14. Spełnione marzenia

9.1K 555 9
                                    

      James długo i bardzo ciekawie opowiadał o swojej pracy. Później trochę praktyki. Był bardzo wybitnym człowiekiem, który gra na wielu instrumentach, więc zachęcił nas, by każdy znalazł coś dla siebie. Wzięliśmy do rąk co popadnie i zaczęliśmy 'tworzyć'. Crow chodził po klasie i przyglądał się każdemu uważnie. Było całkiem śmiesznie. Rose wzięła trójkąt i zaczęła uderzać w niego pałeczką, śmiejąc się przy tym jak dziecko.

- Jakiś taki nietrójkątny ten trójkąt- krzyczała rozbawiona.

- To nie trójkąt, tylko triangiel. Powtórz proszę tri-an-giel- Crow podszedł do niej i mówił spokojnym tonem. Nie odebrał jej jednak zabawy, bo ta wciąż uderzała pałeczką obracając się wokół własnej osi.

     Mi przypadła gitara. Kiedyś w dzieciństwie troszkę brzdąkałam, ale to było bardzo dawno temu. Teraz, kiedy wzięłam ją do ręki, przypomniało mi się trochę dzieciństwo. Kiedy dociskając kilka strun, brzdąknęłam jakiś dźwięk, czułam jakby gra na gitarze była czymś co kocham, czymś co mnie porusza i czymś co chcę robić. Po chwili jednak pomyślałam, że to głupie i odłożyłam instrument na bok.

- Nie przerywaj- usłyszałam za sobą głos nauczyciela. Zarumieniłam się, kiedy tylko na mnie spojrzał. - Masz do tego dar- uśmiechnął się ciepło i podał mi gitarę z powrotem.

- Niee... to jakas pomyłka. Ja nie umiem grać- zaczęłam nerwowo pocierać szyję.

- Żadna pomyłka- dalej trzymał gitarę, czekając aż ją wezmę.

     Nagle zadzwonił dzwonek i zerwałam się na równe nogi. Facet został z instrumentem w ręku, a ja pospiesznie wyszłam z klasy. Nie chciałam, aby ktokolwiek zaczął mnie wołać, więc pokierowałam się w stronę wyjścia, aby trochę ochłonąć po zajęciach. Na całe szczęście była długa przerwa, tak więc miałam 25 minut odpoczynku. Dobrze, że deszcz przestał padać. Pomimo słońca, które pokazało się na niebie, trawa była jeszcze wilgotna, więc rzuciłam na nią bluzę i usiadłam wygodnie, zaciągając się świeżym powietrzem.

      Choć miałam zamknięte oczy, poczułam niedaleko siebie obecność jakiejś osoby. Mężczyzna podszedł dość blisko i ukucnął obok.

- Cześć- podał mi dłoń. Odwzajemniłam uścisk. Byłam oszołomiona, że sam James Crow w ogóle zauważył, że... że jestem! - Przedstawisz się?- zapytał, chcąc poznać moje imię. Ciężko mi było powiedzieć cokolwiek, bo zatkało mnie na kilka chwil.

- Jestem Natalie.

- Cześć Natalie- powtórzył. - Mam coś dla Ciebie- powiedział, wyciągając z wewnętrznej kieszeni marynarki 2 płyty, po chwili również 2 karteczki. - Jedna płyta jest dla Ciebie, a druga dla koleżanki z trójkątem- zaśmiał się.- Dorzucam też 4 bilety na koncert, więc... jeśli macie ochotę, weźcie przyjaciół i przyjdźcie. Będzie mi bardzo miło.

- D-dziękuję- zająknęłam się, będąc w zupełnym szoku. Trzymałam właśnie w ręku cztery bilety na koncert jamesa Crowa! Zawsze o tym marzyłam. Zawsze chciałam być jak on... zawsze chciałam grać. Niestety marzenia czasami trzeba porzucić...

- Szkoda, że nie chcesz grać- poprawił fryzurę.- To mogłoby być coś naprawdę wspaniałego. Uderzyłaś jedynie kilka razy w struny, a mnie przeszedł dreszcz, jakby anioł zagrał dźwięczną melodię na boskiej harfie- spojrzał gdzieś w dal, na chwilę się zamyślając.

     Przez chwilę chciało mi się śmiać. Nie trzymałam gitary w ręku od jakiś dziesięciu lat, a tutaj nagle przychodzi facet i mówi, że gram jak anioł...?! No dobra..może i nie byle jaki facet, bo raczej doskonały muzyk, gitarzysta, pianista i nie wiem co jeszcze, ale tak czy inaczej wydawało mi się to bzdurą.

- Mam coś jeszcze- wyjął z marynarki swoją wizytówkę.- Chciałbym, żebyś zadzwoniła, jeśli będziesz miała ochotę podszkolić swoją grę. Naprawdę chciałbym jeszcze raz usłyszeć to, co wyprawiasz z gitarą i poczuć to, co wyprawiasz z moim sercem, kiedy na niej grasz- puścił mi oczko, wstał i odszedł w stronę samochodu, który właśnie jak mniemam podjechał własnie po niego.

     Jeszcze przez chwilę byłam w ciężkim szoku, bo...po części spełniło się moje teraźniejsze marzenie, ale i marzenie z dzieciństwa. Poznałam ukochanego wykonawcę, dostałam bilety na jego koncert, ale i ogromne wyróżnienie. Przeszło mi jednak przez myśl, że skoro James Crow tak powiedział, to może jest w tym wszystkim jakaś nutka prawdy...? No bo po co niby miałby mnie okłamywać? Chciał sobie zażartować?! Wcale na to nie wyglądało...

______________o______________

Nie wiem co mnie tak wzięło na takie dziwactwa, ale co tam? Jak szaleć to szaleć! :D

Czy brakuje wam tutaj czegoś?...jakiś scenek? A może czegoś jest za dużo? Czekam na opinie.

Say It. / cz. I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz