.
Każdy o mniej więcej tej samej porze zjawił się na dole, aby przygotować śniadanie razem z Grace. Starali się jej pomgać jak mogli, bo była ona dla nich jak prawdziwa matka.
Po zjedzonym śniadaniu część udała się do swoich pokoi, a reszta do pokoju rodzeństwa. Luther siedział z Benem, Klaus z Allison, a Vanya przemierzała korytarz z cichym echem, poszukując porzytecznej roboty.
W końcu stanęła przed drzwiami Five i delikatnie zapukała.
- Jestem zajęty! - usłyszała zza drzwi.
Tego się spodziewała, ale i tak weszła.
- Co robisz? - zapytała, patrząc pytająco na ściany.
- Liczę. - odparł krótko.
- Widzę, ale co liczysz? - ponowiła pytanie.
- Nic takiego, chcesz czegoś? - zapytał lekko zirytowany.
- Nie, nudze się poprostu - wzruszyła ramionami i usiadła na łóżku.
- Mhm, mam ci wymyślić coś do roboty? - zapytał odrywając wzrok od ściany.
- Też nie, chce z tobą pobyć. Ben jest z Lutherem, więc nie mam z kim pogadać - spojrzała na niego z ukosa.
- A Zero? - uniósł brew.
- Nie przepadam za nią. Przyszła i nic nie chce o sobie powiedzieć. Pozatym ona mówi tak mądrze i od rzeczy co mnie denerwuje - mruknęła.
- Mhm.. - odrzekł lustrując ją wzrokiem.
W tym czasie, nasza bohaterka próbowała ćwiczyć swoją nową moc. Jej celem było podniesienie sąsiedniego budynku, co sprawiało jej nie małą trudonść. Jednak w tym momencie w jej pokoju zjawił się Klaus i Allison, którzy wyciągneli bezsłowa, śmiejąc się niebieskooką.
Weszli do pokoju Allison, gdzie posadzili ją na podłodze i wkońcu się odezwali.
- Czas na plotki! - wyśpiewała dziewczyna, a brunet wyciągnął zza łóżka alkochol.
- Ludzie, my mamy piętnaścielat - zdziwiła się białowłosa.
- Daj spokój. Z przyjaciółmi się nie napijesz? - odpowiedział Cztery i rozlał niebieski napój do plastikowych kubeczków.
- Dobrze, ale nie lej dużo. - pokręciła głową.
- Dobra ja zacznę! A więc Luther ostatnio dał mi buziaka w policzek, przy Grace, a ona nam pogratulowała! Znaczy, nie jesteśmy razem.. - poplątała się w ostatnim zdaniu mulatka.
- Bzdety! wiemy, że chodzicie ze sobą - podał trunek niebieskooki.
- Skąd?! - zawstydziła się
- Na kilometr widać. Czasem kiedy się całujecie nie zamykacie drzwi. Myślisz, że czemu Diego, kiedy przechodzi obok twojego pokoju udaje, że wymiotuje - parsknął śmiechem.
- O matko, ja myślałam, że to przez to, że widzi Luthera - uderzyła się w czoło z uśmiechem białowłosa.
- Dobra, teraz ty Klusia! - zaśmiała się brunetka.
- No co ja mam mówic! Geja żadnego nie ma w akademii, ale słyszałem, że Vanya i Five coś ze sobą - uniósł brwi.
- O Zero, może w końcu da ci spokój - szturchnęła ramieniem dziewczyne obok siebie.
- Fajnie by było, ale rozmawialiśmy kiedyś i on z miłością tak nie bardzo - cmoknęła ustami i wzięła łyk napoju.
- A ty? - zapytał powoli Four.
- Nie wierze za bardzo w miłość - wzruszyła ramionami. - Musiałabym przeżyć apokalipse z taką osobą chyba -
- Pf, ja i tak wiem, że nie długo z kimś będziesz- skrzyżowała ręce na piersi Trzy.
- Yessir, ja też tak sądze - zaśmiał się Cztery.
- Słyszałam plotkę, że wyjawiawsz co wiesz o Vanyi i Five - wypaliła nagle Three do brata.
- Kiedy szliśmy do pokoju Zero widziałem, że sobą rozmawiają. - szybko odpowiedział i otrząsnął się.
- Meh, miałam nadzieje na coś lepszego - wzdechnęła, po czym Four uszczypnął ją w nos.
- Auć! - chwyciła się za nos.
- Dobra, ja już chyba będe wracać. Reginald, kazał nam zrobić potem trening z Grace. Musze się przygotować. - pożegnała się miło, po czym wyszła z pokoju.
- Przepraszam dlaczego ja nic nie wiem! Zawsze dowiaduje się ostatni - krzyknął oburzony niebieskooki.
- Bo byłeś pewnie naćpany - powiedział przechodzący obok Diego.
- Dureń! - odrzekł za nim Klaus.
813 słów!
Jest obiecany😼😍 Może zrobić jakiś bonus? jak tak to jaki chcielbyście? Kocham was słonka do następnego ps next wieczorem❤️💗
CZYTASZ
𝙿𝚛𝚘𝚓𝚎𝚌𝚝 𝚉𝚎𝚛𝚘
Фанфикшн1 października 1989 roku o godzinie 12:00 43 kobiety na całym świecie zaczynają rodzić, mimo iż żadna z nich nie była wcześniej w ciąży. Siedmioro dzieci zostaje adoptowane przez ekscentrycznego miliardera - sir Reginalda Hargreevesa, który wykorzys...
