5. Nowonarodzona

12.3K 733 15
                                    

     Grace krzątała się po kuchni, nie zwracając na mnie uwagi. Czułam, że nie ma zbyt dobrego humoru.

- Co z tą kawą kochanie?- usłyszałam jego melodyjny, a jednocześnie męski głos.

- Chyba już się skończyła- odpowiedziała Grace, 'wisząc' na drzwiczkach od szafki kuchennej. - Skoczę do sklepu.

- Zaczekam na Ciebie.

     Próbowałam zrobić sobie jakiekolwiek śniadanie, ale nie wychodziło mi to za cholerę. Bezwiednie wsłuchiwałam się w ich rozmowę. Obudziłam się dopiero, kiedy usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami. To musiało oznaczać, że Grace właśnie opuściła mieszkanie- nigdy nie umiała cicho zamykać drzwi.

     Robiąc kanapkę z dżemem, nagle poczułam ciepły oddech niedaleko od mojej szyi. Odwróciłam się powoli, przełykając kęs chleba. Któż to mógł być? Żadna zagadka...

     Jayson przyparł mnie do blatu kuchennego. Byliśmy tak blisko... Wciskałam się w szafkę, aż bolały mnie plecy. Nie mogłam się wydostać, bo chłopak oparł dłonie o blat z obu stron. Nie mogłam wykrztusić z siebie ani słowa. 

- To co? Może wrócimy do tego, na czym skończyliśmy wczoraj?- zapytał z bezczelnym uśmieszkiem.

     Miałam ochotę dosłownie przyssać się do jego ust. Niestety nie mogłam ulec tej pokusie. Przypomniały mi się słowa siostry z rozmowy dzisiejszej nocy. Cały czas miałam w głowie "odpierdol się od Jaysona! Odpierdol się...!".

-  Może lepiej nie wracajmy...?- odepchnęłam jeden z jego nadgarstków, tym samym wydostając się z 'klatki'.

     Jayson jak zwykle z wielkim spokojem odwrócił się, oparł o blat szafki kuchennej i z założonymi rękami kontynuował:

- Wolałem Cię w szortach- zaczął ni z tego ni z owego.

     Pomyślałam, że najrozsądniejszym wyjściem z tej sytuacji będzie go zignorować. Tak więc zrobiłam. Rozłożyłam się na krześle i kontynuowałam jedzenie śniadania. Nie wiem czy chłopak się wkurzył, ale jak gdyby nigdy nic, wrócił na swoje poprzednie miejsce. Rozwalił się na kanapie, jakby był u siebie. Może i dobrze, bo Grace, która właśnie wróciła, nie podejrzewała nawet, że w ogóle rozmawialiśmy.

     Po chwili Grace odebrała telefon.

- Jasne, o osiemnastej. Tylko nie płacz! Przyniosę coś dobrego. Trzymaj się kochana!- szybko się rozłączyła.

- Przepraszam skarbie, ale nie możemy spędzić razem dzisiejszego wieczora. Lily ma jakieś spiny z rodzicami. Obiecałam, że wpadnę do niej- powiedziała współczującym głosem. Stanęła za kanapą i pocałowała Jaysona prosto w jego soczyste usta- do góry nogami.

- Coraz bardziej lubię te twoje pocałunki- zaśmiał się. - Uwielbiam szalone dziewczyny- w tym momencie spojrzał na mnie, jakby chciał mi dokuczyć tym tekstem. Insynuował mi jak bardzo nudna jestem, ale olałam to- pozornie. W głębi duszy myślałam o tym przez długi czas.

     Nagle jakiś impuls uderzył mi do głowy. Wystrzeliłam na górę jak torpeda. Stanęłam przed lustrem. Dopiero wtedy dostrzegłam jak okropną minę robię, kiedy jestem zła. Ale na co byłam zła? Na kogo? Na Grace? Jaysona? A może na siebie?

- Koniec z tym!- rzuciłam poduszką o łóżko. - Koniec z nudną Natt! Koniec z pieprzoną cnotką! - w furii zaczęłam zrywać dziecinne plakaty z moich ścian. W pokoju zrobiło się nieco przejrzyściej. CHCIAŁAM COŚ ZMIENIĆ. Postanowiłam jakby... narodzić się na nowo.

Say It. / cz. I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz