41. Winna...?

7.3K 482 2
                                    

 – A Ty nie z Jaysonem? – zapytałam, schodząc rano po schodach. O tej porze zazwyczaj siedzieli razem, albo on leżał przed telewizorem, a ona szykowała się do szkoły.

 – Niee... Nie mogę się nawet do niedo dodzwonić od wczoraj – jęknęła, ale jak by wcale się tym jakoś specjalnie nie przejęła.

 – I co? Zamierzasz coś z tym zrobić? – zapytałam, zaskoczona jej reakcją.

 – Mam dużo na głowie. Nie mam czasu pilnować go cały czas.

 – A gdyby coś mu się stało? – spojrzałam na siostrę pytająco.

 – Jasne! – prychnęła, dławiąc się śmiechem. – To duży chłopiec. Umie sobie poradzić – podeszła do mnie i pogłaskała po głowie jak małą dziewczynkę. – Spóźnisz się do szkoły.

 – Wiem co mam robić – warknęłam. Wkurzył mnie jej stosunek do sytuacji. W sumie... nie mogłam się dziwić. Grace nie miała pojęcia o wczorajszym zajściu. To znaczy, nie wiedziała wszystkiego ze szczegółami.

     Szłam do szkoły szybkim krokiem, oglądając się za siebie. Znowu czułam, ze ktoś mnie śledzi. Okropieństwo. Mało co nie weszłam w słup. Naprawdę się bałam. A co, jeśli Logan chce się na mnie zemścić i teraz śledzi mnie, aby dokończyć to, co wczoraj zaczął? Mój chód zamienił się w trucht. Dotarłam do szkoły naprawdę szybko. Lekcje jeszcze nie zaczęły się, ale szkolne korytarze już wypełnione były setką uczniów. Rozglądałam się dookoła, ale chłopaka nigdzie nie było. Najwidoczniej jednak nie był w stanie przyjść do szkoły. To lepiej. Niech nie pokazuje mi się na oczy.

 – I jak tam randka? – Rose zaskoczyła mnie od tyłu. Ton jej głosy był przerażający. Przesłodzony. Uśmiechała się szeroko, ukazując chyba wszystkie zęby.

 – Nie tak głośno! – warknęłam, przyciągając ją do siebie za nadgarstek. Położyłam palec na ustach. Ta wytrzeszczyła oczy.

 – Możemy pogadać o tym gdzieś indziej? – zapytałam szeptem, rozglądając się dookoła. Przyjaciółka tylko kiwnęła głową i poszła za mną.

    Szłyśmy długim korytarzem, potem schodami w dół, aż znalazłyśmy się w szatni. Tam akurat nie było żywej duszy. Roznosił się tam nieprzyjemny, charakterystyczny zapach staroci. Usiadłyśmy na ławce.

 – Tu jesteśmy bezpieczne – odetchnęłam.

 – Maatko święta... stało się coś? – zapytała przerażona.

 – Ten Logan to jakaś jedna wielka pomyłka – skrzywiłam usta. Rose siedziała cicho w oczekiwaniu na więcej informacji, wlepiała we mnie wzrok. – Ten idiota próbował mnie zgwałcić! – niekontrolowanie uniosłam ton. Szybko rozejrzałam się dookoła, czy aby na pewno nikogo nie ma. Nikogo nie było.

 – I co? – pytała zaciekawiona. Ja jej tu mówię, że ten gnojek chciał mi zrobić krzywdę, a ona zachowuje się, jak bym opowiadała jej bajkę, albo film!

 – Jak to co? Dostał za swoje – wzruszyłam ramionami.

 – Kopnęłaś go w czułe miejsce i zwiałaś? – zaczęła się śmiać. Nie znała powagi sytuacji.

 – Nie. Jayson skopał go i zostawił tam – głos zaczął mi drżeć, a ręce trząść. – Rose, ja nawet nie wiem czy on żyje – podniosłam wzrok na przyjaciółkę. W moich oczach pojawiły się łzy.

 – Ejjj spokojnie – mówiła najspokojniej jak tylko potrafiła, uśmiechając się przy tym pocieszająco. – Chodź. Poszukamy Logana. Na pewno nic mu nie jest – pociągnęła mnie do góry. Wstałam posłusznie i bez słowa udałam się w ślady dziewczyny.

Say It. / cz. I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz