Kiedy weszli do banku, było cicho. Każdy spojrzał po sobie, po czym rozdzielli się na grupki, które stworzył Reginald.
Zero poszła sama na górę, trzymając rękę na pistolecie w pasku. W pewnym momencie usłyszała ciche rozmowy mężczyzn i weszła do pomieszczenia.
- ..Pakuj kase, zanim zjawią sie te dzieciaki. - usłyszała jeden głos.
- Zaraz się zjawi Handler, miała tu przyjść po Zero, musimy pokazać jej, że się nie boimy - powiedział drugi.
Dziewczynie zaprało dech w piersiach, ale natychmiastowo się uspokoiła. Wyjęła pistolet
z pasa i weszła do pomieszczenia.
- Nie przywitacie się? - zapytała i zastrzeliła pierwszego. Reszta wyjęła broń i wymierzyła w nią. - Och, jak słodko! - uśmiechnęła się i zabiła kolejnych trzech.
Strzelili w nią paredziesiąt razy i prawie wszystkie złapała, a resztę wyminęla dzięki supermocy.
- Nic się nie nauczyliście - pokręciła głową i postrzeliła dziesięciu kolejnych.
Prawdopodobnie dowódca, wyjął karabin maszynowy i zaczął w nią strzelać, jednak dziewczyna uciekła za ladę i przeładowała pistolet. Kiedy się wychyliła prawię dostała, więc szybko się schowała.
- Choroba.. - przeklęła pod nosem. W końcu wychyliła się i użyła super mocy, przedostając się za lidera, po czym postrzeliła go w tył głowy. To samo zrobiła z resztą i poczęła czekać na Handler.
Usłyszała za sobą trzask, więc odruchowo odwróciła się z bronią. Okazało się, że to nie jaki Five, dzięki czemu odetchnęła z ulgą i opuściła broń.
- Sprzątnęłaś ich wszystkich..sama? - wybełkotał, po czym odchrząknął i poprawił krawat. - Wracajmy już - powiedział obojętnie.
Białowłosa miło się uśmiechnęła, po czym znowu usłyszeli trzask. Zanim zdążyła jakkolwiek zareagować, brunet objął ją i zamienił ich stronami, przez co Zero, zobaczyła co jest powodem zachowania zielonookiego.
Jeden z mężczyzn się podniósł i strzelił w ich stronę. Niebieskooka wlepiła wzrok w kulę i zmarszczyła delikatnie brwi. Nabój się zatrzymał, po czym opadł na ziemię. Mężczyzna, z wrażenia tak jak kula, runął na ziemię zostawiając po sobie kałużę krwi, a brunet powoli oderwał się od dziewczyny.
Spojrzał w stronę naboju, a następnie zagadkowo na dziewczynę. Natychmiast zdał sobie sprawę, że ją przytulił, przez co odskoczył od niej.
- Em, przepraszam nie chciałem cię - przerwał. - przytulić..? - dokończył.
- Nie masz za co, prawie mnie uratowałeś - powiedziała zszokowana, że w ogóle tak postąpił. Podobno jej nienawidził.
Po tych słowach, zielonooki teleportował się na dół zostawiając Zero w zmieszaniu. Zeszła do reszty i bezsłowa udali się na zewnątrz. Oczywiście czekała na nich fura dziennikarzy, a jak zobaczyli Zero, to mało się na nią nie rzucili.
Dziewczyna uśmiechnęła się do kamery i z hipermobilnością dostała się szybko do pojazdu. Ojciec jak zwykle udzielił im wywiadu, nie omijając tematu nowej, po czym wrócił z resztą dzieci do auta.
Rutynnie, powrócili w grobowej ciszy i rozeszli się po swoich pokojach. Do wieczora, nikt nic od nich nie chciał, z powodu idealnie wykonanej misji, więc każdy siedział w swoim pokoju i zajmował sie swoimi sprawami. Jedne osoby bardzo przyziemnymi rzeczami, jak oglądanie się w lustrze, mierzenie bicepsów, myślenie jak wykombinować pieniądze na narkotyki, czy ich gra na skrzypcach jest wystarzczająca idealna, oraz byli tacy co myśleli o rzeczach mniej przyziemnych.
Jak obliczenia, które skalkulują, czy skok się uda, jak losy dalszych bohaterów książki, oraz kolejne obliczenia, nad dzisiejszym zdarzeniem w banku. Zatrzymanie kuli. Możliwe? nie bardzo. A jednak, stało się.
Doszła noc. Nie którzy położyli się spać, ale dwóch geniuszy nie mogło zasnąć. Główkowali, myśleli, jednak nic. W końcu, jeden z naszych geniuszy postanowił udać się, do drugiego. Tak bez celu.
- Dlazczego, odzywasz się do mnie tylko gdy jesteś „na haju" ? - zapytała Zero
- „Na haju" ? - odpowiedział zaintrygowany.
- Na haju - zakończyła wymiane ich zdań.
- O czym ty mówisz? - uniósł brew.
- Mówię, że odzywasz się do mnie tylko wtedy, kiedy masz dobry humor, albo kiedy nikogo nie ma w pobliżu. Zupełnie jakbyś się mnie wstydził - odrzekła.
- Uh, przecież nie wszyscy muszą wiedzieć, że się ze sobą komunikujemy - wywrócił oczami.
- Dobrze. Więc, po coś tu za pewne przyszedłeś? -
- Nie, chciałem tylko oderwać się od obliczeń, ale widzę, że ty też swoje masz - spojrzał na jej scianę. - Masz tu błąd 35x + 34x = 69x.. - powiedział i uniósł kącik ust.
- Oh, faktycznie czekaj zmienię - zakłopotała się i sięgnęła w tym samym momencie po kredę co Five, przez co ich dłonie się złączyły.
- Przepraszam! - powiedzieli w tym samym momencie, ale nikt nie puścił dłoni.
Białowłosa podała chłopakowi kredę, powoli rozłączając ich uścisk. Brunet zmazał poprzedni wynik i napisał poprawny.
- A podobno myślisz dwa razy szybciej od nas -
- Każdy może się pomylić, a pozatym nie jestem geniuszem - prychnęła.
- Słuchaj.. - zaczął, ale odrazu przerwał, jakby nie był pewien swojej wypowiedzi. - Tylko tobię mogę tu ufać. Chce nie długo skoczyć, ale chciałbym także, abyś w razie jakiegoś wypadku przekazała ojcu to.. - rzekł i dał niebieskookiej list zapieczętowany woskiem, po czym chwycił jej dłonie. - mam nadzieję, że moge na ciebie liczyć -
- Tak Five, możesz na mnie liczyć. Wiem, że cię nie przekonam, ale skok w przyszłość to głupota. Oboje dobrze wiemy, że możesz już nigdy nie wrócić - przybliżyła się do niego, aby zrozumiał każde jej słowo.
- A czy nie od tego jest młodość? Wykonywanie błędów, głupot, młode miłości.. - ostatnie powiedział najciszej.
- Wiesz, że twój błąd może doprowadzić do tego, że nigdy nie wrócisz. Ale po co żyć bez ryzyka - zaśmiała się perliście.
- Tak, masz rację. Chciałem jeszcze nawiązać do tego w banku. Jakim cudem, kula mnie nie trafiła? wiem, że nie użyłaś hipermobilności bo zostałaby po tobie smuga. -
- Widzisz tą ścianę. To są równania tego, że odkryłam Yang. 1 do 100 000, ale to i tak nic nie daje skoro nie umiem tego opanować. - pokręciła zrezygnowana głową.
- Zobacz. Jakby ułamek, skrócić przez 30 a potem podzielić to razy 9 to wyjdzie nam 10/10 czyli po skróceniu 1/1. - mówił szybko i zapisywał kolejne obliczenia.
- Choroba.. - zakryła usta dłońmi, a zielonooki poprawił grzywę.
937 słów!
Wiem, że nie jestem już taka aktywna jak kiedyś, ale mam strasznie dużo spraw na głowie i nie mam za bardzo czasu. Mam nadzieje, że zrozumiecie.. Kocham was słonka dziekuje za wsparcie ❤️😫💗
CZYTASZ
𝙿𝚛𝚘𝚓𝚎𝚌𝚝 𝚉𝚎𝚛𝚘
Фанфикшн1 października 1989 roku o godzinie 12:00 43 kobiety na całym świecie zaczynają rodzić, mimo iż żadna z nich nie była wcześniej w ciąży. Siedmioro dzieci zostaje adoptowane przez ekscentrycznego miliardera - sir Reginalda Hargreevesa, który wykorzys...
