-na razie bez tytułu-, trans!Keith

282 22 4
                                    

TW//Trans!Keith

- Hm, co jest? Kto dzwonił? - zapytał głośno wychylając się z pokoju; siedział na krześle obrotowym przy biurku, jednak gdy usłyszał jego podniesiony głos dobiegający gdzieś z dołu szybko się tym zainteresował i zamknął komputer na którym do tej pory pracował.

Keith słysząc to skierował swe kroki od razu na górę.

- Moja matka. Zadzwoniła, bo potrzebowała pomocy z nowym telewizorem, a zgubiła instrukcje obsługi...Potem zapytała co słychać i czy w końcu minęła mi ta faza, czy zaakceptowałem fakt, że jestem dziewczyną, a moje imię to Akira. Nie kurwa! Nigdy tego nie zaakceptuje! Mam pierdolone 26 lat, a ona wciąż traktuje mnie jak dzieciaka z gimnazjum, który przeżywa swój młodzieńczy bunt. Od paru lat moje dane są zmienione, zna moje prawdziwe imię, a i tak nie chce tego przyjąć do wiadomości...Wiem kim jestem i nie pozwolę, by na siłę to kwestionowała. Ugh, jestem taki wściekły... - wszedł do pokoju i opadł na łóżko, leżał tak chwilę z zamkniętymi oczami; Lance obserwował w ciszy, to jak szybko unosiła się jego klatka piersiowa, gdy próbował się uspokoić. - co z tego, że to moja matka, mam jej po prostu dość. To co robi jest nie do przyjęcia, a zresztą to nie pierwszy raz, gdy się tak zachowuje. - ostatnie zdania już wymamrotał, gdyż nadchodzący płacz ścisnął mu gardło w ten sposób, że nie był już w stanie mówić.

Zasłonił tylko oczy ręką, jednak Lance i tak dostrzegł spływające po jego twarzy łzy wściekłości. Wobec tego przysunął się do niego i delikatnie podnosząc jego głowę, położył ją na swoich kolanach. Nienawidził widzieć swojego chłopaka w takim stanie. W stanie totalnej bezsilności i rozbicia emocjonalnego.

- Zazdroszczę ci Lance. Twoja matka taka nie jest. Jest kochana i wspierająca. W ogóle cała twoja rodzina jest wspaniała. Dziwnie się czuję przez to. Mam wrażenie, że do niej nie pasuję... - w tym momencie Lance zdjął rękę z jego twarzy.

Spojrzał w jego załzawione oczy; ten widok naprawdę go zasmucił. Zaczął delikatnie ocierać łzy do momentu, gdy jego oczy i policzki pozostały suche.

- Posłuchaj Keith...To nie jest tylko moja rodzina. Teraz to nasza rodzina, wiesz o tym. Przykro mi jak to wygląda z twoją matką. Jednak sądzę, że najlepiej będzie się od niej odciąć. To już najwyższy czas.

- Nie wiem, sam nie wiem... Może to i dobry pomysł, ale mam tylko ją... Oprócz niej nikogo... Naprawdę nie chcę się od niej odcinać, ale wewnętrznie czuję, że to jedyne wyjście...

- Nie chcę mówić, że jej nie potrzebujesz, ale...Ona pogarsza tylko twoje samopoczucie Keith. Wiesz jak to się mówi, że trzeba się pozbyć negatywnej energii z życia.

- Gdzie to wyczytałeś? - zapytał kąśliwie, a jego wzrok powędrował w górę; w końcu nadal leżał z głową na jego kolanach. - ale może masz rację...Jeszcze gdyby dało się z nią pogadać, jakoś wytłumaczyć sytuację. Ale się po prostu nie da! Rozmawianie z nią to jak gadanie do ściany. - stwierdził cierpko i westchnął.

- Zrób jak uważasz. Nie ważne co zrobisz i tak będę cię w tym wspierał...Jeśli wybierzesz kontakt z nią oczywiście to zrozumiem. Jeśli jednak będziesz wolał się od niej odciąć zrobię wszystko co w mojej mocy, by ci w tym pomóc. Możemy się przeprowadzić tymczasowo do moich rodziców, zanim nie znajdziemy jakiejś lepszej opcji...O już wiem! Dom moich dziadków po ich śmierci stoi nieużywany już od bardzo dawna. Jeździliśmy tam często za dzieciaka razem z moim rodzeństwem. Raczej nikt nie będzie mieć nic przeciwko, byśmy tam pomieszkali jakiś czas...Co sądzisz? - zapytał z roziskrzonymi oczami Lance, gdy wymieniał mu wszystkie dostępne opcje dotyczące ich nowego mieszkania.

Keith jednak nie słuchał tego co do niego mówił. Zatracił się w spokojnym obserwowaniu go i jedynie uśmiechnął się przepraszająco wzruszając przy tym ramionami.

- Keith? - zapytał, gdy zauważył jak jego dłonie sięgają do jego twarzy; czarnowłosy chwilę trzymał tak jego twarz, po czym zaczął wodzić po niej kciukami, zataczając małe kółka.

Po kilku minutach podniósł się z jego kolan i usiadł naprzeciwko niego. Znowu na niego popatrzył.

- Wszystkie opcje mi się podobają...Bo w końcu to twoje pomysły. Doceniam twoją pomoc... - objął go czule, układając głowę na jego ramieniu.

- Po prostu chcę dla ciebie jak najlepiej. Chcę, żebyś czuł się sobą w 100%. Potrzebujesz tego...Zwłaszcza po tych wszystkich latach. - przytulił go mocniej.

...
Eee, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie w związku z tak rzadkim wstawianiem shotów XDD chyba, że nadal trzymamy się wymówki, że uczę się do matury, soo...W każdym razie coś macie w tym shocie i liczę, że i tak się spodoba.

No i przy okazji pierwszy raz staję do walki z wątkiem o trans!Keithie i pewnie to nie będzie pierwszy i ostatni shot jaki o tym napiszę. Bye!

One shoty Klance♣️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz