Pół godziny później wracałam po zakończonym polowaniu, które było bardziej satysfakcjonujące niż mi się mogło mi się wydawać. Tak naprawdę, dopóki nie wyssałam krwi z pierwszego zwierzęcia nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo tego potrzebuje. Właściwie to zorientowałam się w momencie, w którym ludzie znaleźli się zbyt blisko mnie, jakby prosząc się o śmierć. Nie zabiłam ich co było pierwszym krokiem do sukcesu. Gdy dowiedziałam się kim jestem ogarniało mnie przerażenie, teraz gdy powoli oswajałam się z moją nową naturą powoli zaczynałam dostrzegać jej pozytywne cechy. Wszystkie wampirze umiejętności, które do tej pory odkryłam wydawały mi się bardzo fajne. Gdyby nie wiązały się z piciem krwi były by jeszcze lepsze, ale przecież wszystko ma swoją cenne. Jeśli to ma być cena za nowe, lepsze życie, jestem w stanie przystać na to co daje mi los. Aktualnie wizja nowego życia napawała mnie optymizmem. Szłam powoli za Esme i Carlislem układając w głowie plan nowego życia. Zakładał on, że Cullenowie nauczą mnie kontrolować pragnienie, a potem gdzieś wyjadę i ułożę sobie życie. Były tam co prawda dwie luki w postaci braku gotówki i dokumentów, ale wolałam na razie się nad tym nie zastanawiać.
- Crystal, możesz iść już do domu, ja i Esme musimy jeszcze porozmawiać - odezwał się Carlisle, gdy byliśmy już prawie pod ich domem.
- Jasne - odpowiedziałam i w szybkim tempie oddaliłam się od pary wampirów zostawiając im trochę prywatności.
Gdy tylko weszłam przez próg dopadła mnie Alice, która siłą zaciągnęła mnie w stronę salonu, w którym znajdowała się reszta jej rodzeństwa. Wszyscy lustrowali mnie od góry do dołu, jakby szukając nieznanej mi zmiany w moim wyglądzie. Niezręczna cisza, podczas której czułam się jak okaz w zoo trwała chyba w nieskończoność.
- Możecie mi powiedzieć o co chodzi? - zapytałam zniecierpliwiona.
- Chodzi o to, że Alice zobaczyła ludzi na waszej drodze, ale coś zakłóciło jej wizje i nie zobaczyła jak to się skończy- odpowiedział mi Jasper
- I? - dopytałam, gdyż nadal nie wiedziałam jaki jest powód ich przypatrywania się.
- I założyliśmy się o to czy się powstrzymasz - rozjaśnił mi sytuacje Emmett.
- Wszystko jasne - mruknęłam pod nosem - kto jak obstawił? - zapytałam z ciekawości.
- Ja wierze, że nic nie zrobiłaś, natomiast reszta jest bardziej sceptyczna - powiedziała niska wampirzyca o wyglądzie chochlika.
- Miło wiedzieć, że ktoś wierzy w moją samokontrole - powiedziałam spokojnie - nie zabiłam ich, choć nie powiem, że nie chciałam - spuściłam głowę - ale ostatecznie nic się nie stało, więc chyba wygrałaś zakład - zwróciłam się do Alice.
Dziewczyna, podobnie jak reszta rodzeństwa wydawała się być zadowolona z tego, że nikt nie zginął. Byłam ciekawa co wygrała wampirzyca, ale nie chciałam już się odzywać. Nie czułam się komfortowo w towarzystwie tylu obcych mi osób. Na szczęście większość z nich zajęła się sobą, nie zwracając uwagi na moją obecność. Alice cały czas stała przy mnie obejmując mnie ramieniem.
- Będzie dobrze - powiedziała widząc moją niepewność - widzę to - wskazała palcem na swoją głowę.
Zaśmiałam się cicho pod nosem, kręcąc głową. Dar wampirzycy wydawał się być fajny, ale nie byłam pewna na ile procent jej wizjom można wierzyć. Czując palące spojrzenie na swojej skórze, więc odwróciłam się w kierunku Edwarda, który wlepiał we mnie wzrok pełen niechęci.
- Ja też to widzę - powiedziałam patrząc chłopakowi prosto w oczy.
Jego niechęć w moją stronę wydawała mi się irracjonalna. Cała ta sytuacja przecież nie była moją winą. Naszą krótką bitwę na spojrzenia przerwało pojawienie się w salonie Esme i Carlisle'a.
CZYTASZ
Golden crystal | twilight
FanficCrystal Stone nigdy nie wierzyła w drugą szanse. Życie brutalnie nauczyło ją, że ludzie się nie zmieniają. Lecz gdy w momencie w którym pragnęła śmierci dostała nieśmiertelność i spotkała pewną niestandardową rodzinę, potraktowała to jak dar od losu...