"Opowiesz mi bajkę?" family/fanchild au

781 55 87
                                    

Mlecznobiałe drzwi, od małej przestronnej sypialni zostały wolno uchylone. W księżycowym świetle, wpadającym do pomieszczenia przez nieszczelne rolety, stanęła szczupła niska postać. Średniej długości krucze włosy opadały falami, na jej ramiona. Natomiast lekko puszysta grzywka, przysłaniała odrobinę jej bystre fiołkowe oczy(a przynajmniej zdawało się iż były fiołkowe) Na dłoniach dziewczynki, znajdowały się czarne materiałowe rękawiczki, sięgające aż po nadgarstek. Był to podarunek sprezentowany, dla małej księżniczki od tatusia. Podobnie jak Keith, rzadko je zdejmowała. Drobne białe dłonie, kurczowo zaciskała na fioletowym pluszowym hipopotamie. Stała przy futrynie, co jakiś czas wtykając główkę do pomieszczenia i zerkała na swoich śpiących rodziców. 

Nagle poczuła jak coś zimnego i mokrego trąca ją w łokieć. Prawie pisnęła ze strachu, jednak w porę zatkała sobie usta. Tym co tak śmiertelnie ją wystraszyło był oczywiście Kosmo - ich ogromny kosmiczny wilk, który teraz patrzył na nią z niebywałym zaciekawieniem widocznym w jego czarno - żółtych ślepiach. Znowu bezszelestnie się do niej teleportował z drugiej części domu, gdzie ostatnio go widziała. Albo z pokoju Daniela.

Dziewczynka z roztargnieniem pogłaskała go po łbie, po czym zsunęła dłoń za jego ucho. Kosmo wyszczerzył się i zachęcił ją do dalszego drapania. Kayla zachichotała i w końcu zmuszona przez psa usiadła na podłodze, podczas gdy Kosmo ułożył się przy niej, ciągle trącając ją pyskiem.

Tymczasem, gdy dziewczynka w najlepsze zajmowała się drapaniem Kosmo po brzuchu, jeden z mężczyzn właśnie się przebudził. Był to Keith, którego obudziło wcześniejsze skrzypienie drzwi i uczucie bycia obserwowanym. Jednak senność zwyciężyła, więc po prostu to zignorował. Teraz zaś musiał wstać do łazienki. Po cichu się podniósł, tak by nie obudzić śpiącego obok Lance'a, który do tej pory był wtulony w jego ramię. Miał maseczkę na oczach, a jego usta były lekko rozchylone, tak jakby miał zamiar zaraz coś powiedzieć. Miał tendencje do gadania przez sen. I to bardzo często mu się zdarzało. Jednak Keith już się do tego przyzwyczaił, więc nie robił mu z tego powodu docinek. Czasem tylko, gdy mówił o czymś naprawdę śmiesznym nagrywał go i rano pokazywał co wygadywał. Kiedyś przez jakieś 45 minut prowadził z nim żywą dyskusję na temat fryzur z lat '80. Tylko trudno to było nazwać dyskusją, gdy Keith nawet nie brał w niej udziału...Ale nawet przez sen Lance spierał się z nim i oskarżał o brak dobrych argumentów w związku z posiadaniem mulletu w XXII wieku("akcja dzieje się grubo po 3000 roku" przyp. Autorka~)

Po cichu zszedł z łóżka i leniwie drapiąc się po łopatce skierował się w stronę drzwi. I jakież było jego zdziwienie, gdy w księżycowym świetle dostrzegł Kaylę i leżącego na niej Kosmo. Psisko leżało na plecach na jej kolanach cały czas wiercąc się, by dziewczynka nie przestawała go drapać. Było jej dość ciężko, gdyż pies swoje ważył, jednak nie zepchnęła go tylko cały czas z uśmiechem miziała jego puchaty brzuch pokryty jasną sierścią. Nawet nie usłyszała kroków Keith'a, który teraz przystanął w drzwiach i patrzył na nią z uśmiechem. Dopiero po naprawdę dłuższej chwili go zauważyła, a mężczyzna przypomniał sobie po co tak naprawdę wstał.

-Czemu nie śpisz Luci?* Jest bardzo późno - Powiedział, patrząc na nią uważnie i wskazując na stojący na komodzie zegarek.

-Wieem tatusiu...Nie mogę spać - Mruknęła i podniosła na niego głowę - Miałam zły sen...znowu - Ponownie spuściła wzrok na psa, któremu było w tej chwili bardzo przyjemnie.

-Zły sen? Co ci się śniło? - Spytał nagle tknięty jakimś dziwnym przeczuciem.

Przymknął cicho drzwi od sypialni, po czym usiadł tuż obok niej, pod ścianą. Wtedy Kosmo skorzystał z okazji i wskoczył na kolana swojego pana. Szczerząc się jak na dobrego pieska przystało, zaczął się do niego przymilać i po nim skakać skomląc przy tym niesamowicie. 

One shoty Klance♣️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz