"Niezwykła randka nr 4" cz.1/?

602 55 38
                                    

   Czarnowłosy student siedział właśnie na parapecie swojego okna i pochylał się nad powtórzeniowymi zadaniami z języka hiszpańskiego. Studiował inżynierię oraz nauki ekonomiczne i przedsiębiorstwo na jednym ze znanych hiszpańskich uniwerków - Universidad de Cienfuegos Carlos Rafael Rodriguez. Kończył się właśnie rok akademicki i zbliżała się sesja egzaminacyjna. Co prawda jeszcze miał czas, ale i tak czuł ogromną presję. Do tego dochodziła jeszcze nauka hiszpańskiego, którym w dalszym ciągu nie umiał się biegle posługiwać. Mimo że odkąd przyjechał na Kubę od razu rozpoczął poszukiwania dobrego korepetytora. I to, że na co dzień umiał się z kimkolwiek dogadać było jakimś dziwnym cudem. 

Wgapiał się w ekran swojego laptopa próbując rozgryźć zadanie, które miał za niedługo przesłać swojemu korepetytorowi. Nauka nowego języka zawsze była dla niego trudna, zwłaszcza, gdy miał okropnie mało czasu, by się go nauczyć. Mieszkając jeszcze w Ameryce chodził na kursy, by podszkolić się przed wyjazdem na studia. Jednakże wciąż nie wszystko z niego rozumiał. Nie miał pojęcia czy to chodzi o to, że jest po prostu tępy, jeśli tego nie rozumie czy to była kwestia podejścia do niego jego korepetytora. Ale głównie podejrzewał to pierwsze. 

Oparł się o ścianę i spojrzał za okno. Widok z jego wynajmowanego mieszkania był bajeczny i ukazywał prawdziwie piękny krajobraz Kuby. Mimo że mieszkanie było dosyć drogie i tak postanowił je wynająć. Na szczęście znalazł sobie współlokatorkę, więc koszty koniec końców nie były aż tak wysokie. I wszystko to wynagradzała mu obecność morza oraz pobliskiej plaży, ponieważ domek znajdował się tuż przy klifie i wjazdu do miasta. Okolica była taka sielska, że najchętniej rzuciłby naukę dla ciągłych spacerów po niej i przesiadywania w jakimś cichym odosobnionym miejscu na plaży.

Wibracja jego telefonu sprawiła, że na moment oderwał wzrok od okna. Na wyświetlaczu pojawił się numer, który już tak doskonale znał. Uniósł kąciki ust i sięgnął po urządzenie. A, kiedy odbierał połączenie odruchowo powiedział łamanym hiszpańskim z mocnym wyczuwalnym amerykańskim akcentem:

-Hola. ¿Qué pasa?*

Na chwilę zaległa cisza. A po chwili usłyszał delikatny dźwięczny chichot swojego chłopaka.

-Ah hola, cariño. Todo bien* - Powiedział pogodnym tonem, przez który Keith poczuł falę zażenowania tym co powiedział - I przy okazji, pozbądź się tego okropnego akcentu. Znaczy nie, żeby coś. Uważam, że amerykański akcent jest mega seksowny, ale totalnie nie pasuje do tego co powiedziałeś.

-Wybacz. Już mi się wszystko myli przez ten kurs. Właśnie robię zadanie powtórzeniowe. Zwroty do rozmowy telefonicznej

-Ach! I jak ci idzie?

-Terriblemente* - Odpowiedział mu zmęczonym tonem, przykładając głowę do szyby.

-Pomóc ci jakoś? - Zapytał - Bo chyba sobie nie radzisz

-Przecież zaczął się weekend...Nie będę ci zawracać głowy swoim kursem. Pewnie chcesz odpocząć od zajęć - Mruknął choć propozycja pomocy od Latynosa była kusząca

-Cariño*...W zasadzie to...Propozycja nie do odrzucenia - Powiedział tajemniczym tonem, który nawet zaciekawił Keith'a.

-Co masz na myśli?

-Spędźmy razem ten weekend. A w zamian dziś przyjadę i pomogę ci z lekcjami. Co ty na to? - Zapytał, a czarnowłosy nagle się wyprostował i ożywił.

-S-spędzić? R-razem? - Wydukał - Z-znaczy randka?

Wprawdzie to miała być ich czwarta randka. Poznali się, kiedy zaczął się rok akademicki i oboje spieszyli się na rozpoczęcie. Akurat tak się złożyło, że oboje zamówili tę samą taksówkę - mimo że mieli kursy do różnych miejsc. Taki nieprawdopodobny przypadek. A, że był spory ruch nie mieli wyjścia i po prostu pojechali razem. Oczywiście to nie zbliżyło ich aż tak do siebie. Zbliżyła ich za to praca w tej samej kawiarnii, gdzie Lance pracował jako barista, a Keith był kelnerem. I tak jakoś zaczęło się od wylanej na Lance'a kawy... Pierwszego dnia pracy Keith wyjątkowo się denerwował. Dlatego zdarzyła się gafa, która przyszła całkiem niespodziewanie. A może to również był wypadek. Tego nie wie nikt...Jednakże po tym zdarzeniu Keith zaprosił go na koktajl na plaży jako rekompensatę. I potem z wolna zaczęli coś do siebie czuć. Aż do teraz, gdy byli już po trzech udanych randkach.

One shoty Klance♣️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz