Następnego ranka, wszystkich obudziła Grace i poleciła zejść na śniadanie. Sir Reginald czekał na wszystkich, przy stole, a obok siebie postawił jedno krzesło. Luther, kiedy zobaczył owe krzesło dostał ataku furii, jednak nic nie powiedział i zasiadł na swoim miejscu. W ciszy zjedli śniadanie, po czym poczęli przygotowywać się na trening. Każdy jak zwykle był w mundurku, bez marynarki, jednak Zero nie posiadała tak owego. Ubrała jak zwykle swój czarny kostium, a włosy luźno spięła.
Poszli, na dużą, pustą salę z materacami, oraz kilkoma lampami. Pogo, podczas dyskusji z przyjacielem, szeroko się uśmiechał, jednak gdy dzieci to zauważyły natychmiast przestał. Staruszek stanął w samym rogu pokoju i zatopił się w swoich notatkach, a małpa miała za zadanie dobrać pary.
- Do szeregu! Dzisiejsze pary wyglądają tak: Numer Jeden z Numerem Sześć Numer Dwa z Numerem Pięć, Numer Trzy z Projektem Zero. Numer Cztery, dobrze wiesz co robić - zapowiedział Pogo, a zrezygnowany Klaus wyszedł z salki.
Nie pewnie wszedł Numer Sześć, a zaraz za nim Numer Jeden. Od razu uderzył, Luther, a Ben ledwo uniknął ciosu, przewracając się, ale zrobił mu wślizg między nogami. po czym kopnął w krzyż, powodując jego przewrót. Zdenerwowany One szybko przeturlał się w lewo i wziął z zaskoczenia, Six. Przygwoździł go do ziemi, aby nie mógł się ruszyć.
Następni byli Numer Dwa i Pięć. Diego, nie mógł używać noży na treningach, tylko jakiekolwiek inne rzeczy które mogłyby mu pomóc. Five, wiedział, że wygra więc z lekceważeniem wszedł na materac. Two, zdenerwowany jego postawą od razu się na niego rzucił. Zielonooki teleportował się za niego, po czym rzucił na ziemię. Szybko i nie zahamowanie spojrzał na Zero, aby upewnić się, że na niego patrzy, aby wiedziała co ją czeka, jednak ta rozciągała się tyłem do nich. Wściekły uderzył nożownika w kość policzkową. a sam dostał w nos. Zasyczał cicho i powalił brata na ziemię. Schodząc z maty, Vanya próbowała podejść do niego, jednak ten tylko wściekle na nią spojrzał i począł obserwować walkę Allison i białowłosej.
- Nawet się nie męcz Al! - krzyknął lekceważąco Five, a niebieskooka nawet nie obdarowała go spojrzeniem.
Three, uśmiechnęła się wiedząc, że będzie mieć łatwą wygraną, a Reginald oraz Zero unieśli kąciki ust. Oboje wiedzieli co się szykuje. Z początku Zero, tańczyła jak jej zagrano. Unikała zgrabnie i zwinnie ciosów, lądując z gracją na nogach, czym prowokowała przeciwnika do następnego ruchu. Każdy jej ruch był doskonale przemyślany, a notatnik siwobrodego coraz bardziej zapełniony. Wyłapywała ruchy Al, a potem je blokowała, nawet nie musiała używać mocy by prowadzić. To się dopiero nazywała doskonała adaptacja ruchów do panujących warunków. W końcu Zero uśmiechnęła się do siebie i jęknęła jakby z nudów. Trzy chciała ją uderzyć w twarz, jednak ona złapała jej rękę i wykręciła do tyłu, a potem podcięła jej nogi, aby ta upadła wygrywając z łatwością trening.
Reginald uniósł dumnie głowę i wyszedł z uniesionym kącikiem ust, a wszyscy byli zszokowani. Sam Five był w ogromnym szoku. Każdy był do tego stopnia zdezorientowany, że nie wiedzieli jak się jej udało, więc Pogo postanowił im wytłumaczyć.
- Zauważyłem, że jesteście bardzo zdziwieni tym co się stało. Zero z początku uczyła się waszych taktyk i zagrania. Tańczyła jak jej zagraliście, aż przyjęła wasze style walk, stąd wiedziała jak szybko i łatwo powalić Allison. - powiedział dumny i otworzył dzieciom drzwi.
Reginald powiedział, że dziś będzie jak zwykle trening fizyczny, na dworze. Czyli bieganie i te sprawy, a Zero nie może używać swoich mocy. Wieczorem, zebrali się pod drzewem trzęsąc się z zimna. Allison przytuliła się do białowłosej, aby było im cieplej, co ta oddała z uśmiechem na twarzy. Five wszystkim się tylko przyglądał, prychając pod nosem na każdą zobaczoną osobę.
- Prześcignę cię - wyszeptał złowrogo do niebieskookiej, a ta dość zdenerwowana jego zachowaniem w końcu się do niego odezwała.
- Jaki do cholery masz problem? - odparła
- Ty jesteś moim problemem który z łatwością rozwiąże. To, że pokonałaś Al, nie znaczy, że pokonasz i mnie. Jestem tu najlepszy. - krzyknął do Zero, a ta podeszła do niego tak aby czuli swoje oddechy.
- Przekonajmy się - wyszeptała wbijając wzrok w jego oczy, a on szukając ucieczki wzrokiem utkwił je w jej ustach, po czym odzyskał pewność siebie i walczyli na wzrok.
- Dzieci! proszę ustawić się na linię. Zero, żadnych mocy, bo wiesz co się stanie - powiedział Pogo, a ta kiwnęła z uśmiechem głową. - 3.. 2.. 1.. START! - krzyknęła małpa, a wszyscy wystartowali oprócz Zero. - Co ty robisz? Przegrasz zaraz! - zdziwił się
- Daje im fory - odpowiedziała promiennie. Five tylko obracał się w jej strony ucieszony, że ponownie wygra z jak w jego mniemaniu przybłędą.
Nagle dziewczyna wystartowała i nabrała prędkości lamparta. Nie używała mocy, a mimo była taka szybka. Wyprzedziła wiwatującego jej Klausa i Allison, następnie Luthera, Diego i prawie doganiała Five, który już nie taki radosny obracał się co chwila do tyłu.
- Ku*wa - przeklął pod nosem gdy była tuż za nim.
- Oh witam Panie Najlepszy! - wyszczerzyła się do niego sztucznie, wyprzedzając go i kończąc 15 sekund przed nim.
Wściekły do szpiku kości, rzucił w nią jakimś kamieniem który natychmiast zatrzymała.
- Nie bierze się od pleców - wysyczała w jego stronę, a on teleportował się przed nią, zapominając o Pogo.
- Przywlokłaś się z domu dziecka i myślisz, że ci wszystko wolno ? Powiem tyle, jesteś zwykłą przybłędą bez rodziny. - a kiedy skończył uderzył ją w kość policzkową.
- Nic ci nie zrobiłam! Od początku jesteś dla mnie wredny. Już raz ci to mówiłam i miałam nadzieję, że zrozumiesz. Jesteś zwykłym zadufanym w sobie dupkiem, który odtrąca cały czas własną rodzinę. Masz szczęście, że w ogóle ją masz! Do cholery Five nie doceniasz niczego. Nie mówię już o tym jak traktujesz mnie, ale własną rodzinę? Jesteś pier*olonym dupkiem! - krzyknęła do niego.
To była prawda. Każdy o tym wiedział. Five Hargreevs to bez uczuciowy gnojek, ale jednak jej słowa go dość zabolały. Nigdy nie ukazywał bólu i nie miał zamiaru tego robić. Stał bez słowa wpatrując się w jej powoli zaszklone oczy. Miała już odejść za resztą, ale on chwycił ją za rękę.
- Nie warz się do mnie odzywać - wyszeptała
- Five! Zero! Szlaban - powiedział Pogo sam zbierając się do domu. - zgłoście się do Grace powie wam co robić. -
Brunet teleportował się do swojego pokoju, a białowłosa śmignęła zostawiając za sobą białą smugę. Każdy był zszokowany, tym co teraz się stało, jednak nikt nic nie powiedział, ponieważ się bali.
Zero położyła się na łóżku dając spłynąć kilku łzą, a Five leżał i wpatrywał się w sufit. Słowa jakiejś nowej przybłędy mogą go zranić? oczywiście, że nie - myślał ale wiedział, iż prawda jest inna.
1111 słów!
Śmieszna liczba hihi. BOZE NIE WIEM JAK MAM DZIEKOWAC ZA TAKA AKTYWNOSC JEZU JESTEM W TAKIM SZOKU ZE JAPIERDOLEE AWHHH KOCHAM WAS MOCNO FEST BOZE BOZEE.
CZYTASZ
𝙿𝚛𝚘𝚓𝚎𝚌𝚝 𝚉𝚎𝚛𝚘
Fanfiction1 października 1989 roku o godzinie 12:00 43 kobiety na całym świecie zaczynają rodzić, mimo iż żadna z nich nie była wcześniej w ciąży. Siedmioro dzieci zostaje adoptowane przez ekscentrycznego miliardera - sir Reginalda Hargreevesa, który wykorzys...
