43. Rozstania

7.1K 474 14
                                    

- Chyba nie masz dziś głowy do nauki, co? - zapytałam, kiedy Ash po raz trzeci tłumaczył mi jedno i to samo. Tym razem to on nie mógł się skupić. Chłopak spojrzał na mnie i powoli opadł na oparcie kanapy. Milczał. Wyglądało, że nad czymś się zastanawia. Siedziałam cicho patrząc na niego. Czekałam, aż zdecyduje się powiedzieć co leży mu na sercu. - Przecież wiesz, mi możesz zaufać - puściłam do niego oczko. Widać było, że bije się z myślami.

- Rozstałem się z Carlem - wydusił, wplatając palce w swoje włosy, po czym oparł głowę na dłoni.

Kurcze. Tego się nie spodziewałam. Nie wiedziałam jak się zachować. Gdyby był moją koleżanką, która rozstała się z chłopakiem, pewnie powiedziałabym na pocieszenie- ,,Nie martw się. Jak nie ten to inny. Faceci to dupki!", ale... teraz chyba nie wypadało.

- Będzie okey - bąknęłam, kładąc dłoń na jego kolano. - Ale... to nie z mojej winy? - upewniłam się.

- Nie, nie... Już od jakiegoś czasu między nami nie układało się - uraczył mnie smutnym uśmiechem.

- Cholera... nie wiem co powiedzieć - westchnęłam.

- Muszę po prostu o nim zapomnieć - jego uśmiech trochę się pogłębił.

Po jego słowach do głowy przyszedł mi pewnien genialny pomysł.

- Emmm... posłuchaj... Moja przyjaciółka, która tak nawiasem mówiąc dała mi namiary do Ciebie, organizuje swoją osiemnastkę w fajnym klubie. Mam zaproszenie, ale w sumie nie zdecydowałam jeszcze z kim pójdę. Może chciałbyś wybrać się tam ze mną? - zaproponowałam. - Nie przyjmuję odmowy - wyszczerzyłam zęby. Dawna Natt nigdy nie zdecydowałaby się na taką propozycję, ale teraz dużo się zmieniło.

- W sumie... - podrapał się po głowie.

- No! To świetnie! Jesteśmy umówieni - klasnęłam w dłonie, nie dając mu szansy na dokończenie zdania. - Impreza jest jutro o dwudziestej.

- Dobrze. Więc przyjadę po Ciebie o dziewiętnastęj trzydzieści - uśmiechnął się, choć w jego głosie nadal dało się wyczuć smutek. W sumie to nic dziwnego.

- Wiesz... to nic zobowiązującego, nie myśl, że... - jęknęłam i spuściłam przysłowiowego buraka. Sama wpędziłam się w zakłopotanie.

- Spoko, nie pomyślałem nic takiego - zaśmiał się. Westchnęłam głeboko.

- Chyba już skończymy na dzisiaj, co? - spojrzałam pytająco. Ashton nie miał niś głowy do takich bzdur, a mimo wszystko przyszedł. Ja z kolei też nie miałam ochoty na naukę. Wciąż siedział mi w głowie pieprzony dupek Logan van Frajer.

Ash kiwnął głową i spakował książkę do torby. Zgasiłam światło i wyszłam z pokoju, puszczając chłopaka przodem. W korytarzu uściskał mnie przyjaźnie i upewnił się o plany na jutrzejszy wieczór.

- To co, widzimy się jutro? - spojrzał pytająco. Kiwnęłam potakująco głową i uśmiechnęłam się do niego, a już po chwili zniknął gdzieś w mroku miasta.

Przekluczyłam zamek i weszłam w głąb kuchni w poszukiwaniu czystego kubka. Miałam ochotę na kakao. Zawsze koiło moje skołatane nerwy, których ostatnio trochę było. Nagle usłyszałam płacz, dobiegający z salonu. Pomyślałam wtedy, że jednak zrobię 2 kubki kakao i wypiję je razem z Grace, która najwyraźniej potrzebowała wsparcia.

- Mam coś dla Ciebie - podałam jej kubek, który nerwowo wyrwała mi z ręki i przywarła do niego ustami, wypijając na raz prawie całą zawartość. - Coś się stało? - zapytałam z ciekawości.

- Nie! Placzę sobie z nudów, wiesz?! - warknęła i dopiła swój napój. - Rozstałam się z Jaysonem - dodała po chwili już nie co ciszej.

- Znowu? - jęknęłam, przewracając oczami. To stawało się już nudne. Są razem, rozstają się, wracają i znowu się rozstają...

- Nie było nawet pożegnalnego bzykanka. Rozumiesz?! - mówiła rozpaczliwym tonem, unosząc dłonie ku górze.

- Nie. Chyba nie rozumiem - powiedziałam zniesmaczona.

- No ja właśnie też! On... po prostu... wstał i wyszedł. Wyobrażasz sobie? - to właśnie cała Grace. Takie zachowania i takie teksty to normalka.

Mieszkając z nią samodzielnie od roku, przyzwyczaiłam się do jej chłopaków innych prawie każdej nocy, imprez, rozstań, powrotów i czarnych rozpaczy. Nie należało się przejmować. Byłam pewna, że teraz będzie tak samo. Byłam pewna, że albo wrócą do siebie po raz kolejny, albo przygrucha sobie kogoś nowego. Pobawi się... i zapomni. Musiałam jednak dzielnie udawać współczucie.

- Ej spokojnie... - przytuliłam ją. - Zrobię nowe, okey? - zapytałam, wyciągając kubek zaciśnięty w jej dłoniach, po czym wróciłam do kuchni, by przyrządzić nowy napój, a ona przyszła za mną. - Ludzie rozstają się i wracają do siebie. Na pewno przyjdzie do Ciebie z kwiatami i przeprosinami - uśmiechnęłam się nie co sztucznie. Ha! O czym ja mówię?! Przyjdzie z kwiatami i przeprosinami? Jayson chyba nawet nie zna definicji stwierdzenia 'szczere przeprosiny'.

- Może masz rację - uśmiechnęła się i wytarła rękawem mokry nos. - Dzięki - rzuciła się z moją stronę i mocno przytuliła. Odwzajemniłam ten miły gest, obejmując ją ramionami.

_________♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_♥_________

Ohhh... widzicie kochani...? Dzisiaj walentynki, a ja tu o rozstaniach piszę... Jestem bez serca, prawda? ;d Ale jak to powiada Natalie- Life is brutal :)

Rozdział krótki, ale warty przeczytania. Pozdrawiam ;*

Nie zapomnijcie wrócić do poprzedniego wpisu i obejrzeć nowego ZWIASTUNA książki ! ♥

Say It. / cz. I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz