"Pierwsza wspólna noc"

678 55 17
                                    

— Hej...Wiesz to dla mnie nowa sytuacja, więc zachowam dystans... Oczywiście to nie ma nic wspólnego z tobą...Po prostu to będzie dla mnie całkiem nowe doświadczenie. Więc no… — Właśnie to powiedział mu Keith, tego dnia, gdy po raz pierwszy mieli spać razem w jednym łóżku. 

Oczywiście to było zupełnie zrozumiałe, dla Lance'a. Nie chciał na niego naciskać, ale ten pomysł przyszedł do niego całkiem przypadkowo. Dlatego również postanowił się z nim tym podzielić. Nie spodziewał się nawet, że się zgodzi. Także pomyślał, że to dla jego nieśmiałego chłopaka będzie za szybko i będzie z tym długo zwlekać. Keith jednak zgodził się na to prawie, że natychmiast. No może na początku trochę nad tym myślał i rozważał, ale w końcu stwierdził, że nie mają co czekać i prędzej czy później i tak będą musieli to zrobić. To były dopiero początki ich miłości, więc zabrzmiało to tak jakby podejmował jakieś ciężkie wyzwanie i godził się na wszystkie warunki. A Lance bardzo ucieszył się, gdy tylko otrzymał taką wiadomość od swojego chłopaka. Naprawdę nie mógł się doczekać, gdy w końcu zaprosi go do siebie na noc. Wewnętrznie czuł, że chłopak będzie się tym naprawdę denerwować, dlatego postanowił zrobić wszystko, żeby aż tak się nie stresował. 

Sądził, że wszystko pójdzie po jego myśli, i całą noc spędzi na tuleniu się do swojego chłopaka. No, bo zakładał, że tak właśnie będzie. Że noc minie im bardzo spokojnie, że rano obudzi się przed Keith'em, by móc sobie na niego spoglądać, gdy śpi i zachwycać się tym jak uroczo wygląda podczas snu. Ależ nic z tych rzeczy. Przecież nie wszystko zawsze idzie po naszej myśli, prawda? A Lance się o tym przekonał. Odrobinkę boleśnie. 

Aktualnie trwała czwartkowa noc. Prawdopodobnie była godzina 3:45, gdy obudził się po raz pierwszy. Teraz zaś było już prawie po 4:00 i nadal nie spał, siedząc na podłodze i patrząc na swojego śpiącego chłopaka, który spał w poprzek jego łóżka z porozrzucaną wokół pościelą. Patrząc tak na niego z rosnącą konsternacją, zastanawiał się jak do tego doszło. A było tak...

— Oczywiście skarbie! Wszystko jasne jak słońce! — Odpowiedział mu, trochę sfrustrowany, miejąc jednak nadzieję, że coś się wkrótce zmieni.

— Na pewno? Bo wyglądasz na odrobinę niezadowolonego… — Zauważył, a Latynos się zarumienił.

— Pffft...Skądże znowu...Wcale nie. Wszystko w porządku kochanie — Odpowiedział mu wykrętnie — Wiesz co...może po prostu chodźmy spać...Wszystko wyjdzie w praniu.

— Nie jestem jeszcze zmęczony — Powiedział czarnowłosy, potrząsając dobitnie głową.

— Nie jesteś? — Zapytał Lance, patrząc na niego tak jakby fakt, że w ogóle sypia był dla niego wątpliwy.

— Mhm...Pogadajmy — Poprosił go, po czym nieśmiale położył się przy jego boku, przylegając do niego delikatnie swoim ciałem. 

I rozmawiali. Przez kolejną godzinę. Keith rozgadywał się coraz bardziej, podczas gdy Lance zaczynał przysypiać. Jednak nie chciał, by jego chłopak był na niego zły, że go nie słucha, więc z całych sił powstrzymywał się od zasypiania. Wszakże to była już ta godzina, gdzie już dawno smacznie by sobie spał, pewnie przewracając się z boku na bok. 

— Zanudzam? — Zapytał niespodziewanie i podniósł się na łokciach, by spojrzeć uważnie na Lance'a, który właśnie w tym momencie w ostatniej chwili zdążył otworzyć oczy.

— Niee, no coś ty Keith. Po prostu...Uh, chyba jestem już odrobinę zmęczony...Wybacz — Mruknął sennie, przecierając nadgarstkiem swój narząd wzroku. 

— Oh...Rozumiem — Powiedział trochę zasmucony, tym faktem — Zapomniałem, że nie jesteś nocnym markiem jak ja…

— Nie no spokojnie...Jeśli nie chcesz to nie musisz też iść. Możesz skorzystać z mojego kompa, albo coś.

One shoty Klance♣️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz