Jayson wniósł mnie po schodach do góry, po chwili otworzył drzwi. Wciąż kręciło mi się w głowie. Plątał mi się język i nie mogłam wypowiedzieć ani słowa w sposób mało kompromitujący.
– Porwałeś mnie jak księżniczkę – śmiałam się głośno. Chłopak opuścił mnie na miękkie łóżko.
W pomieszczeniu roznosiła się przyjemna, świeża woń. Przed tym jak straciłam nagle film pamiętam jeszcze jedynie głośne tykanie zegara, które odbijało się echem w mojej głowie. Po chwili już tylko ciemność i cisza.
– Jesteś taka bezbronna... – usłyszałam już nie co spokojniejszy głos Jaysona. Czułam jego dłoń na swoim policzku. – Prawdziwa księżniczka – niemal usłyszałam jego uśmiech, ale nie zareagowałam. Jak mniemam, myślał, że nadal śpię. Nie chciałam zbijać go z tropu. Byłam ciekawa rozwoju sytuacji, ale trochę się przeliczyłam, bo poczułam ugięcie łóżka, a po chwili zamknięcie drzwi.
Lekko rozchyliłam powieki. W tym momencie poraziło mnie ostre światło. Uniosłam się lekko na łokciach i z grymasem na twarzy rozejrzałam po pokoju. Ściany były białe, tak jak i pościel, którą byłam owinięta, meble jasne, a okno po mojej prawej wielkie. Zajmowało praktycznie całą ścianę. Wygramoliłam się z łóżka i powolnym krokiem udałam się w stronę przykuwającego wzrok widoku. Stanęłam jak wryta. Z okna pokoju widać było całe, wspaniałe i cudowne Long Beach. Co prawda wybrzeże zasłonięte było wysokimi budynkami, ale to wcale nie umniejszało urokowi tego miasta. Oparłam się w zachwycie o framugę okiennicy i stałam tak przez chwilę śledząc wzrokiem jeżdżące sto metrów pode mną taksówki.
– Podoba Ci się? – ponownie usłyszałam jego głos. Nie odwróciłam się.
– Zapiera dech w piersiach – stałam nieruchomo, nadal będąc pod wrażeniem tego, co widzę.
– Widok, który ja mam przed sobą, też zapiera dech – dało się wyczuć jego cwaniacki uśmieszek. Odwróciłam się za siebie.
– Czyżby? – uniosłam jedną brew i uśmiechnęłam się diabelsko.
– Stoisz przede mną w samej koszulce – wzruszył ramionami. Czułam, jaki jest teraz bezbronny. Chciałam go jeszcze bardziej sprowokować, zagrać tak, jak on zagrał ze mną wcześniej.
– No właśnie. Chciałam Ci ją oddać – powiedziałam z udawaną powagą i zdjęłam z siebie koszulkę. Jej nadruk jednak nie dał mi spokoju. Rozciągnęłam t-shirt przed sobą na długość moich ramion. – Turn me on, ohh serio? – zapytałam zrezygnowana, kręcąc głową i rzuciłam ubranie na łóżko.
– No co? To tylko koszulka – jęknął, unosząc ręce. Zauważyłam, że język ucieka mu do tyłka widząc mnie w samej bieliźnie, więc zgrabnym krokiem wyminęłam chłopaka, ocierając się o jego ramię i pokierowałam kroki w stronę łazienki, którą odnalazłam instynktownie.
Weszłam pod prysznic, aby opłukać zmęczone po wczorajszej nocy, ciało. Byłam wykończona, a głowa pękała mi w szwach. Bo chłodnym prysznicu pulsowanie trochę zmniejszyło stopień intensywności, ale głowa nadal pękała. Na szafce zobaczyłam swoją sukienkę i dopiero teraz zaczęło mnie zastanawiać, jak znalazłam się w koszulce Jaysona. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że dotykał on moje prawie nagie ciało. Teraz było mi wstyd. Nigdy więcej żadnego alkoholu, chyba, że szampan z bąbelkami dla dzieci. ...choć znając życie to i tym potrafiłabym się upić.
Bez dłuższej chwili namysłu naciągnęłam sukienkę, poprawiłam poplątane włosy i zamknęłam za sobą drzwi. Zapach jedzenia zaprowadził mnie do kuchni, w której chłopak pichcił coś smacznego. Wyglądało dobrze, ale mdliło mnie na samą myśl o jedzeniu. Niepewnym krokiem weszłam do kuchni i po raz kolejny zaniemówiłam, widząc cudowny widok z okna. Podeszłam do blatu stojącego na środku pomieszczenia i usadowiłam się na nim tak, aby móc podziwiać widoki. Siedziałam tak wpatrzona bez słowa.
– Głodna? – głos Jaysona wybudził mnie z hipnozy. Nie odpowiedziałam, a jedynie pokiwałam przecząco głową. – Ale powinnać coś zjeść – powiedział, jak bym nie wiedziała i wcisnął mi talerz z naleśnikiem do ręki. Wyglądało pysznie, szczególnie, że uwielbiam owoce, które ułożone były wokół przysmaku, ale naprawdę nie byłam jeszcze głodna. – Spoko, nie zrzygasz się. Już swoje zwróciłaś – rozpoznałam jego kpiący ton, na co skrzywiłam się jak bym zjadła cytrynę. Jak zawsze bezpośredni, ale mógłby darować sobie podczas śniadania.
Zeszłam z blatu, wzięłam talerz i posłusznie usiadłam przy stole. Naleśnik choć był pyszny, dosłownie rósł mi w ustach z każdym kęsem, ale byłam dzielna. Zjadłam do końca. Zdziwił mnie fakt, że Jayson wstał bez słowa, chwycił naczynia i bez gadania poszedł je umyć.
– Gdybyś zawsze tak po sobie sprzątał... – powiedziałam rozmarzonym głosem. Doskonale pamiętałam, jak robił bałagan będąc u nas. Jak zostawiał po sobie naczynia na stole, puszki po piwie i śmieci po jedzeniu.
Bez namysłu wstałam od stołu i wróciłam do wcześniejszej pozycji na blacie kuchennym. Niewątpliwie widok za oknem był jednym z najpiękniejszych widoków, które miałam okazje podziwiać.
– Też zachwycam się każdego dnia coraz bardziej – powiedział, opierając się o kant mebla.
– Masz szczęście – westchnęłam. – Ja ze swojego okna to widzę kilka domów, trawę i ledwo kawałek nieba – Jayson zaśmiał się na moje słowa, po czym zapadła chwilowa cisza. Odwrócił się i stanął pomiędzy moimi nogami, a dłonie umieścił tak, aby utrudnić mi ucieczkę.
– Jesteś pierwszą dziewczyną, którą zabrałem do siebie – spojrzał na mnie z uśmiechem. Trochę mnie zatkało, więc ciężko było mi wydusić jakiekolwiek słowa.
– Dlaczego mi to mówisz? – głos zaczął mi lekko drżeć. Ten jedynie wzruszył ramionami, nie zmieniając pozycji. – ...bo jestem jak prawdziwa księżniczka? – zapytałam, powtarzając jego poranne słowa.
__________♥_♥_*o*_♥_♥___________
W dzisiejszy poranek opisuję poranek :) Tak bardzo pragnęliście scen z Jaysonem, więc proszę :) Mam nadzieję, że nie zawiodłam ;*
Czekam na gwiazdeczki i komentarze ♥
CZYTASZ
Say It. / cz. I ✔
Romance...bo nic nie jest do końca oczywiste. . Nie jest to ff, a zbieżność osób lub nazwisk jest zupełnie przypadkowa.