Położyli się w swoich łóżkach, po czym usnęli głębokim snem.
Około 2 w nocy, Zero przebudziła się jakby wystraszona i spojrzała na śpiących członków akademii nie spokojna. Wstała z łóżka, a następnie wyszła na zewnątrz, kolejno usiadła na kładce znajdującej się w stawie. Jej nogi swobodnie zwisały, prawie dotykając wody. Z jej twarzy spływały pojedyncze łzy, które odbijały światło księżyca. Delikatnie spływały c do wody, wywołując jej szum. Siedziała cicho, kiedy nagle obok niej pojawiła się niebieska smuga.
- Zero? co ty tu robisz? - zapytał cicho, po czym zajął miejsce obok niej.
- Siedzę, myślę, oddycham - wzruszyła ramionami, starając się ukryć twarz. - A ty? -
- Nie mogłem zasnąć, a usłyszałem otwieranie drzwi, pomyślałem, że to ty - odparł, a następnie chwycił dziewczynę za podbródek i obrócił w swoją stronę. - Co się stało? - zapytał z jakby troską.
- Nic. - odparła po czym westchnęła. - Na prawdę. - spojrzała jakby błagalnie.
- Wiesz, że i tak ci nie wierzę. - położył dłoń na jej policzku.
- Wiem, ale nie chcę o tym rozmawiać - otarła łzy.
- Uszanuję twoją decyzję, ale wiedz, że jeżeli mnie potrzebujesz, to będę tu dla ciebie. - zabrał dłoń.
- Dziękuje. - odpowiedziała, po czym położyła rękę na desce, a ich dłonie się zetknęły, a następnie ich spojrzenia.
Były spokojne, oraz pełne wyrozumiałości. Zagłębiali się w swoje dusze, swoimi spojrzeniami, jednak nikt nic nie zrobił. W końcu chłopak chwycił za talię nastolatkę, kolejno przyciągnął ją do siebie, a tej zabiło szybciej serce, właściwie to i jemu także. Położyła głowę na jego ramieniu, a on dalej ją obejmował. Po dłuższej chwili wstała, w celu położenia się z powrotem spać, jednak brunet szybko pociągnął ją za dłoń na dół. Ich twarze dzieliły milimetry, a ona wystraszona spoglądała w jego zielone oczy, szukając odpowiedzi co chce dalej zrobić. Musnął delikatnie kciukiem jej ust.
- Może teraz mi powiesz? - zapytał zielonooki i chytrze się uśmiechnął, wpijając wzrok w jej wargi. Białowłosa uśmiechnęła się, po czym pokręciła głową z niedowierzaniem. Wstała z miejsca, a następnie pociągnęła go za sobą do domu.
Położyła się na kanapie, dając znak, aby chłopak położył się obok niej. Położył się na przeciwko niebieskookiej, a ona schowała się w nim, a swoją dłoń ułożyła w jego włosach, jak zwykle idealnie ułożonych. On się delikatnie do siebie uśmiechnął i ucałował ją w czoło, po czym zasnęli.
Następnego dnia, Zero obudziła się pierwsza, więc postanowiła, że przygotuje dla wszystkich śniadanie, a godzinę później pojawiła się reszta, włączając w to Five.
- Mm, czy ja czuję naleśniki? - zapytał Ben wciągając uzależniająca woń.
- Nie mogę się im oprzeć - zjadał danie wzrokiem Diego.
- Uspokój się - zaśmiał się Luther.
- Dajcie spokój, dziś ostatnia noc, nie kłóćcie się. - poprosiła Allison.
- Ja to bym zjadł chleb i wino - uniósł dłonie w górę Klaus.
- No, do Jezusa to jeszcze ci daleko - zaśmiała się Zero, po czym szturchnęła go łokciem.
- Daleko mu to w ogóle, do mózgu albo inteligencji - stwierdził Five popijając swój ukochany napój.
- A ty jesteś za mądry - odgryzł si, nie zbyt inteligentnie Cztery.
- Macie zamiar to jeść? - uniósł brew Ben, po czym sam rzucił się praktycznie na jedzenie, przez co niebieskooka i mulatka wybuchły śmiechem.
Po zjedzonym śniadaniu, każdy postanowił, że weźmie się w końcu za zadanie, które zlecił im ojciec. Zero miała zrobić to dzisiejszej nocy, więc poczęła szukać książki, o której siwobrody mówił w liście. W zakurzonej, starej biblioteczce, znalazła w końcu kolejne pismo od wuja.
Zero
Mam nadzieję, że wykonałaś, lub wykonasz dziś swoje zadanie. Jeśli tak, to chciałbym abyś spróbowała użyć pełni swojej mocy. Spróbuj rzucić szklanką jak najdalej potrafisz, kolejno użyj telekinezy aby roztrzaskać ją w powietrzu. Następnie z pomocą hipermobilności zbierz w powietrzu wszystkie kawałki szkła, zanim opadną. Na koniec cofnij się, zanim wykonałaś to ćwiczenie i uwolnij moc.
Nastolatka, przeczytała korespondencje jeszcze raz, po czym rozprostowała kości. Nie zestresowała się za bardzo. Wiedziała, że musi być w stanie to zrobić. Wyszła na zewnątrz i zaczęła trenować salta, aby jej praca była bardziej efektywna. Każdy, który także był na świeżym powietrzu, mierzył ją wzrokiem. Zastanawiali się jak może trenować w wakacje, lecz nic nie powiedzieli.
Całe po południe, trenowała uniki, ciosy, ale i wcześniej wymienione salta. W końcu Trzy postanowiła, pójść po przyjaciółkę, ponieważ każdy oprócz Five się o nią martwił.
- Zero, nie chcesz już może skończyć? - zapytała nie pewnie.
- Miałam właśnie kończyć. - odpowiedziała robiąc salto, po czym wzięła głęboki wdech. - Dziękuje za troskę, jednak myślę racjonalnie i wiem, że przemęczenie to nie zadowalający efekt. - złożyła dłonie na dół, wypuszczając powietrze.
- Tak, wiem, tak się tylko trochę martwiliśmy - podrapała się po karku brązowooka.
Po rozmowie, obie wróciły do budynku. Ku zdziwieniu niebieskookiej wszyscy byli na parterze. Usiadła na kanapie obok Bena, po czym oparła się o jego ramię.
- Wykonaliście zadanie od ojca? - zapytał Diego.
- Nie miałem kiedy. - powiedział blondyn.
- Nie umiałam. - odparła cicho Allison.
- Ja, żadnego nie dostałem - wzruszył ramionami Ben. - A ty Zero? - zapytał
- Dziś je wykonam, a drugie jutro. - odparła białowłosa.
- Dostałaś dwa zadania? - zdziwił się każdy.
Bohaterka pokiwała powoli głową, a chwilę później wstała i zapoznała członków akademii z swoimi dalszymi zamiarami, konkretniej położeniem się spać, aby mieć potem energię na przeniesienie się w czasie, co wiedziała, że sprawi jej problem.
870 słów!
Hejeczka sorki, że tak pózno, ale lepiej późno niż wcale co nie? hihi. Macie jakieś horrory do polecenia z nfx? Kocham was słoneczka, w życiu nie spodziewałam się aż takiego efektu mojej pracy.. ale warto! <33 bardzo moi drodzy kc <33

CZYTASZ
𝙿𝚛𝚘𝚓𝚎𝚌𝚝 𝚉𝚎𝚛𝚘
Fanfiction1 października 1989 roku o godzinie 12:00 43 kobiety na całym świecie zaczynają rodzić, mimo iż żadna z nich nie była wcześniej w ciąży. Siedmioro dzieci zostaje adoptowane przez ekscentrycznego miliardera - sir Reginalda Hargreevesa, który wykorzys...