— Myślałeś... Myślałeś, że tak po prostu się zgodzę? Że rzucę ci się w ramiona i wykrzyczę "tak"? Zapomnę co się wokół nas dzieje? Mam zapomnieć o rzeczywistości? Nie jesteśmy już dziećmi… — Wypowiedział to tak poważnym i oschłym tonem, który w tym momencie naprawdę pasował do jego obojętnej miny, która ciągle gościła na jego twarzy.
Atmosfera w jednej chwili stała się tak ciężka i w niczym nie przypominała nastroju sprzed kilkunastu minut, kiedy jeszcze wszystko było w miarę w porządku. Gdyby porównać ją do jakiegoś utworu zdecydowanie byłoby to Lato z Czterech pór roku Vivaldiego, lecz najlepiej oddawały ją słowa piosenki On my own. Czyli podsumowując gdyby dodać słowa tej piosenki do tego sławetnego utworu można by się dowiedzieć, co w tamtej chwili czuł Lance. Bo po tych słowach poczuł jakby coś zaczęło rozdzierać go od środka. A w zasadzie to ktoś. Chciał coś powiedzieć, jakoś się odezwać i oznajmić mu jak bardzo te słowa go zraniły. Chciał mu wypomnieć jakim jest dupkiem, jeśli tak mówi. Że to bolesne słyszeć coś takiego od ukochanej osoby...Ale jedyne co zdołał wykrztusić to jakąś marną wypowiedź, która w dodatku zabrzmiała naprawdę ulegle. A ton jego głosu dał znać o tym, że jeszcze go usprawiedliwia. Nawet jeśli to wina Keith'a, w tym momencie poczuł jakby to właśnie on sam był najgorszy. I jakby już się zdążył poddać.
— T-to...J-ja już pójdę...Pewnie chcesz zostać teraz sam… — Powiedział gorzkim tonem i nawet spróbował się uśmiechnąć, ale jedynie ponuro się skrzywił.
Zignorował leżące obok na podłodze parę pierścionków oraz Keith'a, który nawet się do niego nie odezwał, wyszedł z pomieszczenia szybkim krokiem. Kiedy czarnowłosy został sam, jeszcze chwilę stał w tej samej pozycji dopóki jego ramiona nie zaczęły się trząść. Następnie ze zdecydowanym rozmachem uderzył pięścią w ścianę. Przeszedł go silny ból po którym zagryzł wargę i opadł na podłogę obok łóżka. Poczuł się najgorszym ścierwem. Ta złość była uzasadniona, ale w tym momencie już sam nie wiedział jak się czuł i dlaczego tak zareagował. Jasne, nie spodziewał się, że to usłyszy. Ale nie musiał reagować w taki negatywny sposób…
Wciąż siedząc na podłodze, ściskał swoją prawą dłoń i przez chwilę rozmasowywał knykcie dłoni. Sam nie wiedział co go bardziej zabolało.
— Właśnie dlatego na ciebie nie zasługuję… — Wyszeptał i uśmiechnął się nieco zbyt szeroko, co w tej sytuacji wyszło przerażająco groteskowo.
Nie mógł się przemóc, by wstać i za nim pójść. W ogóle nie był w stanie niczego zrobić. Po prostu nadal siedział w tym samym miejscu i wgapiał w pustą przestrzeń w swoim pokoju. Poza tym bał się konfrontacji z nim, zwłaszcza po tym co mu powiedział. Ale to...W ogóle nie przemyślał tych słów, to wyszło tak samo z siebie...Za bardzo się zdenerwował. Może po prostu chciał ukryć swoje prawdziwe uczucia za tym wybuchem złości? Zapewne tak. Na co dzień nosił maskę obojętności, która skutecznie pełniła swą funkcję. Ściągał ją dopiero, gdy miał pewność, że może. Niektóre ze swoich prawdziwych uczuć ukazywał przy Lanci'e. A niektóre wciąż pozostawiał dla siebie. To głupota, ale czasami czuł się nieswojo przy swoich przyjaciołach. Jak gdyby podejrzewał, że któreś z nich w którymś momencie wbije mu nóż w plecy.
— Jestem totalnym śmieciem… — Jęknął i skulił się jeszcze bardziej.
Ta myśl bardzo boleśnie obijała się po jego głowie. Dlatego nie mógł tak po prostu siedzieć w ciszy. Rozpraszała go i sprawiała, że czuł się jeszcze gorzej. Jak gdyby to było w ogóle możliwe…Ale ciągle nie mógł się zdobyć na to, by wstać i spróbować jakoś dojść do siebie. I właśnie wtedy dotarło do niego, jakim niezależnym ignorantem się stał. Martwił się o siebie, jakby to jemu została wyrządzona najgorsza możliwa krzywda. Pomyślał o Lanc'ie, jego prawdopodobnie zranionych uczuciach...i dwóch pierścionkach, które ciągle leżały w tym samym miejscu. Wyobraził sobie jak teraz jego chłopak siedzi w najciemniejszym kącie Zamku, tudzież w swoim pokoju i powstrzymuje nasilającą się rozpacz. Zrobiło mu się go tak okrutnie żal, że gdyby był na jego miejscu to uderzyłby samego siebie, by się ogarnął.
CZYTASZ
One shoty Klance♣️
FanfictionShoty, shociki i inne lemonki. Mogę być twoim lekiem na depresję, jak i jej przyczyną~ Zapraszam, bo Klance, Klance i jeszcze raz Klance❤️💙 A przecież wszyscy lubią Klance (*'ω`*) Są tutaj one shoty słodkie jak miód, a także gorzkie niczym najgors...