"Niezwykła randka nr 4" cz.3/?

390 49 13
                                    

    Zbiegł po schodach ku drzwiom wejściowym. Dopadł do nich jak najszybciej umiał. Otworzył je i prawie przez nie wypadł. Latynos akurat zgasił silnik swojego lekko zdezelowanego samochodu(stąd dziwne porównanie co do dźwięku silnika). Wysiadł z niego i zamknął delikatnie drzwi. Mimo to i tak miał wrażenie, że całe auto zadrżało i miało się zaraz rozpaść. Stary Ford Bronco '70 w kolorze Baby blue z odchodzącą gdzieniegdzie łuszczącą się farbą był przekazywany w jego rodzinie od kilku pokoleń. Jednak przez ostatnie kilka lat stał po prostu kurząc się w garażu i czekając na swoją chwilę. Aż w końcu nadeszła. Lance dostał go na swoją 18-nastkę. Z początku nie mógł się jakoś do niego przekonać, ale z czasem był coraz bardziej szczęśliwszy, gdy brał go na nocne przejażdżki po plaży. Jego wysokie koła sprawiały, że tak łatwo nie zakopywał się w piachu i był idealny do wyboistych trudnych terenów. Na bocznych drzwiczkach widniał starannie zrobiony sprayem napis "Sharpshooter", a obok był wizerunek-naklejka niebieskiego lwa. Od tamtej pory chłopak naprawdę starannie o niego dbał, regularnie mył i odświeżał. Dlatego pomimo, że auto po części wyglądało jak złom jego karoseria błyszczała w zachodzącym słońcu co było zasługą Lance'a, gdyż przed wyjazdem dokładnie go wypolerował. Przyjechał tak jak przewidywał; tuż przed wieczorem, który już się zbliżał. Chwilę jeszcze grzebał coś przy nim, zanim w końcu odwrócił się i spojrzał na Keith'a, który teraz wolno szedł w jego stronę. Widząc go Latynos otworzył usta i popatrzył na niego tak, jakby go widział pierwszy raz w życiu. Zamknął je jednak, gdy czarnowłosy podszedł bliżej niego. Uniósł kąciki ust, zauważając jego reakcję.

-Hej… - Powiedział, a jego uśmiech stał się bardziej nieśmiały.

-H-hej...Wyglądasz...Umm...Nieźle - Na twarzy czarnowłosego pojawiły się rumieńce, a on sam spuścił wzrok, gdy to usłyszał. 

-Ty też… - Odpowiedział po chwili.

Lance również miał poczucie stylu. I na każdej randce jego strój był idealnie do siebie dopasowany. Dziś postawił na zwykły casualowy outfit z domieszką klasyki w postaci jeansowej kurtki z podwiniętymi rękawami na której widniała naszywka z symbolem jego ulubionego zespołu i przypinka z flagą bi. Mimo że prosta biała koszulka z niebieską kieszonką na piersi i czarne spodnie były takim banalnym połączeniem, na nim wyglądały naprawdę świetnie. Całego stroju dopełniała czarna czapka ze znaczkiem Adidasa, umieszczone na niej przeciwsłoneczne okulary oraz czarny zegarek na jego prawym nadgarstku.

-A-a mam coś dla ciebie - Nagle się ocknął i sięgnął z powrotem do samochodu, przez otwartą do połowy szybę.

Na przednim siedzeniu leżał mały pluszowy piesek Shiba inu ze sterczącymi uszkami. Jego sierść miała ciemno fioletowy odcień, zaś niektóre jego elementy takie jak brzuszek były białe. Jego oczka jak i nosek pozostały czarne. Pluszak miał obły kształt, więc można go było użyć w charakterze poduszki. Posiadał również malutkie łapki, na których można było go postawić choć przeważnie się przewracał. Miał sympatyczną uśmiechniętą mordkę, dlatego od razu przykuł wzrok Lance'a, gdy po drodze zajechał do sklepu. Latynos wyciągnął go z samochodu i z uśmiechem wręczył swojemu chłopakowi. Wiedział, że ma słabość do pluszaków i uwielbia mieć pod ręką coś mięciutkiego do przytulenia. Czarnowłosy wyciągnął ręce w jego stronę. Dotknął milutkiej sierści pieska i uśmiechnął się. Nie spodziewał się jeszcze jednego prezentu. Ale Lance zawsze był taki nieprzewidywalny, choć należało go lepiej poznać, by dopiero stwierdzić, że jednak jest jak otwarta księga. Głaskał pluszaka, aż natrafił na dłonie Lance'a, który ciągle go trzymał. 

-Dziękuję...Jest naprawdę uroczy - Powiedział podnosząc na niego wzrok. 

Po czym zabierając pluszaka z jego rąk, rzucił się nagle na jego szyję. Lance uśmiechnął się delikatnie, chwycił go mocno i podniósł do góry. Wtedy Keith przestał go obejmować, oparł dłonie na jego ramionach i popatrzył na niego. 

One shoty Klance♣️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz