9. Przypadek...?

10.2K 583 14
                                    

     Cały czas siedziałam przerażona na korytarzu. Nie miałam sumienia wyjść ze szpitala i mieć wszystko w dupie. Wolałam wiedzieć co się dzieje. To było dziwne. Widzieliśmy się, właściwie poznaliśmy się dopiero jakieś dwie godziny temu, a teraz całkiem przypadkiem przychodzę do szpitala, a on tu jest! Może to jakiś znak? Uśmiechnęłam się sama do siebie. Z sali jednak w dalszym ciągu nikt nie wychodził. Ciągle nerwowo bawiłam się kluczami od mieszkania. Nagle w przejściu ujrzałam biegających lekarzy, w tym także moją siostrę. Z nerwów poderwałam się z miejsca. Czułam w kieszeni ciągle wibrujący telefon, ale teraz miałam to gdzieś. Podbiegłam do lekarza:

- Czy mogę do niego wejść?!

- Jesteś z rodziny?

- Nie, ale...

- Więc nie mogę Cię wpuścić- wszedł mi w słowo.

- Ale ja muszę tam wejść!- krzyknęłam, przepychając się. Wbiegłam na salę, gdzie śmierdziało...szpitalem! Na środku pustej sali stały dwa łóżka. Na jednym z nich leżał Dylan. Popodłączali biedaka do miliona kroplówek, podłączyli dziwną rurkę pod nosem. Spał. Ciągle był nieprzytomny. Ciągle miałam przed oczami jego słowa ,,dobrze, że jesteś, bo zmył mi się twój numer" i uśmiech który nie zszedł mu z ust, dopóki nie zemdlał. Był słodki...

     Chwyciłam krzesło stojące pod ścianą i postawiłam koło szpitalnego łóżka. Usiadłam na nim powoli, by przypadkiem go nie obudzić. Dylan potrzebował wtedy snu, nawet bardzo. Przez dobre pół godziny patrzyłam jak jego klatka piersiowa powoli unosi się i opada. Jego usta były lekko rozchylone, a powieki lekko drżały co kilka minut.

- Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze- delikatnie złapałam go za dłoń. Miałam wrażenie, że jego mięśnie delikatnie się spięły, ale tak tylko mi się wydawało.

     Nie mogłam sobie odpuścić. Cały czas miałam wyrzuty sumienia. Gdybym wtedy nalegała, aby poszedł ze mną na ten spacer, a nie po prostu pożegnała się tak szybko, może nic by się nie stało! Uderzyłam się pięścią w nogę tak, aby zabolało (tak w ramach małej pokuty).

- Nie świruj, przecież mieliśmy się jeszcze spotkać- łza popłynęła mi z oka. Czułam się bezsilna.

- Obiecuję, że tak będzie- usłyszałam ciche słowa. Prawie szept. Otworzyłam szeroko oczy, wycierając z twarzy łzę. Obudził się!

- Podsłuchiwałeś!- zaśmiałam się. - Nie ładnie- pogroziłam mu palcem.

- Fajnie, że jesteś- uśmiechnął się szeroko, wspierając na łokciach. Odwzajemniłam mu uśmiech. Poczułam wielką ulgę, jakby przysłowiowy kamień spadł mi z serca.

- Hmm... no nie ukrywam, że trochę zaczęłam się martwić, kiedy tak sobie tutaj smacznie spałeś- wytknęłam mu język.

- Nie spałem już od jakiejś godziny- zaśmiał się, jakby ..radośnie.

- No to świetnie- skrzywiłam się. Siedziałam, dotykałam jego dłoni, prawie, że płakałam, do tego mówiłam jakieś bzdury, a on wszystko słyszał i czuł. Przypał. - Co się w ogóle stało?

- Szedłem brzegiem, nagle po prostu zrobiło mi się słabo i prawdopodobnie wpadłem do wody- wzruszył ramionami. - Nic takiego, wszystko będzie dobrze.

- Całe szczęście- westchnęłam. I wstałam z krzesła. Teraz z czystym sumieniem mogłam wrócić do domu.

- Zaczekaj!- krzyknął. - Co będzie z tym numerem? Wiesz... chyba trochę się rozmazał- ponownie uniósł dłoń do góry w ramach dowodu.

- Zapiszę Ci na kartce- zaśmiałam się, po czym zrobiłam tak jak obiecałam. Zostawiłam kartkę na stoliku obok i pokierowałam się w stronę wyjścia.

- Natalie? Co ty tu robisz?- zapytała zdziwiona Alice, mijająca mnie w przejściu.

- Nic. Idę do domu.

- To.. wy się znacie?- po minie Dylana poznałam, że sam zdziwił się faktem, że ona i ja się znamy. - Zaczekaj na mnie na korytarzu, ok?- poprosiła. Pokiwałam tylko głową i wyszłam z sali.

     Usiadłam na krześle w oczekiwaniu na to, co ma mi do powiedzenia Alice. Miałam nadzieję, że nie chce, abym znowu jej coś nosiła, albo nie zacznie mi matkować. Po jakiś pięciu minutach przyszła.

- Wiesz co robisz?- zapytała surowym tonem.

- O co Ci chodzi?- oburzyłam się. Miałam rację. Chodziło o coś w stylu matkowania. Lubiła się w to bawić.

- Kim jest dla Ciebie ten chłopak?

- Jejku, znajomy! Nawet nie wiedziałam, że leży w szpitalu! Z resztą.. co Cię to obchodzi? To chyba moja sprawa z kim się kumpluję, a z kim nie...?!- wybuchłam. Nienawidziłam takiej kontroli.

- Natt zrozum...

     Nie wysłuchałam jej nawet do końca, tylko z rozgniewaną miną wyszłam ze szpitala. Na dworzu już powoli robiło się szaro. Powlekłam się powoli w stronę domu. Zajęło mi to prawie dwie godziny. Złapałam za klamkę. Drzwi były zamknięte, wiec powędrowałam ręką do kieszeni. Była pusta!

- Cholera!- warknęłam. Zgubiłam klucze. A nie trzeba było bawić się nimi w szpitalu. Sięgnęłam ręką do kieszeni spodni, by wydobyc z niej telefon. No świetnie! Rozładował się. To dzięki Grace, która wydzwaniała do mnie dziesiątki razy, a teraz nawet nie mogłam do niej oddzwonić.

     Zrezygnowana usiadłam na werandzie. Wyciągnęłam nogi przed siebie i oparta o poręcz zamknęłam oczy. Nie miałam już siły wracać do szpitala, by poszukać zguby, więc postanowiłam poczekać na siostrę, choć nie miałam pojęcia, gdzie jest. Po jakiejś godzinie czekania, usłyszałam nagle warkot samochodu, który zatrzymał się przed domem. Ucieszona wstałam ze schodów. Miałam nadzieję, że Grace wreszcie przypomniała sobie o mnie, ale chyba się myliłam. Z samochodu wysiadł nikt inny jak Jayson.

- O! czekasz na mnie...?- zapytał opierając się o swoje srebrne audi. Szczerzył się jak głupi.

- Odpierdol się- syknęłam. Miałam już dość na dzisiaj widoku jego ryja.

- Ojojoj... takie brzydkie słowa z takich ładnych ust?- machał brwiami. Dlaczego on musiał tak bardzo mnie wkurzać?!

- Grace nie ma.

- Właśnie widzę. To co...? Może krótka przejażdżka?

- Pfff... raczej wątpię.

- Chyba nie zamierzasz czekać na nią do nocy? Nie wiadomo gdzie teraz jest i kiedy wróci- wywróciłam oczami i powoli pokierowałam się w jego stronę. No co miałam zrobić...? - Wiedziałem, że się skusisz- puścił mi oczko i klepnął w tyłek, kiedy tylko podeszłam do drzwi.

- Nie dotykaj mnie!- krzyknęłam na maksa rozwścieczona. Z wielkim oporem wsiadłam do samochodu.

_______________♥________________

I jak? Co sądzicie?? :)

Jeśli masz ochotę bliżej zapoznać się z bohaterami, bądź pooglądać zdjęcia itd. zapraszam na www.sayit-paollita.blogspot.com

Say It. / cz. I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz