33. Jak prostak

7.2K 465 5
                                    

     Byłam zawzięta. Wiedziałam, że muszę zdać tą cholerną fizykę, więc po kolacji zrobiłam kolejne podejście do nauki. Włączyłam cicho muzykę i umiejscowiłam się w miarę wygodnie przy biurku.

     Minęło nie więcej niż pół godziny, jak usłyszałam za plecami skrzypienie drzwi. Czemu nie dziwiło mnie to, że to Jayson stał oparty o ścianę?

- Czego chcesz?- jęknęłam pretensjonalnie.

- Co to za szopka? – zapytał, stojąc dalej z zakłożonymi rękoma.

- O co Ci chodzi? – wreszcie na niego spojrzałam.

- O kolejnego frajera, z którym się umawiasz  – zrobił zażenowaną minę.

- A co, zazdrosny jesteś? – spojrzałam rozbawiona, unosząc ku górze lewą brew.

- Ciekawe niby o co miałbym być – prychnął teatralnie, przewracając oczami i gestykulując dłonią.

- Skoro nie masz o co, to po co się wpieprzasz? Co Cię to do cholery obchodzi?! – wkurzyłam się. Wstałam z miejsca i w złości przesunęłam się kawałek w jego stronę.

- Tak tylko... ciekawy jestem jak nazywa się kolejny koleś, z którym bzykasz się po kątach, jak tania szmata.

     Poczułam jak wzbiera we mnie złość. To działo się gdzieś głęboko, ale czułam z sekundy na sekundę, że 'to coś' zaraz wybuchnie i nie skończy się szczęśliwie dla niego.

- Albo zaraz stąd wyjdziesz, albo tak Cię urządzę, że nie pójdziesz już nigdzie – warczałam, zaciskając pięści.

     W tej chwili, sam mój wzrok mógłby kogoś zabić. Wszystkie, nawet najmniejsze mięśnie mojego ciała, były teraz spięte. Szczęka zacisnęła się najmocniej jak to było możliwe. Oczy chłopaka rozszerzyły się możliwie najbardziej, czując zagrożenie. Odwrócił się i bez słowa opuścił mój pokój.

     Byłam tak zdenerwowana, że chyba nawet worek treningowy by mi teraz nie pomógł. Rzuciłam się na łóżko i przyciskając twarz do poduszki, zaczęłam piszczeć. Gdyby nie było wtedy 'obok mnie' poduszki, przypuszczam, że od takiej częstotliwości dźwięków, wszystkie szyby i lustra poszłyby w drobny mak. Chwilę trwało zanim się do końca wyżyłam. Oparłam się o ścianę, wciąż siedząc na łóżku. Z bezsilności i złości, która nadal jednak nie uszła ze mnie do końca, zaczęłam płakać. Nie był to jednak szloch, ale łzy leciały mi po policzkach. Siedziałam nieruchomo jak trup, a one płynęły i płynęły... Bez końca.

Ja: Nie ma Cię wtedy, kiedy jesteś najbardziej potrzebny...

     Napisałam smsa. Wiedziałam, że Dylan i tak go nie odczyta, ale chyba tylko on był wstanie mnie teraz pocieszyć. Mimo, że znałam go krótko, czułam, że to prawdziwy przyjaciel. Pomimo tak krótkiej znajomości, on zdążył mi pomóc już wiele razy. Brakowało mi go bardzo. Miałam nadzieję, że szybko wróci, przytuli i powie ,,Wszystko będzie dobrze królewno"... Ale on nie wracał. Mijała kolejna chwila, a on nie pisał, nie dzwonił, nie dawał znaku życia.

     Kładąc się do łóżka, biłam się z myślami. Dlaczego Jayson tak bardzo mnie nienawidził? Na każdym kroku miał głupie odzywki, dokuczał mi, dogryzał i obrażał. Były też dobre i bardzo przyjemne chwile, ale było ich tak niewiele, że trudno było mi o nich myśleć, przy tych wszystkich złych. Nie rozumiałam tego człowieka. Chciałabym porozmawiać z nim na poważnie, w cztery oczy, tylko my dwoje. Miałabym okazje wyjaśnić to wszystko co tak mnie gryzie. Zadać tak wiele pytać, na które chciałabym poznać odpowiedź... To jednak było nie możliwe, bo ten koleś to skończony cham i prostak. 

_____________xxx_____________

Przepraszam. Dziś jest naprawdę bardzo, bardzo krótko, ale... jutro NEXT!! :D wiem, też sie cieszę ;* Chcę wam pozostawić malutki niedosyt, abyście wciąż tu wracali :)

Say It. / cz. I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz