"Winda" Domestic/Mature au, Smutt

878 49 58
                                    

- Mamy wszystko? - Zapytał go czarnowłosy, poprawiając papierową torbę z zakupami w ramionach - Nie chce mi się znowu latać do sklepu...

- Keith, właśnie na tym polegają zakupy. Gdy człowiekowi czegoś brakuje to idzie do sklepu i to kupuje, łapiesz? - Odpowiedział mu kąśliwie, na co tamten przewrócił oczami.

- Tch...Nie jestem głupi, nie musisz mi tego tłumaczyć.

- No wiesz, wychowywałeś się w Teksasie, skąd mam wiedzieć, czy o tym wiesz - Wzruszył ramionami, a czarnowłosy zdusił w sobie chęć, by zrzucić go ze schodów po których właśnie wchodzili.

Jednak oboje trzymali w ramionach zakupy, więc byłaby to strata pieniędzy, gdyby wszystko się rozsypało po podłodze. Wziął, więc powolny oddech, by tylko nie dać się mu sprowokować.

- Co ma do tego moje miejsce pochodzenia, drogi mężu? Wyjaśnij mi, bo tego chyba nie łapię - Zamiast rzucić obraźliwą uwagą, po prostu odezwał się sztucznym uprzejmym tonem, po którym na jego twarzy pojawił się naprawdę szeroki uśmiech.

- No wiesz...Teksas jest dziwny. Możesz mieć legalną broń i jeszcze te czarne rynki - Nagle wyraźnie się wzdrygnął.

- A tak, czarny rynek. Moje ulubione miejsce, gdzie zawsze zabierał mnie ojciec, by zrobić zakupy - Powiedział znudzony, po czym wyprzedził go, by jako pierwszy stanąć na piętrze - Raz sprzedałem tam naszego kota i złotą rybkę. Piękna sprawa.

- Nie zdziwiłbym się, gdyby tak było...Pewnie gdybyś miał okazję to sprzedałbyś też i mnie - Mruknął, a Keith roześmiał się głośno.

- Oj skarbie...Za wysłużony sprzęt, by raczej wiele mi nie dali - Mówiąc to niby przypadkiem spojrzał na jego krocze, a następnie oddalił się w kierunku schodów, chichocząc cicho pod nosem.

Dopiero po dłuższej chwili, przetworzył w głowie to co do niego powiedział, a co również sprawiło, że poczuł się tym bardzo dotknięty. Czasem nawet on potrafił go solidnie pocisnąć. Może nie tak jak Pidge, ale to było prawie w jej stylu. Powinien mu dać zakaz na przebywanie z nią w jednym pomieszczeniu dłużej niż 5 sekund.

- Ej! Ja ci dam wysłużony...Wątpię, że ludzie krzyczą w trakcie używania wysłużonego sprzętu. A przynajmniej nie tak jak ty - Powiedział głośno, tak by na pewno dobrze go usłyszał - Ludzie z bloku mogą potwierdzić... - Mruknął już ciszej i jakby do siebie.

Na chwilkę przystanął, by stłumić zażenowanie jakie nagle poczuł. To również był niezły atak z jego strony. Obrócił się do niego dopiero, gdy miał pewność, że jego twarz już nie jest na tyle czerwona, by mógł jeszcze bardziej stroić sobie z niej żarty.

- Idziesz? Inaczej spędzisz noc pod drzwiami, bo to ja mam klucze - Uśmiechnął się i, by to udowodnić sięgnął po nie do kieszeni, by zakręcić ostentacyjnie kółeczkiem od breloczka na palcu.

- Dobra, ale jedziemy windą - Powiedział i od razu skierował się w jej stronę.

- Czemu windą? Nie lepiej schodami? - Popatrzył na niego dziwnie.

- Nogi mnie bolą. Zmęczony jestem. Daj mi odsapnąć trochę - Powiedział i dla podkreślenia tych słów nagle zgiął się w przód i zaczął rozcierać swój kręgosłup - Poza tym mieszkamy na 10 piętrze...Jak niby schodami będzie szybciej w takim wypadku. Miejże litość dla mnie. Starość nie radość... - Zaczął lamentować, jak zawsze w takich sytuacjach.

- Chyba sobie żartujesz...A kto przed chwilą latał, po drogerii jak kot z pełnym pęcherzem? Myślałem, że pół sklepu wykupisz... - Zaraz mu zarzucił, przewracając przy tym oczami - I, gdzie wtedy był ten twój ból pleców?

One shoty Klance♣️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz