𝘉𝘢𝘥 𝘕𝘪𝘨𝘩𝘵 𝘪𝘥𝘪𝘰𝘵 *3

852 56 53
                                    

- Zbierajmy się już - powiedział, nadal z uśmiechem, po czym teleportował do biblioteki siebie i młodą bohaterkę.

- Czemu uśmiechasz się tak rzadko? - zapytała

- Bo musze cię codziennie widzieć - zaśmiał się.

- Zamknij się wredoto -naburmuszyła się.

- Cała się trzęsiesz, może użyjesz mózgu i pójdziesz do kominka się ogrzać? - odegrał się.

- Tak sądzisz? Nie ja wole zostać i marznąć - stwierdziła sarkastycznie, a następnie odeszła w kierunku kominka.

- Wiesz, kiedy dołączyłaś do akademii, myślałem, że będę cię cały czas nienawidzić - utkwił swe oczy w płomieniu ognia.

- I? - zapytała Zero.

- Totalnie miałem racje - kiwnął głową.

- Aż mnie zatkało - uśmiechnęła się.

- Dobra, choć zgubo - tym razem on się uśmiechnął, kolejnie złapał ją za dłoń i teleportował ich do jej pokoju.

- Złej nocy cymbale - zdjęła glany Zero.

- Złej nocy głąbie - skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

Od razu po tym, teleportował się do swojego pokoju, a chwilę później usnął tak jak i niebieskooka.

Kolejny dzień w akademii, zaczął się spokojnym śpiewem ptaków zza okna i promieniem pierwszego, wakacyjnego słońca. Do pokoju Zero wpadł Ben.

- Wstawaj! Jutro jedziemy, musisz się spakować - potrząsł młodą bohaterką azjata.

- I dlatego budzisz mnie o 7 rano? -podniosła się powoli.

- Mamy trening o 10, a śniadanie o 9. Więc chyba tak - zastanowił się.

- A po treningu nie moge się spakować? - uniosła brew.

- O. Mądrze, ja o tym nie pomyślałem - zaśmiał się brunet. - Nawiasem mówiąc, daj mi to co masz teraz, bo mam dla ciebie Igrzyska Śmierci. - uprzedził, a po chwili wyjął książke.

- Jejku zawsze chciałam przeczytać! na komodzie mam moją, weź sobie - puściła oczko, po czym ustawiła zdobycz na nocnej szafce.

- Ja cie solę! skąd ty to masz?! - rozdziawł szeroko usta, a następnie postukał palcem o okładkę.

- Mam swoje sposoby -uśmiechnęła się do bruneta, kolejnie wyszła z pokoju, aby zaparzyć kawę.

Wychodząc z pokoju, zaczęła rozmawiać z towarzyszem i spotkała swoją przyjaciółkę, Numer Trzy.

- Hej Zero! - przywitała się mulatka, po czym dołączyła się do rozmówców.

- Hej All - powiedzieli równocześnie Projekt Zero i Numer Sześć.

- Co tak wcześnie wstaliście? - zapytała zaciekawiona.

- Ta frajejrska chmura, stwierdziła, że obudzi mnie o 7 abym zaczęła się pakować na jutro - szturchnęła brata w ramię.

- Co za mózg - zaśmiała się brunetka, a azjata wystawił do nich język.

- A ty co tak wcześnie wstałaś? - zapytał Ben.

- Bez powodu, jakoś tak - stwierdziła.

Po skończonej wypowiedzi Three, białowłosa zaparzyła sobię kawy, a reszcie owocowej herbaty. W tem rozległ się charakterystyczny trzask, a Six i Trzy natychmiastowo podskoczyli ze strachu.

- Fuj, kto parzy herabtę - skwasił się Five.

- Fuj, kto parzy kawę - odegrała sie brązowooka.

- Ja i Zero, przegrywy. - odgryzł się zielonooki.

- Ani to śmieszne ani zabawne - stwierdziła Zero.

- Witam Five, jak tam? - zapytał dziarsko Ben.

- Próbujesz być miły? - zdziwił się nastolatek. - Kto ci zapłacił - uśmiechnął się sarkastycznie, po czym zniknął w niebieskiej smudze, tak samo jak jego kawa.

- Typowy Five - wywróciła oczami brunetka. - Nasz gbur chyba nigdy się nie zmieni -

- Za to go kochamy, czyż nie - zaśmiał się brązowooki.

Półtorej godziny później, zebrali się na śniadanie,  po którym miał być oczywiście trening. Grace przygotowała salkę, a Pogo i Reginald jak zwykle stali w ciemnym zaułku pokoju.  Kiedy dzieci się pojawiły małpa wystąpiła i spojrzała na dzieci.

- Numer Sześć z Numerem Trzecim, Numer Piąty z Numerem Pierwszym, Numer Drugi z Numerem Czwartym. Projekt Zero, zajęcia indywidualne, proszę udać się z Sir Reginaldem do jego biura. - powiedział ostro opiekun, a niebieskooka kiwnęła głową i zrobiła jak jej kazano, a za nią siwobrody.

- Unieś budynek naprzeciwko i postaw go bez szwanku. - rozkazał, a białowłosa próbowała to zrobić, jednak dom tylko drgnął. - Jeszcze raz - krzyknął.

Dziewczyna zrobiła się cała czerwona a jej dłoń powędrowała do skroni. Budynek, wzibł się wysoko do góry, a następnie powoli upadł.

- Gratuluję, a teraz przesuń się o 3 sekundy do przodu. - rozkazał, a bohaterka pomyślała jednak nic się nie stało. - Udało się? - zapytał.

- Oczywiście - skłamała bezradnie.

- W takim razie, gratuluje. Możesz odejść, na wyjezdzie będziemy trenować. - nie oderwał wzroku od notatnika wypraszając ją.

- Oczywiście wuju - odparła zmieszana.

700 słów!!

Koniec maratonu kochani, liczę, że się podobał kocham was bardzo słoneczka🥺🥺 do wtorku!!

𝙿𝚛𝚘𝚓𝚎𝚌𝚝 𝚉𝚎𝚛𝚘Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz