Kolejny dzień w akademi zaczął się pobudką Grace, która zwykle spokojna biegała z pokoju do pokoju, oznajmiając o napadzie na posterunek policji, którego celem było wykradnięcie z więzienia członka.
- Zero pobudka, mamy misję! - krzyknęła zmachana Grace.
Białowłosa niczym porażona prądem wstała z łóżka i zaczęła się szybko przygotowywać. Ubrała maskę, a następnie zbiegła na dół, czekając na resztę. Kiedy cała akademia się już zebrała nie śmiało odezwał się Luther.
- A co z naszymi wakacjami? - zapytał ojca.
- Numerze Jeden, jest misja w której chodzi o wykradnięcie najniebezpieczniejszego szefa mafii a ty pytasz o wakacje? - zdumiał się siwobrody. - Pojedziemy nocą - prychnął.
Wszyscy pokiwali głowami, na znak, że rozumieją i poczęli wchodzić do vana. Jak zwykle, telewizja była już na miejscu, obserwując bieg wydarzeń, ale także wyczekując Akademi Umbrella oraz Zero.
Więzienie było otoczone, przez złoczyńców, którzy posiadali karabiny. Oczywiście stali na tyle daleko, że ich nie widzieli.
- Jakiś plan? - zapytał Diego.
- Ja Allison, Klaus i ty, zajmiemy się obroną więzienia, a Five, Zero i Ben teleportują się do środka. - powiedział One.
Zero i Ben chwycili dłonie Five, a on ich teleportował do budynku. W pomieszczeniu były ciała policjantów, a zbrodniarzy ani śladu. Rozdzielili się w trzy strony, z czego Zero nie zastała nikogo. Nagle usłyszała krzyki Azjaty, więc zaczęła biec w tamtym kierunku.
- Pomocy! - krzyczał.
- Zamknij się, jesteś moją tarczą a nie budzikiem - wymruczał zamaskowany mężczyzna.
- No, może nie jest twoim budzikiem, ale za to moją nawigacją - stwierdziła niebieskooka, trzymając pistolet w ręku.
- Jak strzelisz trafisz swojego chłoptasia. - przyciągnął do siebie Bena.
- Musiałabym spudłować - zamrugała niewinnie białowłosa.
- Nie ma szans żebyś mnie trafiła. - zakpił bandyta.
- No chyba, że jestem z nią - pojawił się nagle z niebieskiej smugi Five i uwolnił Azjatę. - Teraz Zero! - krzyknął do niej.
Dziewczyna wystrzeliła niczym z procy, a bandyta upadł na ziemię.
- Oni mi uciekli.. nie mogłem macek.. Wiecie o co mi chodzi. - plątał się w zdaniu brązowooki.
- Wszystko dobrze Ben - uśmiechnęła się do niego dziewczyna.
- Idziemy dalej - rzucił sucho w kierunku brata Five.
Do kolejnych pomieszczeń weszli dość pewnie, ale w żadnym z nich nie było nikogo.
- Wrócę zobaczyć, może coś przegapiliśmy - westchnęła białowłosa.
Ben i Five kiwnęli głowami, a niebieskooka zaczęła poszukiwania. W tym czasie bruneci wyszli z pokoju, na dwór i zobaczyli odjeżdżające auta wojskowe, a za nimi całą akademie. Reginald z tyłu obserwował to zdarzenie z widocznym zawodem, a telewizja komentowała z pasją, jak to Akademia Umbrella nie daje rady.
- Do kurny nędzy nie dogonimy ich! - krzyknął Klaus.
- Nie mogę się teleportować - rozpaczał Pięć.
- Nie mam już siły - opadła Allison.
- To nie ma sensu - stanął Diego.
- Jasny gwint - przeklął Luther.
CZYTASZ
𝙿𝚛𝚘𝚓𝚎𝚌𝚝 𝚉𝚎𝚛𝚘
Fanfiction1 października 1989 roku o godzinie 12:00 43 kobiety na całym świecie zaczynają rodzić, mimo iż żadna z nich nie była wcześniej w ciąży. Siedmioro dzieci zostaje adoptowane przez ekscentrycznego miliardera - sir Reginalda Hargreevesa, który wykorzys...
