Ogień to żywioł potężny i nieokiełznany. Pożary i wybuchy od zawsze napawały mnie strachem. I choć nigdy tak naprawdę nie zastanawiałam się jak zginę, wiem, że nie wpadłabym na to, że przyczyną mojej śmierci będzie ogień. Mimo że to jedyna śmierć jakiej doświadczyłam, to gdybym robiła listę ulubionych sposobów umierania, spłonięcie żywcem nie znalazło by się na podium. Gdy jeszcze żyjesz i czujesz jak płomienie trawią twoje ciało kawałek po kawałku, oddałbyś wszystko żeby stracić przytomność i spokojnie odejść na tamten świat. Niestety nie było mi to dane i pomimo że błagałam o to wszechświat, zachowałam świadomość do samego końca. Tak naprawdę nie widziałam żadnych płomieni, las na około wyglądał bardzo spokojnie, jakby żył swoim życiem, podczas gdy ja umierałam powoli zamieniając się w popiół.
Faktem jest, że moje ciało nie wyglądało jakby właśnie było poddawane procesowi spalania, ale wyraźnie czułam jak ogień rozchodzi się i trawi każdy jego fragment. To oznaczało że któryś ze zmysłów musiał płatać mi figle, a w obliczu wielkiego bólu który czułam nie miałam wątpliwości który. Gdy ogień zniknął i zabrał ze sobą ból wiedziałam że zakończyłam swój żywot na ziemi.
Zawsze myślałam, że śmierć przynosi ukojenie i spokój, natomiast ja leżąc z zamkniętymi oczami czułam, że coś jest nie tak. Uniosłam powieki i to co zobaczyłam wprawiło mnie w szok. To był ten sam las w którym umarłam, a ja leżałam dokładnie w tym samym miejscu. Nigdy nie pomyślałabym, że życie pośmiertne zaczyna się w tym samym miejscu w którym skończyło się nasze życie na ziemi. Spodziewałam się raczej błogiej próżni, w najgorszym wypadku bram piekieł, ale nie lasu.
Kiedy podniosłam się do pionu poczułam potworne palenie w gardle i wtedy uświadomiłam sobie, że najwyraźniej życie wieczne zależy od sposobu śmierci, co oznaczało że będę się palić przez resztę wieczności. Szkoda, że nie umarłam podczas spania, było by dużo milej. A może to tak wygląda piekło, a to właśnie kara za moje grzechy. Cokolwiek to było, mogę się zastanawiać nad tym przez długi czas, w końcu drugi raz już nie umrę, bo choć moje ciało jest bledsze niż poprzednio to nadal jest moim ciałem, a więc teoria o reinkarnacji upada. Rozejrzałam się i obrałam pierwszy lepszy kierunek w którym zaczęłam podążać, bo doszłam do wniosku, że w końcu ten las musi się gdzieś skończyć i może na końcu jest moja spokojna pustka. Co prawda nie mogę być tego pewna ale nie zaszkodzi sprawdzić.
Zatem szłam przed siebie omijając skały czy powalone pnie z wielką łatwością, obserwując jak wszystko stało się wyraźne. Słyszałam każdy podmuch wiatru i widziałam promienie światła odbijające się w kropelkach rosy na trawie. Nie wiem ile czasu szłam obserwując piękno lasu, ale zauważyłam, że drzewa zaczynają się przerzedzać, a zza nich zaczyna się wyłaniać zabudowanie, najprawdopodobniej duży dom. Palenie w gardle nie ustawało, ale bardziej interesował mnie dom na skraju lasu, bo oznaczał, że nie jestem tu sama. Podekscytowana zaczęłam biec w stronę domu zaszokowana jak szybko mogę się poruszać.
Po chwili wybiegłam zza drzew, ale momentalnie się zatrzymałam. Przy wejściu stało siedem osób ustawionych w idealny szereg. Patrzyli na mnie zainteresowani, podobnie jak ja na nich, a na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Wiedziałam już, że nie spędzę życia wiecznego samotnie paląc się od środka, co napawało dużym optymizmem pomijając fakt, że nadal będę się palić. Nagle jeden z nich zrobił krok w moją stronę przerywając moje rozważania i zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować spojrzał mi w oczy i powiedział:
- Czekaliśmy na ciebie.
CZYTASZ
Golden crystal | twilight
FanfictionCrystal Stone nigdy nie wierzyła w drugą szanse. Życie brutalnie nauczyło ją, że ludzie się nie zmieniają. Lecz gdy w momencie w którym pragnęła śmierci dostała nieśmiertelność i spotkała pewną niestandardową rodzinę, potraktowała to jak dar od losu...