Białowłosa szybko ją otarła jednak, gdyby był tu ktoś oprócz Allison, zobaczyłby ją. Nie chciała by ktoś widział jak płacze, uważała bowiem iż łzy są oznaką słabości, a przez całe jej życie wpajano jej, że słabości trzeba się wyzbyć.
- Szukałam cię, ale zobaczyłam twoją błyskawicę wiec pobiegłam za nią - dodała mulatka wesoło, lecz ku jej zdziwieniu ta nie oddała uśmiechu. W oczach nie grały już te same ogniki radości. Śliczna dziewczyna, zrobiła się blada niczym gwiazdy na niebie, w które spojrzała po jej wypowiedzi.
- Wybacz Al, nie mam chyba ochoty na plotki - mruknęła miło. Wyciągnęła swoją rękę która była jakby zamazana. - Widzisz? Porusza się tak szybko, że nie da się jej nawet zobaczyć. - nagle ręka przestała się ruszać i na jej ręce pojawiła się biała i czarna smuga. - To jest moja energia. Biała odpowiada za hipermobilność, a czarna jeszcze nie wiem za co. Razem łączą się w Yin i Yang. Jednak, przez to, że nie wiem czym jest moja druga moc, Yin i Yang są nie zrównoważone. Yin buntuje się, przez co czasami wstaje w nocy i tak się dzieje - wytłumaczyła Zero.
Numer Trzy powoli podeszła do Projektu Zero i położyła swoją dłoń na jej ramieniu w geście pocieszenia. Nie mówiła nic, za co młoda bohaterka była jej niezmiernie wdzięczna. Jak powszechnie wiadomo, cisza potrafi być dużo bardziej kojąca niż jakakolwiek rozmowa. By zrozumieć kogoś, nie potrzeba słów, ale trzeba dobrze patrzeć, dostrzegać to co nam druga osoba pokazuje nam swoimi gestami.
Siedząc na krawędzi dachu ich nogi sobie spokojnie zwisały, obie rozmyślały nad różnymi rzeczami. Jedna nad rzeczami bardzo przyziemnymi, zaś druga myślała nad obliczeniami. Noc jest idealną porą do głębokich przemyśleń, nikt nic od ciebie nie chce, a gdy spojrzysz w niebo pojawia się coraz więcej pytań.
- Tak bardzo chciałabym się z tobą zaprzyjaźnić Zero. Wydajesz się naprawdę fajną osobą, ale jednocześnie nie chce ci się narzucać. - po raz pierwszy od dłuższego czasu odezwała się Trzy, przerywając kojącą ciszę niebieskookiej.
- Myślę, że to dobry pomysł Al. - wymusiła uśmiech.
- Cieszę się, że w końcu w tym domu idiotów potocznie zwanych moimi braćmi znajdę kogoś normalnego! - rozpromieniła się brunetka.
- a Vanya? - zapytała z zaciekawieniem
- Ona cały czas nas unika. - stwierdziła wzruszając ramionami.
- Powinnaś już wracać, nie jesteś chyba przyzwyczajona do nocnych eskapad. Grzeczne dziewczynki powinny być już w łóżku. - zadrwiła po cichu.
- Ej, a ty to niby taka niegrzeczna jesteś? - zaśmiała się.
- Nazwijmy to, że jestem nocnym assasinem - uśmiechnęła się szeroko i odprowadziła siostrę do drzwi. - Nocnym assasinem - powtórzyła śmiejąc się do siebie.
Na nie szczęście dziewczyn, pewien zadufany w sobie brunet o idealnie zielonych oczach podsłuchał ich rozmowę. Dzięki mocy teleportacji, mógł się przemieszczać swobodnie po akademii i podsłuchiwać rodzeństwo nie wzbudzając przy tym żadnych podejrzeń. Często podsłuchiwał swoje rodzeństwo by mieć na nich jakiegoś haka. Zaintrygowała go wypowiedź niebieskookiej, a w szczególności Yin i Yang. Czy to możliwe aby miała kolejną moc? Raczej nie, ale jakby obliczyć prawdopodobieństwo, to wynosi to jeden na milion. Denerwowała go, jego nie wiedza na temat białowłosej, a dobrze wiedział, że sam się od niej niczego nie dowie.
Nie chciał z nią rozmawiać, a ona nie chciała odpowiadać na jego pytania. W tym momencie przypomniał sobie jeszcze jedną jej wypowiedź. Nocny assasin.. co miała na myśli? zastanawiał się i wtem zobaczył, że dziewczyna skoczyła z dachu. Przecież się zabije pomyślał i szybko teleportował się na dół, by ją uratować. Nawet nie przeszło mu przez myśl, że dowie się ona o tym, że tu jest. Kiedy wyciągnął ręce nikt nie spadł, a wtedy uświadomił sobie, że teleportował się, aby uratować jakąś sierotę. Skarcił się w myślach i począł jej szukać. Teleportował sięprawie po całym mieście, ale nie mógł jej znaleźć.
W końcu gdy miał się poddać usiadł na ławce w opustoszałym parku i usłyszał za sobą nie do końca znajomy głos.
- Co tu robisz geniuszu? - zapytała
- Próbuje cię unikać, jednak widzę, że to nie możliwe - uśmiechnął się sarkastycznie.
- Czego ode mnie chcesz? - zapytała krzyżując ręce na piersi.
- Od ciebie? Sieroty, która nie może znaleźć domu? Poczekaj do następnego treningu. Spiorę cię tak, że ojciec cię nie pozna - zasyczał.
- Jak uważasz. - powiedziała i nagle w jej rękach pojawiła się biała smuga. - Cholera. - chwyciła się za rękę.
- Co? Nie możesz wytrzymać tego, że jestem lepszy od ciebie w każdym calu? - zadrwił.
- Po prostu odejdź. Jesteś zwykłym dupkiem, który nie widzi nic poza swoim czubkiem nosa! Próbowałam być miła zaprzyjaźnić się z tobą, ale ty traktujesz mnie jakbym wyszła z twojego koszmaru! Co ja ci do cholery zrobiłam! - krzyknęła roztrzęsiona i obróciła się, aby nie zobaczył jej łez cisnących się do jej oczu.
Chłopaka zamurowało. Wiedział, że taki jest i lubił być zamknięty w sobie, ponieważ miał spokój i dodatkowo nikt nie chciał nic od niego. Czasami faktycznie przeszkadzała mu samotność, ale zastępował ją obliczeniami. Głupio mu było, ale on nie zwykł przepraszać więc odchrząknął i wstał z miejsca stając idealnie nad białowłosą. Chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział co.
- Największą przepaść między ludźmi tworzy duma. - stwierdziła i zostawiła za sobą białą smugę wracając do akademii, a brunet znowu zdenerwował się nie wiedzą na jej temat.
Jak miał się dowiedzieć czegokolwiek o niej? A właściwie czemu ona go w ogóle interesowała?
876 słów.
Cześć mam nadzieje, że się podoba jak zwykle, staram się dawać z siebie wszystko, ale jak widać moje starania to jedno wielkie gówno :) miło, że ze mną jesteście słonka kocham was ♥ Adios ( to juz ostatnia robocza hihi)
CZYTASZ
𝙿𝚛𝚘𝚓𝚎𝚌𝚝 𝚉𝚎𝚛𝚘
Fanfiction1 października 1989 roku o godzinie 12:00 43 kobiety na całym świecie zaczynają rodzić, mimo iż żadna z nich nie była wcześniej w ciąży. Siedmioro dzieci zostaje adoptowane przez ekscentrycznego miliardera - sir Reginalda Hargreevesa, który wykorzys...
