𝘚𝘦𝘦 𝘺𝘰𝘶 𝘪𝘯 𝘵𝘩𝘦 𝘩𝘦𝘭𝘭

894 60 110
                                    

- Nawet nie drgnęłam dupku - wycedziła.

- Projekt Zero, mam racje? - zapytał mężczyzna.

- Czego chcesz? - warknęła.

- Nawet nie wiesz, ile jesteś warta dla Handler, a zapewne zastanawiasz się co to za pneuno-magnetyczny pisotlet. - zadrwił.

- Mam gdzieś twój pistolet. Lepiej mnie wypuść. - rzekła białowłosa.

- Znam twoje moce Zero, właśnie dlatego mam tą broń - odrzekł spokojnym tonem.

- Widzimy się w piekle - zaśmiała się z niego dziewczyna. - Nie mam zamiaru z tobą nigdzie pójść, musisz mnie najpierw zabić - oblizała zęby w uśmiechu.

- Chora psychpatka - burknął mężczyzna i zaczął mocno dotykać jej skroni.

- Cholera co ty mi robisz!?- wrzasnęła z bólu dziewczyna.

- Nawet nie wiesz jak bardzo mogę ci zaszkodić więc lepiej sie rusz - przycisnął kciukiem w tył jej głowy, a ta z zaszklonymi oczami patrzyła prosto w jego.

- Zero? Ja pieprze! - powiedział gdy zobaczył napastowaną niebieskooką.

Natychmiast teleportował się za napastnika i wyrwał mu z rąk broń, którą odrazu strzelił w mężczyzne. Z pistoletu wydobył się dziwny dźwięk, po czym złoczyńca rozleciał się na kawałki.

Białowłosa ciężko oddychała, prawie dławiąc sie powstrzymywanymi łzami. Brunet spojrzał w jej stronę, jakby przepraszająco, a ta rzuciła się wręcz na niego w uścisku. Jej ręce zawisły na jego szyji, a głowę schowała w jego klatkę piersiową. Chłopak z początku był zdezorientowany, jednak jego ręce spoczęły na jej tali. Nie dokońca wiedział jak to robić, bo nigdy się nie przytulał, ale czuł przyjemne ciepło dziewczyny.

- Dziękuje Five - spojrzała w górę w jego oczy.

- Przepraszam, nie powinienem dać ci odejść - chwycił ją za ramiona.

- Nie mogłeś tego przewidzieć, nawet ja.. - powiedziała zamyślona.

Chwilę później odsunęli się od siebie, a zielonooki, aby nie kusić losu, teleprotował ich do akademii.

- Jak poszła misja? - zapytał surowo Reginald.

- Pomyślnie. Złapaliśmy, a następnie zabiliśmy osoby odpowiedzialne za porwanie - odpowiedziała poważnym tonem Zero.

Na jej twarzy, nie było śladu poprzedniego strachu, ani jej oczy nie były już zaszklone. Miała kamienną minę, a kiedy mężczyzna z monoklem pozwolił im odejść, wyminęła go bez słowa.

Nie mal natychmiastowo zjawiła się w swoim pokoju, w którym siedział spokojnie Klaus.

- Hej dziewczyno! - powiedział, gdy ją zobaczył.

- Hej, coś się stało? - zapytała powoli.

- Po pierwsze, ojciec z nami nie jedzie na wakacje! a po drugie jak było z gburem? - zaklaskał w dłonie.

- Dobrze sobie poradziliśmy i to chyba tyle - wzruszyła ramionami.

- I co, nic się między wami tam nie wydarzyło?- zapytał zaciekawiony.

- Nie? co się niby miało stać - odrzekła zdziwiona.

- Nie wiem, szkoda - westchnął teatralnie, po czym zaczął szperać po jej półkach. - Nie masz żadnych kosmetyków? serio! - zasmutniał chłopak.

- Nie umiem się malować, a mi już nic nie pomoże - uśmiechnęła się sztucznie.

- Nie dość, że teraz wygladasz idealnie, to jak cie kiedyś dorwę.. - uprzedził niebieskooki.

- Haha, dobrze już się boje - udała, że trzęsię się ze strachu, a narkoman wyszedł śmiejąc się z dziewczyny.

- Zadziwiający człowiek - powiedziała pod nosem.

- Nie prawdasz? - odrzekł wchodzący do pokoju dziewczyny, Numer Dwa.

- Nie wiedziałam, że otwieram przedszkole w pokoju - powiedziała zdziwiona obecnością brata.

- Widzisz ja też. Chciałem zapytać czy nie masz ochoty razem potrenować? - poprosił brunet.

- Będziesz rzucał we mnie nożami prawda? - zapytała rozbawiona.

- Potem, możemy zrobić twój trening - puścił do niej oczko.

- Dobrze, chodź kowboju. - uśmiechnęła się i wyszła razem z brązowookim.

Kiedy znaleźli się na dworze, dziewczyna ustawiła się na środku tarczy, a Diego przyjął pozycję gotową do walki.

- Zaczynam! - krzyknął w jej stornę brunet.

Rzucił pierwsze dwa noże w jej stronę, a chwilę później dziewczyna wszystkie miała w ręce.

- Dobra jeszcze raz - powiedział.

- Spróbuj szczęścia - zaśmiała się, a Two razem z nią.

Tym razem rzucił cztery noże, te najostrzejsze, które białowłosa ponownie złapała zostawiajàc białą smugę.

- Kurde, dobra w tym jesteś - założył ręce na piersi.

- Poddajesz sie? - zapytała prowokująco.

- Nigdy - odpowiedział pewnie.

Dziewczyna odrzuicła mu jego własność, a on spróbował rzucić sześć nożów. Jak zwykle wszystkie złapała jednak, pod koniec dziwnie syknęła.

- Zero? Coś się stało? - krzyknął chłopak.

- Nie nie, zmęczyłam się troche. Może damy sobie spokój ? - odkrzyknęła dziewczyna.

- Dobra! - powiedział zadowolony. - To znaczy, że wygrałem? - uśmiechnął się do dziewczyny.

- Chciałbyś! - wystawiła mu język, a on go wykręcił. - Fuj - wykrzywiła się.

- Och no nie mów, że na mnie nie lecisz - zaśmiał się.

- Głuptas - zadrwiła, po czym nagle się zatrzymała - Ty tak serio? - obróciła się, a jej włosy delikatnie przywarły do jej twarzy.

- Chyba tak.. - rzekł nie pewnie. - Ben miał rację, z tym co o tobie mówił - pokiwał głową.

- Diego, nie wiem co powiedzieć.. Ja nie umiem się zakochać - spojrzała z politowaniem na brata, po czym chwyciła go za ręke. - Ciężko zakochać mi się w kimś, przepraszam -

- Spodziewałem się tego. Zastanawiam się tylko, przez jakie piekło trzeba przejść, aby nie umieć się zakochać, ani.. - przerwał i podniósł jej ręke do góry. - Nie odczuwać bólu. Idziesz do Grace, w tej chwili -

- Och daj spokój, zaszyć ranę jeszcze umiem - wywróciła oczami, następnie pobiegła na górę do pokoju, marząc o spokoju.

Nie spodziewała się tego. Za dużo się dzisaj wydarzyło. Spojrzała na swoją rękę, po czym przypomniała sobie, że nie ma apteczki w pokoju, a jedyna jaka blisko jest to ta w łazience. Powoli wychyliła się z poko i szybko przebiegła do wyznaczonego wcześniej miejsca, a następnie tak samo szybko wzięła ową rzecz, kolejnie dostała się z powrotem do pokoju.

- Po co ci to? - zapytał drwiący głos, który niebieskooka dobrze znała.

854 słowa!

Hi ogólnie, chciałam wam tylko przekazać, że będe jakiś bonus szykować, tylko jeszcze nie wiem jaki wiec jak macie pomysl to pls wezcie napiszcie hah❤️🥰 oki nie zawracam d00py do zobaczenia słoneczka

𝙿𝚛𝚘𝚓𝚎𝚌𝚝 𝚉𝚎𝚛𝚘Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz