39. Dobra zabawa

8K 536 21
                                    

      Czekałam już kwadrans, a Grace nadal nie było. Skierowałam się w stronę ławki, bo nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa. Usiadłam, podkuliłam nogi pod siebie i wyjęłam telefon. Żadnych wiadomości, żadnych połączeń... Ta cisza dobijała mnie. odświeżyłam ekran i jak na zawołanie- masz 1 wiadomość. Chciałam, by to był sms od Dylana, ale już powoli traciłam nadzieję. Zamiast tego na ekranie pojawiła się wiadomość od Jaysona.

Dupek: sorry, to nie miało tak wyjść.

     Ha! Śmiechu warte. Po cholere tracił czas i pieniądze na jakieś durne  wiadomości. Oh, już nie musiał wysilać się na tak uroczyste przeprosiny- pomyślałam sobie i prychnęłam pod nosem. Po chwili poczułam czyjąś drżącą dłoń na swoim ramieniu.

- Kurde... sorry za spóźnienie, ale zwiał mi autobus – usłyszałam za plecami głos siostry. Wciąż sapała, trzymając się jedną ręką za serce. Myślałam, że zaraz wyzionie ducha.

- No trudno. Ważne, że w końcu jesteś – wzruszyłam ramionami i wrzuciłam komórkę z powrotem do torby. - Idziemy?

- Dobra, ale najpierw kawa, bo chyba zaraz padnę – mówiła, powoli wyrównując oddech.

     Nic nie odpowiedziałam, a jedynie wstałam z ławki i pokierowałam się w stronę wejścia do centrum handlowego. Pomimo iż był środek tygodnia, w środku było sporo ludzi. Chwilami ciężko było się pomiędzy nimi przecisnąć. Na szczęście w kawiarni był luz, więc spokojnie mogłyśmy wybrać sobie dowolne miejsca. Z racji przystojnego barmana, musiałyśmy usiąść blisko baru. Teraz już oczywiste było dlaczego Grace tak bardzo chciała tu przyjść - upatrzyła kolejną ofiarę.

- Ty chyba nie jesteś stąd, co? Inaczej na pewno bym Cię kojarzyła – Grace próbowała zagadywać. Nie chciało mi się oglądać tych scen rozpaczliwych prób zwrócenia na siebie uwagi, więc poszłam do toalety. Kiedy wróciłam, kawa już stygła. Denerwował mnie ten jej głupi ton flirciary, więc kilkoma łykami wypiłam napój i pokierowałam się w stronę wyjścia.

- Ej, zaczekaj! – usłyszałam jej krzyk i już po chwili była przy mnie.

- Co się tak złościsz? Słodki był – ćwierkała.

- I starszy od Ciebie jakieś dziesięć lat! – rozłożyłam ręce w błagalnym geście. - Poza tym o ile się nie mylę, to masz chłopaka – wywróciłam oczami.

- Dobra, nie mówmy o tym – uśmiechnęła się i pociągnęła mnie za rękę do pierwszego sklepu, którego znajdowałyśmy się najbliżej.

     Kawa dała mi lekkiego kopa, więc  wciąż miałam siłę, by przez kilka godzin włóczyć się za tą zakupoholiczką.

- W tej będziesz wyglądać cudnie – podała mi śliczną, niebieską sukienkę, wykładaną błyszczącymi kryształkami. Odruchowo chwyciłam za metkę.

- Yhymm... przepracuję miesiąc i wtedy będzie mnie na nią stać – prychnęłam. Przepraszam bardzo, ale na sukienkę za pięć stów to mnie nie stać.

- Chodźmy stąd – wcisnęłam jej sukienkę prosto do rąk.

- No chociaż przymierz – spojrzała błagalnym wzrokiem, uśmiechając się szeroko. Już po chwili znalazła się za moimi plecami i pchała mnie w stronę przymierzalni.

     Sukienka wyglądała naprawdę ślicznie. Jej kryształki mieniły się w lustrze, pod wpływem światła padającego ze strony ściany. Okręciłam się kilka razy wokół własnej osi, podziwiając przy tym falujący w powietrzu tiul.

- Noo...  – siostra niemal wytrzeszczyła oczy. - Ta sukienka jest Ci przeznaczona – rzuciła się na mnie i uwiesiła na ręce.

- Przestań – odtrąciłam ją. Automatycznie odsunęła się na krok. - Poza tym nie mam tyle kasy – jęknęłam.

Say It. / cz. I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz