Po pewnym czasie Zero, postanowiła pókśc na dół, aby zapytać swojej ciotki, co ma zrobić za karę. Na jej nie szczęście zielonooki brunet, miał taki sam zamiar. Nie odezwali się do siebie ani słowem i użyli swoich supermocy aby znaleźc się na dole.
- Och witajcie dzieci. Słyszałam o waszym wybryku. Waszą karą na są dwie rzeczy. - Rozporomieniła się blondynka i przykuła ich do siebie. - To i musicie uprzątnąć wszystkie książki w bibliotece. Od A do Z. -
- Mogłam się tu nie zjawiać - szepnęła do siebie białowłosa
- Spokojnie, teleportuje się z tych kajdanek i nie będziemy musieli ze sibą przebywać. - odszepnął brunet.
- Niestety Five, jak teleportujesz się gdzieś to Projekt Zero teleportuje się razem z tobą. - zakończyła z pięknym uśmiechem i wyszła z pomieszczenia.
- Nie ma szans.. nawet nie wiem jak teleportować dwie osoby. Reg mnie dopiero tego uczy, także zmywam się stąd - powiedział sarkastycznym tonem i teleportował się do biblioteki, aby odrazu zacząć prace żeby nie spotkać się ponownie z niebieskooką.
Aż odskoczył, gdy usłyszał za sobą chrząknięcie.
- Gratuluje geniuszu. - zaśmiała się.
- Cholera z tymi kajdankami. Czuje się jak w więzieniu. - kopnął w szafkę brunet.
- Wzięło ci się na rozmowę? Przecież Five Hargreevs nie zniży się do poziomu swojego rodzeństwa i nie będzie rozmawiał z jakąś przybłędą. - Prychnęła.
- Wcale nie jesteś lepsza. Nazwałaś mnie dupkiem! - dziewczyna unisoła jedną brew, a on się troche speszył. Wiedział, że to prawda.
- W każdym razie, bierzmy się za robotę. - stwierdziła i zaczęła czytać tytuły książek.
- Co robiłaś ostatnio w parku? - zapytał podejrzliwie.
- Nie muszę się nikomu tłumaczyć z tego co robię, a ty byłbyś ostatnią osobą której bym to powiedziała. - odparła zdenerwowana jego ciekawskością.
- Jeszcze się dowiem Nocny Assasinie - uśmiechnął się wrednie, a dziewczynie zaparło dech w piesiach.
- Jak możesz..? Podsłuchujesz prywatne rozmowy. Naprawdę, myślałam, że gorszy już być nie możesz - powiedziała wściekła
- Oh, potrafię być bardzo niegrzeczny - stwierdził, zanim doszło do niego co właśnie powiedział. - Zagrajmy w 10 pytań. Możemy zadać sobie jakiekolwiek pytanie i musimy na nie odpowiedzieć, ja zacznę.
- A więc dobrze panie Niegrzeczny. - zadrwiła. - Co chcesz wiedzieć ? -
- Tak jak mówiłem. Co robiłaś w parku? - zapytał zdmuchując z książki kurz.
- Opanowywałam moc, zapewne słyszałeś jak mówię o Yin i Yang. Moja kolej, co planujesz? - zapytała
- W jakim sensie? - odpowiedział zaskoczony.
- Wiem co znaczą te obliczenia na twojej ścianie. Co planujesz? - Powtórzyła.
- Chcę skoczyć w przyszłość - odparł nie pewnie układając książke na stosie M.
- Naiwny jesteś. Nawet nie wiesz jak to działa - pokręciła głową.
- Dlaczego się tu zjawiłaś? - zapytał.
- Twój ojciec do mnie zadzwonił, żebym się tu zjawiła po misji w banku. Stwierdził, że chce wrócić do trenowania mnie.
Kiedy chcesz skoczyć? -
- Jeszcze nie wiem. Dlaczego cały czas nosisz ze sobą broń? -
- Ktoś mnie szuka, od pewnego czasu, musze być przygotowana. - uśmiechnęła się szyderczo, a chłopak spojrzał na nią przeszywającym spojrzeniem. - Za co mnie tak nienawidzisz? -
- Za to, że istniejesz? Kto ci niby powiedział, że cię nienawidze - prychnął.
- Prosze cie, na kilometr to widać. Traktujesz mnie jak najgorszego śmiecia, który nawet nie umie się bić - odparła śmiejąc się pod nosem z jego słów.
- Nie przesadzaj, nie nienawidze cie aż tak bardzo. - wywrócił oczami. - Czy jakbym cię poprosił, to skoczyłabyś ze mną? -
- To propozycja? -
- Nie odwracaj kota ogonem, ale nie -
- Zależy. Musiałabym wiedzieć, czy na pewno wrócę, a gdyby mi na tobie zależało to na pewno. - wzruszyła ramionami. - Chcesz mnie zabić? - zapytała uśmiechając się do siebie, a on zaskoczony na początku nie odpowiedział.
- Nie? To pytanie było bez sensu. Skąd te białe włosy? -
- Z takimi się urodziłam. - Wzruszyła ramionami. - Dlaczego jesteś taki opryskliwy? -
- Bo nie przepadam za ludźmi, a zapewne za tobą to już w ogóle. - stwierdził uśmiechając się. - Co się stanie jeżeli Yin i Yang się połączą i będą zrównoważone? -
- Z tego co wiem osiągnę pełnie mocy, czyli będę mogła panować nad czasem.
Dlaczego nie masz imienia? -
- Nie chciałem poprostu. A ty? -
- Ojciec mnie nie nazwał, a imie którego używali w domu dziecka było ochydne. Wiec jestem Zero - stwierdziła układając na stosie książki. - Czy Luther i All.. no wiesz - wzdrygnęła się - są razem? -
- Uh.. tak, ale myślą, że nikt o tym nie wie. Hm, dziwne pytanie, mogłabyś być z kimś z akademi? - powiedział obojętnie, sam zastanatwiając się czemu o to zapytał.
- Szczerze, nie wierze w miłość, ani inne takie bzdety. Musiałabym przeżyć z taką osobe apokalipse chyba żeby ponownie uwierzyć w miłość. - wzruszyła ramionami. - ale gdyby mi się ktoś z tąd podobał, to pewnie, czemu nie? - zamyśliła się, zamykając pierwszą szufladę. - A ty? -
- Chyba mam tak samo - odpowiedział zaciekawiony jej wypowiedzią.
W tym momencie go olśniło. Przypomniała mu się rozmowa o jej przeszłości. Nic mu nie chciała powiedzieć. Teraz była idealna okazja by o to zapytać. Spojrzał na nią z ukosa, kiedy kończyła kupkę z literą ,,W".
- Więc, co robiłaś, po tym czasie jak ojciec cię porzucił? - zapytał tajemniczym tonem i równie tajemniczo zmierzył ją wzrokiem.
Dziewczyna zesztywniała, po czym nienaturalnie się uśmiechnęła. Spojrzała na kajdankę, po czym na bruneta i otworzyła usta aby coś powiedzieć, ale odrazu je zamknęła. Zerknęła zagadkowo na zielonookiego.
- Jesteś bardzo pewny siebie.. - stwierdziła z chytrym uśmiechem, takim samym jaki miał teraz Five na swoich ustach.
850 słów!
Hi soreczka, że nie wrzucałsm rozdziałów ale nadrabiam kc za aktywnosc i kocham ogolnie was moje slonka🥺💗 jestescie wspaniali mordeczki☂️💖
CZYTASZ
𝙿𝚛𝚘𝚓𝚎𝚌𝚝 𝚉𝚎𝚛𝚘
Фанфикшн1 października 1989 roku o godzinie 12:00 43 kobiety na całym świecie zaczynają rodzić, mimo iż żadna z nich nie była wcześniej w ciąży. Siedmioro dzieci zostaje adoptowane przez ekscentrycznego miliardera - sir Reginalda Hargreevesa, który wykorzys...
