𝘛𝘩𝘦 𝘢𝘳𝘵 𝘰𝘧 𝘥𝘺𝘪𝘯𝘨..

1.4K 84 46
                                        

Całkowicie pogrążony brunet, zapomniał o istnieniu czegokolwiek więc kiedy jego siostra weszła do pokoju wzdrygnął się.

- Trening za chwilę, ojciec kazał się przygotować - powiedziała obojętnym tonem Numer Trzy. - No nie patrz się tak na mnie, jakbym przyleciała z kosmosu i kazała jechać ze mną na Jowisz, tylko rusz się - skończyła poirytowana, a Five posłał jej sarkastyczny uśmiech.

Wygładził tylko swoje ubranie i przylizał swoje włosy, po czym poszedł na ogródek, ale także i miejsce treningu. Ojciec stał już tam z swoimi dziećmi, brakowało tylko Zero która chwilę później się zjawiła. Nogawka którą miała rozciętą, była zaszyta, tak dobrze, że nie było widać śladu po rozcięciu. Zaczęła się rozciągać, po czym Reginald zarządził zbiórkę i polecił Pogo, aby zrobił pary, a sam stanął koło drzewa, trzymając nos w swym notesie.

- A więc tak Numer Pięć z Numerem Trzy, Numer Cztery z Numerem Dwa, Numer Jeden z Projekt Zero. Numer Sześć ma indywidualny trening. -

- Przepraszam.. - powiedziała Zero i wszystkie spojrzenia trafiły na nią. - Czy mogę zawalczyć z każdym? - poprosiła. - Oczywiście jeśli reszta się zgodzi, - spojrzała na nich z nadzieją, a oni pewni wygranej ochoczo pokiwali głowami.

- Jeżeli, Sir Reginald pozwoli - powiedział nie pewnie Pogo, a Sir Reginald ciekawy jej planu się zgodził.

Zaczęli Numer Pięć i Trzy. Białowłosa przyglądała się uważnie każdemu ich ruchu. Five teleportował się za dziewczynę, a kiedy ta chciała użyć plotki powalił ją z łatwością. Teleportował się obok niebieskookiej i syknął.

- Będziesz następna. - a Zero się niewinnie uśmiechnęła.

Następni byli Numer Cztery i Dwa. Diego nawet nie musiał się wysilać, aby wygrać. Przerzucił go przez ramię, po czym chwycił ręce, aby nic nie mógł zrobić. Jak zwykle białowłosa przyglądała się im uważnie.

Teraz była kolej Zero i Jeden. Dziewczyna wyrzuciła broń z kombinezonu i stanęła spokojnie przed blondynem. Wlepiła swój wzrok w niego, co zdezorientowało resztę, a chłopca zdenerwowało więc ruszył w jej stronę, chcąc ją staranować, ale ona przesunęła się idealnie wtedy, kiedy w nią miał wlecieć. Blondyn się mocno zdenerwował więc stwierdził, że jego mięsnie są jednym rozwiązaniem. Zaczął próbować ją uderzyć, ale ta uginała się przed nimi. Chciał ją uderzyć w wątrobę, a ta przewidziała to więc wślizgnęła się pod niego, ale nadal nie zadając mu żadnego ciosu. Sam siwobrody był zdezorientowany jej postawą, jednak nic nie powiedział.

W pewnym momencie się do siebie uśmiechnęła i stanęła w miejscu, dając łatwą wygraną. Wszyscy byli w głębokim szoku, ale Luther w końcu ją przewrócił. Mimo, że przegrała, ona uśmiechała się szeroko do siebie.

Następnie był Diego i sytuacja się powtórzyła. Dziewczyna nie walczyła, a bardziej tańczyła. Obserwowała ich ruchy unikając zwinnie i z gracją ciosów. Kiedy Diego rzucił w nią nożem, ponieważ był zdezorientowany jej postawą złapała go i odrzuciła prosto do rąk chłopca. Ponownie uśmiechnęła się do siebie i stanęła w miejscu aby dać łatwą wygraną Diego.

Kolejna była Allison, która widząc jej zachowanie nawet nie chciała walczyć, więc użyła plotki. Białowłosa zatkała sobie uszy, prowokując ją do działania. Zdezorientowana rzuciła się na nią z pięściami, bo nie najlepiej się biła, których ona z łatwością uniknęła. Po chwili stanęła w miejscu, aby dać wygraną Numerowi Trzy.

Five, cały czas zastanawiał się co ona robi. Przecież tak dobrze unika ich ciosów, ale daje za wygraną. Z matematycznego punktu widzenia miała sto procent szans na wygraną - myślał. Z zmarszczonymi brwiami przyglądał się białowłosej, która po każdej przegranej, była coraz szczęśliwsza. Walczyła nie schematowo.

- Cholerka, dobra jest. Ciekawe co zrobi z tobą - powiedział Four wyrywając bruneta z myśli. Próbował nakłonić go do rozmowy na temat dziewczyny, która według niego wpadła Five w oko. - Och no nie udawaj takiego sztywniaka, widzę, że interesuje cię bardziej niż powinna - stwierdził Cztery.

- Coś ty ćpał Klaus? - zapytał nie dowierzając.

Teraz była kolej Klausa. Nastolatka nawet nie musiała się wysilać by blokować jego ciosy. W pewnym momencie Reginald spojrzał na Zero i rozszerzyły mu się źrenice. Zrozumiał co robiła, przez co chwilę później wykreślił wszystko co zanotował i z zapałem zaczął pisać od nowa. Niebieskooka, znudzona łatwym blokowaniem ciosów stanęła tak aby chłopak mógł ją powalić. Sprawiło mu to lekką trudność, ale w końcu rzucł się na nią i przewrócił ich oboje.

W końcu nadeszła kolej Five. Każdy widział, że nowa podpadła brunetowi w banku, ale i tym, że wogóle istnieje. Bardziej tym drugim. Dziewczyna rozprostowała kości i uśmiechnęła się złowieszczo, co zdezorienotowało i wystraszyło delikatnie zielonookiego, ale dalej stał z kamienną twarzą.

- Trzeba było przemyśleć to co robisz. Skopię cię na kwaśne jabłko. - Zadrwił z niej brunet, a ta ponownie się uśmiechnęła. - Mowę odjęło? - skończył brunet, czekając na jej pierwszy ruch.

- Sztuka umierania, jest bardzo interesująca.. - odpowiedziała zamyślona, zostawiając go z mentlikiem w głowie i sama stanęła gotowa do walki.

768 słów!
Aloha amigos! Sama jestem zdziwiona, że wstawiam tak 2 rozdziały, ale jak mam zapasowe to dodam haha. Dzięukje za 26 wyświetlen i  głosów miło ze ktoś czyta Mam nadzieje ze sie podoba adios kochani! Do neext

𝙿𝚛𝚘𝚓𝚎𝚌𝚝 𝚉𝚎𝚛𝚘Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz