Poranek jak zwykle zastał go samego w łóżku. I widok wygniecionej pustej przestrzeni obok wcale go nie zdziwił. Lance jak zwykle wstał wcześniej, by w spokoju dopełniać swoich pielęgnacyjnych rytuałów. A on w przeciwieństwie do swojego chłopaka wolał dłużej pospać. Czasami jednak budził się znacznie wcześniej, by pójść się napić lub wyjść do toalety. Tym razem obudził się po godzinie 8:00, by iść za potrzebą. Stwierdził, że szybko to załatwi i wróci z powrotem spać.
Porozrzucane wokół ich łóżka ubrania, przypomniały mu o wspomnieniach wczorajszej upojnej nocy. Sądził, że skoro Lance wstał wcześniej to ogarnie ten bałagan tak jak zwykle. Ale widocznie ciągle żył wczorajszą nocą. Kiedy tylko o tym pomyślał na jego policzki wkradł się rumieniec onieśmielenia.
Ciągle senny zwlekł się z łóżka i wziął losowy fragment ubrania, bo po wczorajszej nocy zasnął nago. W tym przypadku była to błękitna koszula Lance'a, którą założył, a następnie idąc w stronę drzwi sypialni, nieporadnie zapinał. Zatrzymał się przed otwartymi drzwiami łazienki, ziewnął szeroko i zajrzał do środka. Latynos stał przed wiszącym nad umywalką lustrem i oglądał się w nim z każdej strony. Miał na sobie tylko bokserki, oczywiście nie swoje. Przez chwilkę gapił się na jego tyłek i myślał jak cudownie wygląda w czerwieni.
Obok niego stały flakoniki z różnorakimi tonikami, żelami i innymi maziami, których stosował do pielęgnacji swojej delikatnej cery. Niektóre były otwarte i gotowe do użycia.
— Hej… — Powitał go wchodząc do środka pomieszczenia.
Latynos oderwał się od swojego odbicia i spojrzał na czarnowłosego. Jego koszula, którą aktualnie miał na sobie ledwie zakrywała mu uda i była krzywo zapięta, a przez to wyglądał naprawdę pociągająco tego poranka.
— Cześć skarbie… — Przyciągnął go do siebie i pocałował we włosy, które ciągle były w nieładzie — Dobrze ci się spało?
— Średnio...I ciągle jestem śpiący. Wpadłem tylko za potrzebą. A jak z tobą?
— Cudownie...Właśnie podziwiałem twoje wczorajsze dzieło… — Mówiąc to, odwrócił się, by pokazać swoje podrapane i upstrzone skupiskami piegów plecy; widniejące na nich czerwone nieregularne linie zbiegały się ze sobą i były rozproszone we wszystkich kierunkach w szczególności na wysokości łopatek i nerek — Zacznę ci obcinać paznokcie przed każdym seksem…
Czarnowłosy zaczerwienił się gwałtownie. Zaczął wodzić dłonią, po czerwonych wciąż świeżych śladach. Niektóre były głębokimi ranami inne były znacznie płytsze, a jeszcze niektóre stały się już strupami. Przejechał po nich troskliwie palcem.
— P-przepraszam...Chyba rzeczywiście powinienem je skrócić...Ale naprawdę lubię ich długość — Odezwał się, po chwili ciszy.
— Ech...Nie mówię, że mi to przeszkadza — Odwrócił się z powrotem i popatrzył na niego z rozbawieniem.
— A-ale to chyba musi boleć… — Wymamrotał niepewnie, kiedy Lance ponownie go przytulił.
— Nie tak bardzo, ale nie pogardzę, jeśli odpowiednio się mną zajmiesz...Poza tym widzę, że ja również święty nie jestem… — Odsunął kołnierzyk koszuli, by lepiej przyjrzeć się jego szyi.
Była usiana czerwono-bordowymi malinkami, różnej wielkości i różnego kształtu. A także dostrzegł parę okrągłych śladów po ugryzieniach na jego obojczykach.
— Takie dekoracje, również mi nie przeszkadzają… — Mruknął zaczerwieniony po same uszy czarnowłosy.
Podczas obejmowania go, dłonie Lance'a zjechały w dół i zatrzymały się na jego udach, a następnie podwinęły nieco końce koszuli i wsunęły pod nią.
— Skoro tak...To powiedz mi, gdzie ich jeszcze nie masz? — Szepnął aksamitnie, powoli je gładząc.
— O-obawiam się, że tam miejsca również brak…
— Zawsze można spróbować...Och skarbie mam nadzieję, że zostaną mi jakieś blizny.
— Czemu tego chcesz?
— Bo wtedy będę tak samo cool jak ty ze swoją blizną — Powiedział, czym wywołał uśmiech u Keith'a.
— Zapomniałeś, że ty już jesteś cool. Nie możesz być cool jeszcze bardziej, bo świat tego nie zniesie, a ja to już w szczególności. Pozostańmy przy tym co jest.
— Dzięki kotek — Uśmiechnął po chwili, całkiem rozbawiony— Ale mam nadzieję, że za którymś razem coś wyjdzie…
— Sądziłem, że uważasz blizny za niedoskonałości na ciele...
— Ale nie takie...
— Skoro tak...To zawsze możemy spróbować — Odsunął się, po czym wspiął na palce i pocałował go czule w usta.
...
A dziś krótko, aczkolwiek treściwie, bo znowu jestem horny na klance i no...Musiałam to napisać ( ・ω・)☞
Kurde prawie zapomniałam, jak to jest pisać takie krótkie one shoty hahs.
Pierwszy raz od dłuższego czasu napisałam coś tak krótkiego. Czuje się wygrywem.
CZYTASZ
One shoty Klance♣️
FanfictionShoty, shociki i inne lemonki. Mogę być twoim lekiem na depresję, jak i jej przyczyną~ Zapraszam, bo Klance, Klance i jeszcze raz Klance❤️💙 A przecież wszyscy lubią Klance (*'ω`*) Są tutaj one shoty słodkie jak miód, a także gorzkie niczym najgors...