𝘐𝘮 𝘯𝘰𝘵 𝘢𝘧𝘳𝘢𝘪𝘥 𝘰𝘧 𝘢𝘯𝘺𝘵𝘩𝘪𝘯𝘨 *2

782 56 61
                                        

- Do cholery! - tupnęła nogą mulatka.

- Uspokój się nie jestem kablem - wywrócił oczami.

- Przepraszam, czy ty nazwałeś mnie Einstainem? - podeszła krok bliżej białowłosa. - W sumie to mi sie podoba - wzruszyła ramionami.

- Może on nie jest, ale ja jestem - wyszedł z szafy Klaus.

- Chwila co - rozszerzył oczy zielonooki.

- Czy ten debil siedział ci w szafie cały czas kiedy nas nie było - wskazała na szafę Allison.

- Tak, a teraz albo zrobicie to co ja chce, albo poskarżę się ojcu! - zaklaskał w dłonie.

- Nie ma rzeczy której nie zrobię - wywróciła oczami.

- Pocałuj Numer Trzy! - uśmiechnął się.

- Naćpany jakiś - uniosła brwi do góry, po czym szepnęła do brunetki. - Nie bój się. - a ta się śmiało uśmiechnęła, po czym się pocałowały.

Pocałunek, jak pocałunek. Jeżeli nie czujesz mięty do drugiej osoby, pocałunek nic nie znaczy, jednak dwóch chłopców znajdujących się w pokoju, stało z otwartymi ustami i wlepiali swe gałki oczne w dziewczyny.

- Pech przyjacielu, ale Allison to ja bardzo lubie - Zero puściła oczko do Klausa, a następnie wyszła z pokoju, to samo uczyniła Three, oraz Four wykopany przez Five.

Piętnaście minut później, wszyscy zebrali się na dół na kolację, w której oczywiście nie zabrakło ojca. Trzy spanikowana spojrzała na przyjaciółke, jednak ta kiwnęła jej głową na uspokojenie.

- Jedzmy - odezwał się staruszek, a wtem rozległ się dzwięk sztućców stukających o talerze.

Po zjedzonej kolacji, godzine później każdy położyl się spać. Oczywiście dwoje nocnych uciekinierów, nie zmrużyło nawet oka. Oboje stali przy swoich równaniach, zbyt zajętych, aby pamiętać o umówionej nocnej eskapadzie.

Aż w końcu, zielonooki oderwał się zza światów, po czym udał się do swojej kompanki. Nawet nie ruszył się z miejsca tylko teleportował do pokoju dziewczyny.

- Gotowa? -  zapytał pewny siebie.

- Ja bym miała być nie gotowa? - prychnęła po czym stanęła przed nim i uniosła ręce do góry i wystawiła środkowe palce.

Chłopak uniósł brew, z zaintrygowania zachowaniem dziewczyny, a ty odeszła do tyłu i wyskoczyła tyłem pokazując dalej środkowe palce do bruneta, który zaśmiał się pod nosem kiedy to zrobiła. Sam chwilę później teleportował się na dół.

- Prowadź - uśmiechnęła się ironicznie.

Zielonooki zbliżył się do dziewczyny, a następnie chwycił ją za rękę i teleportował do wskazanego miejsca wcześniej. Zero poczęła szukać po regałach jakiejś odpowiedniej dla siebie książki, a Five uniósł brew.

- Skończyłaś już tamtą? - zapytał zdziwiony.

- Jak widać - wzruszyła ramionami.

- Szybka jesteś. - stwierdził.

- Poważnie? Szybko to ty ogarnąłeś - wywróciła oczami.

- Hmm.. zapale w kominku - spojrzał zamyślony na przedmiot umiejscowiony obok małej kanapy.

- Co taki zamyślony jesteś? - utkwiła swoje spojrzenie w nim.

- Myślę o wielu rzeczach, których nawet ty możesz nie zrozumieć - rozpalił ogień w kominku.

- Nie martw się o złożone problemy matematyczne. Zapewniam cię, że moje są jeszcze większe, powiadał Einstain. - zastygła przy regale z kryminałem. - Czasem zastanawiam się jakie były jego problemu - wyjęła nagle jakąś książke.

- Kiedyś się cofne w czasie i go zapytam - zażartował brunet.

- Wiesz, jestem ciekawa, jak ja mam użyć pełni mojej mocy - dotknęła palcem swojego podbródka, po czym się uśmiechnęła delikatnie. - Jednak, to są głębsze rozmyślenia, a teraz nie mamy na to czasu. Cieszmy się tym czasem który nam tu pozostał, bo nie wiemy czy wrócimy. - zamrugała powiekami.

- Żyj jakby jutra miało nie być - zaśmiał się cicho młody geniusz.

- Dokładnie. Po za tym, nie wiem czy słuchałeś, ale po kolacji ojciec oświadczył iż jedziemy za dwa dni. - spojrzała na niego. - Coraz mniej czasu do naszego skoku. -

- Boisz się? - zapytał.

- Niczego się nie boje - uniosła brodę.

- Jeszcze wiele cię w życiu czeka. - pokręcił głową.

- Najgorsze chyba za mną - uznała optymistycznie.

Przez kolejne półgodziny czytali w ciszy i skupieniu, aż w końcu niespodziewanie odezwała się niebieskooka.

- Wyjdźmy na zewnątrz - wstała gwałtownie.

- Jaki jest tego powód - uniósł brew nastolatek.

- Bez powodu - strzeliła kośćmi, po czym energicznie otworzyła ogromne drzwi biblioteki.

Było ciemno, bardzo. A deszcz mocno lał, przez co prawie od razu, białowłosa była mokra. Zaczęła się śmiać i wybiegła na środek ulicy, po czym zaczęła tańczyć.

- A jaki jest cel tego? - roześmiał się brunet.

- Zabawa. Żyć nie umierać - rozpromieniła się białowłosa. - Chodź tu! -

- Nie zrobię z siebie takiego głąba - założył ręce na piersi, a następnie zaczął obserwować niebieskooką.

- Tracisz najlepsze - wzruszyła ramionami.

Zielonooki wywrócił oczami, po czym podszedł do białowłosej i chwycił ją w talii i obrócił. Zaczęła się delikatnie śmiać z ich głupoty, a on razem z nią. Położyła swoje ręce na jego ramionach, a on tak jak poprzednio na jej talii. Uśmiechnęła się do niego szczerze, a po skończonym tańcu chwyciła go za ręce i cała przemoczona przytuliła go, a chwilę później szepnęła do jego ucha.

- Każdy co jakiś czas, musi złożyć ofiarę na ołtarzu głupoty - odsunęła się od niego, przez co zobaczyła jego szczery uśmiech. Pierwszy raz.

759 słów!

Druga część maratonu hihi😅👍 Kurde zastanawiam się ile wyjdzie mi z tej książki rozdziałów serio :o

𝙿𝚛𝚘𝚓𝚎𝚌𝚝 𝚉𝚎𝚛𝚘Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz