3. Podwójny pierwszy raz

17.8K 855 31
                                    

Ale ze mnie idiotka! Przecież to chłopak mojej siostry...

     Dopóki nie odeszłam od ogniska, jeszcze kilka osób co chwilę dziwnie na mnie spoglądało. Pomimo głośnej muzyki, wszyscy na pewno słyszeli o co chodzi. Było mi głupio. Aby uniknąć natrętnych spojrzeń wstałam z ławki i podeszłam do bambusowego baru umiejscowionego między dwoma wysokimi palmami.

- Poproszę o... bananowego shota- przeczytałam napis na podświetlonym menu- postanowiłam zaszaleć, skoro i tak już wypiłam jednego kielicha.

     Po chwili zamówiłam jeszcze jednego...i kolejnego... Skończyło się chyba na pięciu. Zaszumiało mi w głowie. Obraz stawał się coraz bardziej rozmazany, ale kontaktowałam ze światem. Wydawało mi się, że wszystko jest normalnie, a jedynie mam lekki problem z utrzymaniem równowagi. Dlategoteż starałam się zbytnio nie ruszać z miejsca. Mogę powiedzieć, że pierwszy raz się wtedy upiłam.

     W mojej głowie narodziła się myśl, że przeciez nie mogę przesiedzieć całej imprezy na krześle przy barze. Że trzeba zacząć tańczyć! Powoli sunęłam w stronę tłumu. Po chwili zaczepili mnie jacyś "zadymieni" ludzie.

- Palisz?

- Nie- odpowiedziałam, chwytając papierosa, którego podawał mi nieznajomy brunet. Nie umiałam palić, bo nigdy tego nie robiłam, więc zaciągnęłam się za mocno. Od razu zaczęłam się dusić.

- Spokojnie- chłopak poklepał mnie po plecach.

     Obawiałam się, że połączenie alkoholu i papierosów nie jest niczym dobrym, ale nie obchodziło mnie to wtedy. Wbiłam się w końcu w grupę tańczących ludzi i zaczęłam kołysać się we wszystkie strony. Machałam rękami jak opentana. Wkrótce jednak znowu znalazłam się przy ognisku. Poczułam, że powoli odzyskuję władzę w nogach i procenty uchodzą ze mnie w powolnym tempie.

     Nie wiedziałam czy mam mroczki przed oczami, czy nie, ale po drugiej stronie ogniska ujrzałam dziewczynę obmacującą się na tle tłumu z jakims chłopakiem. Po chwili ogarnęłam, że to Grace, ale chłopak, z którym tak namiętnie wymieniała ślinę, to nie był Jason. Zdecydowanie nie on. Pomimo, że wypiłam trochę, byłam niemal pewna, że to nie on.

- Co ona odpierdala?!- powiedziałam sama do siebie, choć wokół ogniska, na ławkach siedziało sporo osób.

     Kolejną osobą, która przykuła mój wzrok była dziewczyna siedząca kilka metrów dalej. Płakała. Po tych procentach przyszedł mi jakiś czas rozkmin, więc zaczęłam snuć w głowie różne historie na temat ,,dlaczego ona płacze". Nagle wstałam (ku własnemu zdziwieniu) i podeszłam do niej.

- Stało się coś strasznego?- usiadłam obok.- Dzisiaj jest pojebany dzień- powiedziałam, nie dając jej nawet odpowiedzieć.- Ja właśnie przed chwilą zrobiłam z siebie kretynkę przed kilkudziesięcioma osobami i upiłam się jak debilka, a do tego pierwszy raz zapaliłam papierosa- trajkotałam jak najęta, bez pohamowań, mówiłam wszystko co mi ślina na język przyniesie. Kiedy się ogarnęłam z tym gadaniem, zobaczyłam dokładniej jak jej łzy wypalają policzki.

- Mój chłopak właśnie stoi kilka metrów ode mnie i prawie pieprzy się z tą suką- kiwnęła głową w stronę "tańczącej" pary.

- O kurwa!- parsknęłam. Dlaczego ona skinęła w stronę mojej siostry i tego typa?! No tak, teraz już wiedziałam, że to na pewno nie był Jason.

- Możesz mi powiedzieć w czym ona jest lepsza ode mnie? Dlaczego ta dziwka mi to robi?- spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem, jakby oczekiwała ode mnie, że sprawię, że świat będzie lepszy.

- Co ci robi? Przestań- uśmiechnęłam się.- Ona jedynie wyświadcza Ci przysługę. Wolałabyś dowiedzieć się, że koleś jest frajerem za rok, dwa, czy po ślubie? Jesteś śliczną, wrażliwą dziewczyną. Możesz mieć każdego.

- Ale ja zawsze zakochuję się w takich dupkach...

- To przyłącz się do mojej religii. Ja tam praktykuję Niezakochinizm. Nie zakochuję się w nikim i unikam takich nieprzyjemności.

     Dziewczyna tylko zaśmiała się, a po chwili wstała i odeszła. To wszystko dało mi dużo do myślenia, choć jeszcze tak do końca nie miałam trzeźwego umysłu. Stwierdziłam, że fakt, że nigdy się nie zakochałam, to nic złego. Tym bardziej chciałam tego uniknąć.

- Lepiej wrócę do domu zanim się zakocham- zaśmiałam się sama do siebie i na lekko kołyszących nogach opuściłam plażę.

- Wracasz sama do domu?- usłyszałąm za sobą głos lekko zdyszanego chłopaka. To był Jays.

     Serce znowu zaczęło dudnić w mojej piersi. Rozbolał mnie brzuch- to chyba z nerwów. Nie chciałam go spotkać, kiedy byłam w takim stanie. Nie chciałam wtedy spotkać nikogo.

- A Ty nie jesteś z Grace?

- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie- na jego twarzy pojawił się zawadiacki uśmieszek.

- Tak. Wracam sama do domu. Chcę trochę ochłonąć. A Ty co?

- A ja nie mogę znaleźć Grace...

- No tak... pewnie teraz pieprzy się ze swoim nowym plażowym adoratorem- prychnęłam, wbijając wzrok w przejeżdżające samochody.

- Co?

- Nic, nic- szybko odwołałam to co powiedziałam, ale chyba mi nie uwierzył.

- No mów, skoro już zaczęłaś. Może masz jakieś informacje, które mnie zainteresują... Hę?

- Trochę wypiłam, źle się czuję- zaczęłam odwracać kota ogonem.

- Może Cię odprowadzę, co?- wzruszyłam tylko ramionami. Udawałam chłodną. Choć w środku się gotowałam, starałam się nie wyrażać żadnych uczuć. Właściwie to sama nie wiedziałam co czuję.

     Droga minęła bardzo szybko. Co prawda nie rozmawialiśmy zbyt wiele, bo trochę jeszcze plątał mi sie język, ale droga minęła naprawdę szybko. Ani się obejrzałam, a już staliśmy przy bramie domu. Byłam już zupełnie trzeźwa, a obraz w końcu się wyostrzył. W końcu mogłam dokładnie przyjrzeć się jego brązowym tęczówkom i delikatnemu zarostowi. Zapadła dość niezręczna cisza.

- Tam przy ognisku... myślałaś, że chcę cię pocałować...?- myślałam, że zacznie drążyć ten temat, który nie ukrywam, był dla mnie wstydliwy. W końcu zrobiłam z siebie idiotkę jak nigdy!

     Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Na mojej twarzy pojawił się wielki rumieniec.

-... miałaś rację. Miałem na to ogromną ochotę- powiedział lekko zachrypniętym głosem. Zbliżył się do mojej twarzy i lekko musnął moje usta. Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam czy mam się na niego rzucić, czy uciec gdzie pieprz rośnie. Poszłam za impulsem i wpiłam się w jego usta. Były cudowne. Miękkie i soczyste.

     Po kilku sekundach przyjemności usłyszałam gdzieś w oddali znajomy głos. To głos mojej siostry. W ciągu milisekundy oderwaliśmy się od siebie i stanęliśmy jakby nigdy nic, mierząc się jedynie wzrokiem.

- O! Tutaj jesteście! Szukałam was na imprezie, a wy tutaj- zaczęła się śmiać. Ona to już na pewno nie była trzeźwa.

- Pomogę Ci wejść- chwyciłam ją w pasie i przeprowadziłam przez bramę. W połowie drogi odwróciłam się. Jayson cały czas stał w tym samym miejscu, opierając się o płot. Miał najsłodszy uśmiech na świecie. Spontanicznie stuknęłam się w głowę. Z trudem wprowadziłam Grace do mieszkania.

     Po krótkim prysznicu rzuciłam się na łóżko. Tej nocy długo nie mogłam zasnąć...

Say It. / cz. I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz