"Już bardziej ambitniej się nie da" family/fanchild au

957 66 22
                                    

Fioletowooka brunetka schodziła, właśnie po schodach. Ostrożnie stawiała stopy, by nie narobić zbędnego hałasu. Jednak będąc trzy stopnie od podłogi, los postanowił spłatać jej figla. Poślizgnęła się  wykonała jakiś skok, który jej nie wyszedł i wylądowała na podłodze, w jakiejś bliżej nieokreślonej pozie. Jedną stopą dotykała przedostatniego schodka, a ręce opierała na podłodze. Serce biło jej jak oszalałe. Wypuściła wolno powietrze z płuc, ale nadal trwała w poprzedniej pozie. Włosy, które akurat miała rozpuszczone opadły jej na twarz, zasłaniając pole widzenia. A jednak nie ruszyła się z miejsca. Znowu to zrobiła. A raczej jej dziwna zdolność zadziałała sama z siebie, jak robiła to za każdym razem. Normalnie powinna przecież się poślizgnąć i naprawdę upaść na podłogę. Ale nie z tą zdolnością...

-Co się tak skradasz? - Zapytał właśnie przechodzący obok Lance.

-Ooo...J-ja...Ee...Noo...Uprawiam jogę! Tak właśnie... - Powiedziała podrywając się migiem do góry i przytrzymując się barierki, by złapać równowagę.

-To po co ci torebka? - Zapytał -  I...Ulala jak ty ładnie jesteś ubrana. Wybierasz się gdzieś? - Oparł się o framugę, spoglądając na nią z ciekawością.

-J-ja...Tak!! Tylko błagam nie mów tacie - Jęknęła.

Keith w stosunku do niej, był często bardzo zaborczy. Ale tylko przez to, że była jego jedyną córką i oczkiem w głowie. Jednak nie zawsze tak było. Przeważnie dawał jej więcej luzu, którego sam doświadczył w dzieciństwie. Dlatego tak dobrze się z nim dogadywała. 

-Spokojnie, nie powiem. Pytam z ciekawości...

-Noo... Idę na randkę z Chase'm... - Powiedziała zarumieniona, odgarniając kilka kosmyków z twarzy.

-Mmm...Tak przypuszczałem. To ten Chase, który ci się podoba? - Uśmiechnął się zadziornie, widząc jak Kayla czerwieni się jak dorodna truskawka. 

Pokiwała nieznacznie głową, bo akurat na tę chwilę głos odmówił jej posłuszeństwa.

-Ech, tylko idziemy do kina na jakąś kiczowatą komedię romantyczną - Westchnęła, kiedy w końcu odzyskała mowę.

-Przecież ich nie lubisz...Zawsze krzyczysz, bym wyłączył telewizor, gdy tylko zaczynam oglądać - Zauważył, nieco urażony, tym że Kayla nie odziedziczyła jego gustu.

-Właśnie...No, ale głupio mi tak zmieniać zdanie w ostatniej chwili…

-Ale to on cię zaprosił czy ty jego?

-Noo... Ja jego.. - Powiedziała ze skrywaną satysfakcją, nawijając kosmyk włosów na palec - Ale on zaproponował kino... A skoro już zamówił bilety to wiesz... - Wzruszyła bezradnie ramionami - W sumie powinnam najpierw zapytać na jaki film pójdziemy i zaproponować coś od siebie… - Westchnęła głośno ze zrezygnowaniem.

-Pamiętam jak kiedyś namówiłem twojego ojca, na pójście do teatru. Długo się wzbraniał, ale poszedł ze mną tylko dlatego, że zapłaciłem za nas obu - Powiedział, ze śmiechem - Też nie powiedziałem, na jaki spektakl, a on nawet nie spytał... Więc widzę, po kim to masz.

Uniosła kąciki ust, do góry. Lubiła słuchać tych śmiesznych, w jej mniemaniu anegdotek z życia jej rodziców. Przynajmniej zawsze wiedziała jak wytłumaczyć swoje zachowanie; wystarczyło przytoczyć jakąś historyjkę.

-Ach *papi… - Uśmiechnęła się szerzej - A gdzie Dan? - Rozejrzała się ostentacyjnie, jakby oczekiwała, że jest gdzieś w pobliżu.

-Wyszedł pobiegać...

-Jaasne... Już ja znam jego bieganie. Pewnie przesiaduje, gdzieś w jakiejś komiksiarni. Ja nie mogę co za nerd z niego… - Odpowiedziała, zeskakując zgrabnie na podłogę i poprawiając spódniczkę.

One shoty Klance♣️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz