Kolejnego poranka, wybuchło zamieszanie w domku z powodu ich wczesnego wyjazdu. Każdy pakował swoje przedmioty, ale i sprzątali pomieszczenia. Five oraz Zero byli jacyś nie obecni co odrazu zauważył rodzeństwo, jednak skończyło się na wymianie zdumionych spojrzeń. Pod budynek, o godzinie 8;00 podjechał wóz, oczywiście z autopilotem.
Wszyscy zebrali do bagażnika swoje walizki, a następnie udali się do auta. Zdruzgotana Allison nie mal całą drogę marudziła na temat swojej nie wykonanej pracy.
- Ojciec wyrzuci mnie z domu! Czemu te głupie zwierzęta nie tańczą walców! - krzyczyała nastolatka.
- Uspokój sie All, stary nic ci nie zrobi. - uspokajał siostrę Klaus.
- Co jak co ale nawet ojciec, nie jest w stanie udowodnic nam, że nie wykonaliśmy zadań - pocieszył Diego.
- Geniusze, mógł sobie kamerę zamontować w domku. - uśmiechnął się sarkastycznie Five.
- Mógł nawet wam czipy wszczepić. Nie ma co gdybać, jeżeli nasze obawy się spełnią, za kolorowo to nie będzie. - wzruszyła ramionami białowłosa.
- Zgadzam się z Zero. - odezwał się Luther.
- A mi się wydaje, że gdyby coś się miało stać to by się stało. - wyznał Ben.
- Kolejna ameba.. Ojciec miał przyjechać z akademii tylko po to by nas ukarać? wyobrażasz to sobie? - prychnął zielonooki.
Allison i Ben zaczęli parodiować ojca, który wpada do domku letniskowego, a następnie urządza im piekło. Nagle wzrok niebieskookiej pokierował się na sufit, po czym na radio.
- Hm.. miło - parsknęła pod nosem.
- Co? - zapytał Dwa.
- Wszystko co tu powiedzieliśmy zostało nagrane. Chytry Reggie wstawił podsłuch - szepnęła do członków akademii.
Nie mal każdy pobladł.
- Skąd wiesz.. - mało nie zemdlała Trzy.
- Znam się na tym trochę. - wzruszyła ramionami, po czym spojrzała na bruneta, który się dziwnie jej przypatrywał.
Kiedy dojechali na miejsce, bardzo nie chętnie wysiedli. Oczywiście Reginald o wszystkim wiedział i dostała się im pożądna kara. Uziemieni zostali ci, którzy parodiowali mężczyznę, a kiedy pytał o zadania, każdy powiedział iż wykonał z powodzeniem.
Po połoudniu, białowłosa postanowiła odwiedzić bliskiego jej bruneta. Zapukała do jego pokoju, po czym w odpowiedzi uzyskała ciche mruknięcie i weszła do pokoju.
- Słuchaj Vanya, nie mam teraz czasu. Wiem, że nie lubisz Zero, ale ona go ma więc idź sobie do niej. - wyganiał ją chłopak.
- Dobrze dowiedzieć się o sobie czegoś nowego. - wzruszyła ramionami niebieskooka.
- Zero? ty przyszłaś do mnie? - zdumiał się nastolatek.
- Wydaje mi się, że stoję w twoim pokoju z własnej woli więc tak. - zaśmiała się dziewczyna.
- Jaka jest twoja sprawa? - zapytał w końcu odwracając się do niej.
- Kiedy skoczymy? - zapytała.
- Dziś wieczorem. - odpowiedział krótko patrząc na jej reakcje.
Jej mina nie uległa zmianie. Uśmiechnęła się, a następnie wyszła z pokoju. I tak nie miała tutaj nikogo na kim by jej zależało. W własnym pokoju wyskoczyła z okna, a następnie udała się do biblioteki, gdzie jak zawsze odnajdywała spokój. Zdjęła zakużoną książke, a kolejnie zaczęła ją czytać.
![](https://img.wattpad.com/cover/249753772-288-k453160.jpg)
CZYTASZ
𝙿𝚛𝚘𝚓𝚎𝚌𝚝 𝚉𝚎𝚛𝚘
Fanfic1 października 1989 roku o godzinie 12:00 43 kobiety na całym świecie zaczynają rodzić, mimo iż żadna z nich nie była wcześniej w ciąży. Siedmioro dzieci zostaje adoptowane przez ekscentrycznego miliardera - sir Reginalda Hargreevesa, który wykorzys...